„Randka, bez odbioru” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 16-04-2023 22:29 ()


„Ghosted” (ang. tyt.) w reżyserii Dextera Fletchera udanie odwraca porządki, a jednocześnie zgrabnie łączy komedię romantyczną z przygodowym kinem akcji. A punktem wyjścia jest coraz częstsza i tym bardziej przykra sytuacja w relacjach międzyludzkich będąca niejako pochodną korzystania z aplikacji randkowych.

Tytuł sensacyjnego misz-maszu odwołuje się bezpośrednio do „ghostingu” – zjawiska, w którym poznajemy kogoś, a ten ktoś – bez żadnego powodu ani wytłumaczenia – znika z naszego życia, pozostawiając nas w dziwnej i niezrozumiałej sytuacji. Znikanie bez słowa stało się znamienne zwłaszcza dla Pokoleń Y i Z, gdzie traktowanie kontaktu z drugim człowiekiem na Tinderze czy Bayou zaczęło przypominać konsumowanie fast foodów. Łatwo przyszło, łatwo poszło. „Randka, bez odbioru” odpowiada na te faux pas w dość przewrotny sposób.

Cole jest amerykańskim everymanem z klasy średniej prowadzącym normalne, spokojne życie. Pewnego dnia spotyka na swojej drodze Sadie – miłość od pierwszego wejrzenia. Jest płomiennie, namiętnie, a później Sadie grana przez Anę de Armas znika bez słowa. Dobroduszny protagonista (Chris Evans) postanawia nie pozostawiać sprawy bez rozwiązania. Aby zrozumieć, co się stało, wyrusza w długą i niebezpieczną podróż w sam środek wywiadowczych intryg. Zrządzeniem losu bowiem okazuje się, że jego ukochana jest niezwykle uzdolnioną agentką C.I.A., znającą się jak mało kto na sztukach walki i broni palnej.

Postępowość „Randki, bez odbioru” jest nader zauważalna, ale jednocześnie nienarzucająca się widzowi. Tylko z pozoru jest to prosta historia z dreszczykiem akcji, w której to mężczyzna odgrywa rolę niegdyś przypisanej damom w opresji. Z humorystyczną swadą, dziarsko, twórcy odpowiadają na zwyczaje wyłaniające się w rozwiniętym technologicznie społeczeństwie, jednocześnie przysparzając niezobowiązującej rozrywki na wysokim poziomie.

Należy tutaj pochwalić zwłaszcza sceny pościgów i strzelanin, w których Ana de Armas znacząco się wyspecjalizowała. Co ciekawe, zastąpiła w tym filmie Scarlett Johansson, która z powodu napiętego grafiku musiała zrezygnować z udziału w produkcji. Rzecz jasna występ aktorki to przedsmak przed premierą „Balleriny”, spin-offu z uniwersum Johna Wicka. Z kolei Chris Evans w swojej przerysowanej roli chłopaka stojącego z boku globalnych intryg doświadcza - wcale nie tak oczywistej - drogi do lepszego poznania siebie, jak i funkcjonowania w nowoczesnym związku.

„Randka, bez odbioru” uświadamia nam w zabawny sposób, że ghosting wcale nie musi być wyrazem tchórzostwa lub też infantylnego rezygnowania z braku odpowiedzialności przez tego, który urywa kontakt. Czasami takie gwałtowne ucięcie znajomości to forma samoobrony, a nawet ratowania nieświadomej osoby przed stylem życia, wynikającym z takich, a nie innych obowiązków. Trudno wytłumaczalnym, a jednocześnie niebezpiecznym dla tych, których darzymy uczuciem. Czasami po prostu nie wiemy, co się dzieje i z tej przyczyny nie warto pochopnie oceniać. Jak przystało na eskapistyczne kino, stanowi ono całkiem niezłą zabawę. 

Ocena: 6,5/10

Tytuł: Randka, bez odbioru

Reżyseria: Dexter Fletcher

Scenariusz: Chris McKenna, Rhett Reese, Erik Sommers, Paul Wernick

Obsada:

  • Chris Evans
  • Ana de Armas
  • Adrien Brody
  • Tim Blake Nelson
  • Amy Sedaris
  • Tate Donovan
  • Lizze Broadway
  • Mike Moh

Muzyka: Lorne Balfe

Zdjęcia: Salvatore Totino

Montaż: Chris Lebenzon, Jim May, Josh Schaeffer

Scenografia: Kathy Lucas

Kostiumy: Marlene Stewart

Czas trwania: 116 minut

Premiera: 21.04.2023 r. Apple TV+


comments powered by Disqus