„1939. Oblężenie Warszawy” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 15-06-2023 16:26 ()


Piekło zgotowane przez niemieckiego najeźdźcę mieszkańcom Warszawy we wrześniu 1939 r. wciąż wymaga przypominania. Tym bardziej że, ówczesna niemiecka machina propagandowa okazała się nadspodziewanie skuteczna. Stąd zamiast doniesień o zbrodniach dokonywanych na ludności cywilnej Rzeczpospolitej opinii publicznej krajów zachodnich suflowano przekaz o zabójczej wręcz skuteczności Wehrmachtu.

Dość wspomnieć, że nawet w trakcie procesów norymberskich (1945-1949) przedstawiciele tej formacji postrzegani byli jako skrupulatnie przestrzegający zasad honorowego prowadzenia wojny. Tymczasem zbrodnie, których Niemcy dopuścili się na mieszkańcach m.in. Bydgoszczy czy wielkopolskich miejscowości nie pozostawiały pod tym względem cienia wątpliwości. Upiornym „ukoronowaniem” brutalnej metodyki wdrażanej przez Niemców okazać się jednak miało właśnie oblężenie Warszawy.

Zadanie niemieckiej propagandy było tym bardziej ułatwione, że poza ścisłymi kręgami władz m.in. w Paryżu i Londynie (a i też nie zawsze, o czym świadczy choćby naiwna postawa Edwarda Wooda hr. Halifaxa, w swoim czasie ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii) mało kto zdawał sobie sprawę z faktycznej natury hitlerowskiego reżimu. Swoje zresztą zrobiły odbywające się w Niemczech Letnie Igrzyska Olimpijskie z 1936 r., propagandowe widowisko zorganizowane bez liczenia się z kosztami. Grunt pod niemiecką dezinformacje był zatem dobrze przygotowany.

Tymczasem sam przywódca III Rzeszy, w gronie najbliższych współpracowników oraz dowódców poszczególnych sił zbrojnych, wprost stwierdził (podczas spotkania w Obersalzbergu 22 sierpnia 1939 r.), że celem przesądzonej już wojny z Polską „(…) nie jest dotarcie do pewnych linii, ale fizyczna zagłada przeciwnika”. Nieprzypadkowo to właśnie na polskiej Stolicy skumulowała się niszczycielska furia niemieckiego najeźdźcy. Tym bardziej wzmożona, że w oczekiwaniu agresora Warszawa zdobyta być miała z tzw. marszu, optymalnie jeszcze w końcówce pierwszego tygodnia wojny, tak aby zachodnim sprzymierzeńcom Polski wybić z głowy podjęcie realnych działań zbrojnych.

Za sprawą determinacji obrońców warszawskiej Woli i Ochoty (8 września) zamysł ten został udaremniony, a jednostki Wehrmachtu, który usiłowały go zrealizować, w pośpiechu i z licznymi stratami własnymi, opuściły przedpola polskiej stolicy. Także z tego względu, że już kolejnego dnia (tj. 9 września) podkomendni gen. Tadeusza Kutrzeby z „Armii Poznań” (dodatkowo wzmocnieni jednostkami „Armii Pomorze” gen. Władysława Bortnowskiego) rozpoczęli manewr zaczepny, który przeszedł do historii jako bitwa nad Bzurą (swoją drogą największa pod względem zaangażowanych środków konfrontacja zbrojna II wojny światowej do momentu rozpoczętej w sierpniu 1942 r. bitwy pod Stalingradem). Jak w swoim czasie miał ponoć wspominać Hitler „bitwa pod Kutnem” (bo tak w historiografii niemieckiej zwykł być określany wspomniany epizod kampanii wrześniowej) kosztowała go więcej nerwów niż cała kampania francuska w maju i czerwcu 1940 r.

Strona niemiecka podjęła starania na rzecz odcięcia Warszawy i jej zdobycia w toku oblężenia. W ostrzeliwanym przez liczne baterie polowe oraz bombardowanym z powietrza mieście znalazł się jednak pewien śmiałek z dalekiej i wówczas programowo izolującej się od światowej zawieruchy Ameryki. Julien Bryan, bo o nim właśnie mowa, na wieść o niemieckiej napaści na Polskę, zdecydował się bowiem przybyć do zaatakowanego kraju i udokumentować przebieg zmagań mieszkańców Rzeczpospolitej z jej najeźdźcami. Przy czym można pokusić się o przypuszczenie, że zapewne nie spodziewał się ujrzeć tego, co sam z czasem ujął jako grozę nowoczesnej wojny.

Pewne jest jedno: to za jego sprawą światowa opinia publiczna dowiedziała się o koszmarze zgotowanym przez rzekomo humanitarnie postępujących Niemców, a jego reportaż pt. „Oblężenie” we względnie krótkim czasie obejrzało blisko 300 milionów widzów. Ponadto wykonane przezeń zdjęcia doczekały się publikacji w wysokonakładowych tygodniach takich jak m.in. „Life” i „Look”. Nie da się ukryć, że był to dotkliwy cios dla „wygładzanego” przez niemieckich propagandystów wizerunku III Rzeszy. Do tego przejawiający się także praktycznym wymiarem tego przedsięwzięcia. Stąd opinia publiczna stopniowo pozbywała się wszelkich złudzeń co do Hitlera. To zaś oznaczało zwiększenie wpływów aktywnych uczestników sceny politycznej m.in. w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, nawołujących do stawienia Niemcom bezwzględnego oporu.

Dziedzictwo Juliena Bryana jest zatem nie do przeceniania. Tym bardziej zatem cieszy, że jest ono nadal przypominane i doceniane. Przejawem tego jest najnowsza produkcja powstała za sprawą Eugeniusza Starky’ego, reżysera i scenarzysty, specjalizującego się w filmach dokumentalnych podejmujących problematykę II wojny światowej. „Bitwa o honor miasta” czy wcześniejsze już realizacje przybliżające rolę amerykańskiego filmowca w udokumentowaniu niemieckiego barbarzyństwa (m.in. „Korespondent Bryan”) dobitnie o tym świadczą. Jak się jednak okazuje, ogrom materiału wytworzonego przez Bryana (a przy okazji ich ponadczasowe znaczenie) przyrasta możliwości realizacyjne ledwie jednej produkcji. Toteż nie dziwi okoliczność, że doczekaliśmy się kolejnej i zapewne również nie ostatniej. „1939. Oblężenie Warszawy”, bo o tym przedsięwzięciu mowa, już została dostrzeżona i uhonorowana przez jury XIV Międzynarodowego Festiwalu NNW (Niepokorni Niezłomni Wyklęci) w Gdyni uzyskując nagrodę Złotego Opornika w kategorii Dokument Polski (notabene ufundowaną przez Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego).

Niniejsza produkcja faktycznie ma w sobie potencjał silnego oddziaływania na widzów. Pomimo upływu kolejnych dekad od momentu powstania tych materiałów nic bowiem nie straciły one ze swojej pierwotnej siły oddziaływania. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że poddane procesowi koloryzacji (według schematu znanego m.in. z zaprezentowanego w 2014 r. „Powstania Warszawskiego”) zyskały swoiste drugie życie i dodatkowy wpływ na emocje kolejnych pokoleń odbiorców. Przeplatane wypowiedziami świadków utrwalanych przez Bryana wydarzeń (m.in. Kazimiery Miki, bohaterki ikonicznego zdjęcia dziewczynki lamentującej nad zwłokami zabitej siostry) tworzą spójną narrację, która także obecnie, w kontekście wydarzeń na bliskiej nam Ukrainie, pozostaje przerażająco aktualna. Fachowy montaż (w wykonaniu Andrzeja Skorskiego) oraz przemyślany dobór zebranego materiału to tylko część elementów tej produkcji, które przyczyniają się do jej ogólnie wysokiej jakości. Do tego zarówno w wymiarze poznawczym/edukacyjnym, jak i stricte artystycznym. Stąd wypada zachęcić do jej obejrzenia, a uczestniczącym w tej inicjatywie autorom pogratulować finalnego efektu ich twórczego wysiłku.

 

Tytuł: „1939. Oblężenie Warszawy”

  • Reżyseria: Eugeniusz Starky
  • Scenariusz: Eugeniusz Starky
  • Montaż: Andrzej Skorski
  • Zdjęcia: Julien Bryan
  • Tłumaczenia z języka angielskiego: Thomas Starky
  • Czas trwania: 55 minut

comments powered by Disqus