„DC Liga Super-Pets” - recenzja DVD

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 07-12-2022 21:53 ()


Pierwsza myśli, jaka zazwyczaj pojawia się, gdy pomyślimy o marce DC to słynna Liga Sprawiedliwości na czele z Supermanem. Jednak okazuje się, że to uniwersum skrywa wiele niespodzianek, o czym tylko świadczy najnowsza superbohaterska animacja studia Warner Bros.

Nie da się ukryć, że dotychczasowe animacje DC sygnowane tym studiem, w przeciwieństwie do filmów aktorskich, zazwyczaj plasowały się zdecydowanie wyżej, jeśli chodzi o fabułę i charakter postaci. Szczególnie można to było odczuć przy animacjach kierowanych stricte do widza dorosłego. Dlatego też zawsze dziwiło mnie, czemu studio praktycznie od ręki przerzuca swoje animowane dzieła bezpośrednio na DVD lub streaming, a nie do kin, gdzie być może miałyby szansę zawojować box office. Być może sukces kinowy DC Liga Super-Pets, które kilka miesięcy temu podbiło serca małych i tych większych kinomanów na całym świecie, a niedawno zadebiutowała na DVD, zmieni taką postać rzeczy.

Szczerze? Kiedy pierwszy raz usłyszałam o pracach nad animowaną pełnometrażową animacją o obdarzonych mocami pupilach członków Ligi Sprawiedliwości, byłam jakoś mocno sceptycznie do tego nastawiona. Założyłam (całkiem niesłusznie, jak się później okazało), że raczej należy się spodziewać dzieła co najwyżej poprawnego, idealnie skrojonego pod marketingowo-promocyjną maszynerię WB, i które nomen omen będzie skokiem na kasę młodych wielbicieli przygód Supermana i jego przyjaciół z Ligi Sprawiedliwości lub tych trochę starszych, którzy chcieliby pokazać swoje ulubione uniwersum dzieciom lub wnukom. Jak się okazało, myliłam się.

DC Liga Super-Pets rozpoczyna się w przełomowym momencie życia Krypto, psa Supermana, któremu nieoczekiwanie życie się komplikuje. Nie dość, że jego ukochany pan zaczyna planować wspólne życie z Lois, a tym samym superbohaterski pies zostanie odstawiony na boczny tor, to w wyniku działań Lexa Luthora, szalona chomiczka zyskuje nadnaturalne zdolności, porywa Ligę Sprawiedliwości i pozbawia mocy Krypto. Jedynie nowo poznana grupą zwierząt, niedawno obdarzonych supermocami, jest w stanie pomóc psu Supermana. Problem w tym, że psiak nie do końca potrafi komunikować się z innymi. Czy ostatecznie Pies Supermana uratuje swojego pana i innych superbohaterów? Czy znajdzie sojuszników i nawiąże głębsze relacje z innymi żywymi istotami?

Chociaż gdzieś z tyłu głowy błąkało mi się, że tandem WB&DC raczej stara się nie zawodzić przy okazji prac nad swoimi animacji, to jednak zastanawiałam się, czy scenarzyści będą w stanie stworzyć na tyle ciekawą opowieść, tak, aby przykuła uwagę widzów. I to w dodatku kierowaną do stricte innej grupy docelowej niż zazwyczaj to bywało. I w sumie, udało im się. Jak najbardziej.

Owszem, to nadal animacja bazująca na nostalgii, będąca wabikiem dla zagorzałego fandomu, ale jednocześnie na tyle świadoma, że potrafi puścić oczko do fanów, ale też zaserwować kilka sucharów wyższego lotu jak też całkiem niezłych zabawnych scenek. Twórcy ładnie wykorzystują wszystkie swoje atuty, unikają błędów, a po drodze potrafią opowiedzieć całkiem przyjemną historię, której nie zabrakło drugiego dna.

Na fabułę składa się kilka motywów. Od tych bardziej oklepanych (np. droga postaci Krypto od tzw. Zosi Samosi po pełnego gębą lidera, gotowego na poświęcenie w imię większego dobra i ochrony niewinnych) po te mniej wybierane do tej pory przez twórców np. wątek zwierząt ze schroniska. To właśnie on ratuje całą produkcję przed byciem klasycznym przeciętniakiem. DC Liga Super-Pets to jedna wielka promocja adopcji porzuconych zwierząt. Pokazująca, że nie różnią się one niczym od innych zwierząt, a co ważniejsze, kiedy okażemy im trochę serca i miłości, to potrafią nam się odwdzięczyć całym zwierzęcym sercem. Nie wiem jak inni, ale krótka historia Asa o wiele bardziej do mnie przemówiła i zrobiła kolosalne wrażenie niż to, co dotyczyło stricte głównego bohatera – Krypto, a co za tym idzie głównej osi fabuły. Choć schemat goni tu schemat. Choć sporo dzieje się na ekranie, twórcy nie zapominają o najważniejszym – przesłaniu. Na przykładzie zwierzęcej ekipy naszych bohaterów pokazują, że warto otworzyć się na innych, współpraca zawsze procentuje, nie wolno oceniać innych i ich działania zbyt pochopnie, a co najważniejsze, że każdy zasługuje na miłość. I to bezwarunkowo.

Jeśli chodzi o pozostałe aspekty tej animacji, to wizualnie szału nie ma, ale twórcy trzymają się na tyle wysokich standardów, że nie ma się do czego przyczepić. Od strony muzycznej Steve Jablonsky (Czerwona Nota, Gra Endera) spisał się całkiem nieźle. Dostaliśmy bardzo dynamiczny, różnorodny (chór, instrumenty, syntezatory) superbohaterski soundtrack. Wiele w nim odniesień do motywów muzycznych z kultowych produkcji DC m.in. z filmów o Supermanie czy Batmanie jak też z wczesnych seriali animowanych DC, co stanowi całkiem sympatyczny easter egg dla zagorzałych fanów tego uniwersum. Moim ulubionym staro-nowym motywem jest przerobiony motyw Kryptonu, który dostał bardzo ciekawy aranż. Co ciekawe, bardziej przypadł mi on do gustu niż oryginalny. Jednak praca kompozytora blednie na moment, gdy słyszymy przepiękną balladę „Count On Me” w wykonaniu Jaca Rossa. To muzyczne serce tej animacji, które o wiele głębiej zapada w pamięć niż praca Jablonsky'ego.

Idąc dalej, wydanie DVD zawiera jeden całkiem konkretny dodatek (ukazujący pracę zza kulis), który z pewnością zaspokoi ciekawość widzów. Co do samego oglądania na małym ekranie: mamy klasycznie wybór między napisami lub polskim dubbingiem. I chociaż w oryginale możemy usłyszeć m.in. The Rocka czy Kevina Harta, to osobiście polecam nasz rodzimy dubbing gdzie m.in. aktorzy dubbingujący członków Ligi Sprawiedliwości w aktorskich filmach lub animacjach, ponownie użyczyli swoich głosów przy tym dziele. Wśród nich są m.in. Olga Bołądź (Wonder Woman) czy Krzysztof Banaszyk (Batman). Za to Robert Więckiewicz jako As czy Arkadiusz Jakubik jako Krypto śmiało mogą konkurować z oryginalnymi głosami. Przy okazji tej produkcji, wykonali kawał dobrej dubbingowej roboty. Szczególnie tu wielkie brawa dla pana Jakubika, którego w pierwszej chwili nie poznałam, tak świetnie wczuł się w swoją postać.

Podsumowując, DC Liga Super-Pets to całkiem przyjemna, niegłupia rozrywka, skrywająca bardzo głęboko ogrom emocji i wzruszeń, zarazem będąca mimochodem wielką reklamą zwierzęcych adopcji. I niezależnie od ostatnich wydarzeń rozgrywających się w uniwersum pana Zaslava, to superbohaterskie animacje made in WB osadzone w świecie DC, czy to dla młodszej, czy starszej widowni, nadal ogląda się z przyjemnością. Przy czym, mam nadzieję, że coraz więcej z nich trafi na kinowy ekran, a nie bezpośrednio na streaming. Oby.

Ocena: 6/10

Tytuł: DC Liga Super-Pets

Reżyseria: Jared Stern, Sam J. Levine

Scenariusz: Jared Stern, John Whittington

Obsada:

  • Dwayne Johnson
  • Kevin Hart
  • Kate McKinnon
  • John Krasinski
  • Vanessa Bayer
  • Natasha Lyonne
  • Diego Luna
  • Marc Maron
  • Keanu Reeves
  • Thomas Middleditch
  • Ben Schwartz
  • Olivia Wilde

Muzyka: Steve Jablonsky

Montaż: David Egan, Jhoanne Reyes

Scenografia: Kristen Anderson, Ryan L. Carlson

Czas trwania: 119 minut

 

Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus