„Monster” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: samcio

Dodane: 05-09-2007 21:46 ()


 

Debiut reżyserski jak marzenie. Tak w skrócie można powiedzieć o Patty Jenkins i Monster – filmie opartym na faktach i poruszającym trudną tematykę. Już od pierwszych ujęć widać, że nie będzie to przesłodzony i wyidealizowany portret Ameryki, dość często pokazywanej przez filmowców jako tzw. ziemi mlekiem i miodem płynącej, gdzie ziścić się może każdy sen. Nie, to nawet przez moment nie jest Ameryka kreślona przez Jenkins. Reżyserka skupia się na brudnej, mrocznej stronie Stanów, o której nieczęsto się mówi.

Monster opowiada o Aileen, prostytutce, która nie wie, w jakim kierunku pchnąć swoje życie. Po nieudanej próbie samobójstwa użala się nad sobą, zapijając robaka. W ten sposób poznaje lesbijkę Selby, która stara się nawiązać kontakt z Aileen. Ta jednak reaguje nerwowo i homofobicznie, by za moment paść ofiarą niecodziennego uczucia. Obie kobiety postanawiają uciec od wiezienia codzienności i razem spróbować ułożyć sobie życie.

Jenkins w swoim filmie kreśli niezwykle drobiazgowy i wstrząsający wizerunek kobiety zepchniętej na margines, niejednokrotnie poniżonej, upodlonej i zgwałconej. Trudne dzieciństwo, a raczej jego brak pchnęły Aileen na drogę prostytucji. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości, a mężczyźni, których spotykała na swojej drodze, chcieli ją tylko wykorzystać. Dlatego też pierwszy szok spowodowany zainteresowaniem ze strony Selby przemienia się w uczucie, którego kobieta tak mocno poszukiwała. Niestety ich ucieczka implikuje lawinę niechciany lub niepotrzebnych morderstw. Bo Aileen działa impulsywnie i nerwowo. Mimo że początkowo zabija w obronie własnej, to kolejnymi jej ofiarami stają się też niewinni mężczyźni. Brak środków do życia, potrzeba pieniędzy na samochód to kolejne mordy dokonane przez kobietę. Aileen broni tego, co dla niej najważniejsze, sięgając po ekstremalne rozwiązania. W jej poczynaniach można też dostrzec chęć zemsty za te wszystkie lata poniżania i upokarzania. A po drugiej stronie zawsze są mężczyźni – obiekt wszystkich nieszczęść kobiety.

Monster to przede wszystkim fenomenalna, zasłużenie nagrodzona Oscarem kreacja Charlize Theron. Aktora przekonująco zobrazowała huśtawkę nastrojów Aileen, jej nadpobudliwy temperament, nadała bohaterce psychologicznej głębi. To nie tylko pełna i zadziwiająca transformacja poprzez odpowiednią charakteryzację, ale też wszelkie detale jak mowa ciała, uzębienie, sposób poruszania się, zaniedbana uroda i gestykulacja. Theron poświęciła bardzo wiele, aby najwierniej upodobnić się do granej bohaterki i dlatego też stworzyła jedną z najbardziej wybitnych kobiecych kreacji w historii kina. Monster to teatr jednego aktora. Cała reszta wypada sprawnie, ale blednie w obliczu boskiej Charlize.

Patty Jenkins w swoim debiucie nakręciła mocno pesymistyczne kino, odarte choćby z iskierki nadziei. Fatalistyczny dramat kobiety nieprzystosowanej do życia, wyjętej poza nawias społeczny, wielokrotnie upodlonej, która przerodziła się w pierwszą amerykańską seryjną morderczynię. Decydując się na grę skrajnymi emocjami, Jenkins lawiruje między współczuciem a obrzydzeniem, jednocześnie dostarczając niejednoznaczne kreacje aktorskie. Monster to mocne, przygnębiające kino, bezkompromisowe i pozostające na długo w pamięci. 

Ocena: 8/10

Tytuł: „Monster”

Reżyseria: Patty Jenkins

Scenariusz: Patty Jenkins

Obsada:

  • Charlize Theron
  • Christina Ricci
  • Bruce Dern
  • Lee Tergesen
  • Annie Corley
  • Pruitt Taylor Vince

Muzyka: BT

Zdjęcia: Steven Bernstein

Montaż: Arthur Coburn, Jane Kurson

Kostiumy: Rhona Meyers

Czas trwania: 109 minut

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...