„Za wszelką cenę” - recenzja
Dodane: 09-10-2007 11:55 ()
Nigdy nie bylem wielkim fanem filmów z Clintem Eastwoodem i, prawdę mówiąc, niewiele ich widziałem. Jednakże najnowsze produkcje z jego udziałem, w których to nie tylko zagrał, ale i zasiadał za kamerą, zrobiły na mnie naprawdę wielkie wrażenie. Bez Przebaczenia czy Mystic River to naprawdę porządne filmy, a jakiś czas temu dołączył do nich kolejny, który postanowiłem zrecenzować.
Filmy tego typu zwykłem nazywać „życiowymi”, ponieważ historie, jak ta przedstawiona w Million Dollar Baby, czasem się zdarzają w realnym życiu właśnie. Eastwood wcielił się w role Franka Dunna doświadczonego trenera bokserskiego, a jego wychowanek odnosi niemałe sukcesy. Jednakże akcja właściwa filmu zawiązuje się w momencie, gdy podopieczny postanawia robić karierę pod opieką kogoś innego, a do należącego do granego przez Clinta bohatera klubu przychodzi trzydziestoletnia kobieta, Maggie Fitzgerald, (w tej roli Hilary Swank) chcąca trenować boks pod jego okiem.
Początkowo nie zrobiło to na mnie wrażenia — Eastwood, jak zwykle twardy, otwarcie oświadcza, że dziewczyn nie trenuje i próbuje się jej pozbyć. Ot — kolejna historyjka o twardzielu. Jednakże Maggie jest nieugięta i z czasem faktycznie zaczyna uczyć się boksować od Franka. Przychodzą pierwsze sukcesy, o dziwo kobieta ma zwyczaj nokautować przeciwniczki już w pierwszej rundzie, a później okazja walczyć o mistrzostwo. Jednakże, jak to w życiu, nie wszystko idzie jak po maśle i niektóre sytuacje nie mają szczęśliwego zakończenia.
Million Dollar Baby jest naprawdę porządnym kawałkiem kina — świetnie przedstawiono dość ciekawą historię przyjaźni starego trenera i jego, w zasadzie już niemłodej podopiecznej. Nie jest to bynajmniej nowoczesna wersja baśni o Kopciuszku, który z kelnerki przemienia się w zawodowego boksera. Sporo tutaj świetnych scen i dialogów pogłębiających wątki. Dodatkowym plusem była narracja bohatera granego przez Freemana — jego opowieści „zza kadru” wzbogacone o, nazwijmy to „ciekawostki i historyjki bokserskie”, dodatkowo podkręcają klimat. No właśnie — aktorzy. Wspomniany Morgan Freeman jak zawsze świetny, Hilary Swank doskonale poradziła sobie ze swoją rolą zdeterminowanej kobiety, a Eastwood jako podstarzały trener czytający poezję po irlandzku to nowa, niestereotypowa postać.
Film robi wrażenie, zapada w pamięć i po prostu bardzo dobrze się go ogląda.
Ocena: 9/10
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...