„Minionki: Wejście Gru” - recenzja wydania blu-ray
Dodane: 31-10-2022 22:58 ()
Sympatyczne Minionki nie dają o sobie zapomnieć. Tym razem jednak nie mamy do czynienia z kolejną odsłoną serii Despicable Me (której polskie tytułu przypominają groch z kapustą), a dostajemy coś na kształt prequela. Gru nie jest tu domorosłym złoczyńcą o ugruntowanej reputacji, a dopiero stawia pierwsze kroki na ścieżce zbrodni i występku. Minionki: Wejście Gru to chrzest bojowy antybohatera i jego żółtych pomagierów, wyboista droga do tytułu najgroźniejszego czarnego charakteru w historii.
Gru przyszło dorastać w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, czasach hipisów, rewolucji społecznej, a także panoszenie się Straszliwej Szóstki. To właśnie ekipa barwnie nazwanych zakapiorów jest postrachem okolicznych kosztowności i wartościowych przedmiotów. Krótko mówiąc, Gru wielbi ich ponad wszystko, zawiesza plakaty ze swoimi ulubieńcami i ma nadzieję, czym prędzej dołączyć do tej zdeprawowanej gromadki. Jednakże poważna szajka złodziei nie zamierza wcielać w swoje szeregi młodocianego przestępcy o niesprecyzowanych umiejętnościach. Nikt nie ma zamiaru niańczyć Gru, a więc ten, postanawia udowodnić swoją wartość. Korzystając z zamieszania w szeregach wroga, Gru zabiera przestępcom kamień zodiakalny, w którym drzemie ponoć magiczna moc. Pechowo Minionki w swoim stylu opiekują się potężną zdobyczą, która, mówiąc kolokwialnie, dostaje nóg. Zatem Gru musi odpierać ataki rozwścieczonych bandziorów, a jego nierozgarnięci pomocnicy odzyskać zapodzianą zgubę.
Przy zmęczeniu materiału, a mamy do czynienia z piątym filmem serii, potrzeba nie lada pomysłu, aby przekuć go w zajmującą Fabułę. Wejście Gru nie stało się przy tym świeżym powiewem cyklu. Niby wszystko jest na swoim miejscu, mamy nieustającą akcję, mnóstwo gagów i trafne nawiązania do epoki, ale wszystko rozgrywa się w dość przewidywalny sposób z mocno przekombinowanym finałem obrazu. Dotychczasowe filmu skupiające się na zuchwałych kradzieżach miały ciekawsze fabuły niż poszukiwanie magicznego artefaktu i niespodziewany efekt jego użycia. Nie pasuje to do charakteru serii ani postaci Minionków. Zaniedbany jest też sam Gru, który dziecięciem będąc, ma ograniczone pole do popisu. Rzecz jasna obraz skupia się wówczas w przeważającej mierze na Minionkach i ich próbach dostosowania się do zbrodniczej działalności wraz z komicznymi i mało praktycznymi lekcjami karate. Innymi słowy, jest śmiesznie i głupkowato, ale mogło być znacznie lepiej.
Wejście Gru pokazuje za to, że w przestępczej braci najważniejsza jest ekipa oddanych sługusów. Ich umiejętności mogą być wątpliwe, a przydatność znikoma, ale nie raz i nie dwa bez udziału tych psotliwych i irytujących istot Gru byłby w opałach, z których trudno byłoby mu się wydostać. Dlatego też wszystkie ułańskie szarże, misje niemożliwe i inne ekwilibrystyczne wyczyny Minionków śledzi się z wielkim uśmiechem na twarzy, ale po seansie zostaje uczucie niedosytu, a gagi i żarciki szybko ulatują z pamięci. Dla miłośników żółtych stworków na płycie blu-ray znalazły się też dwa dodatkowe rarytasy. A mianowicie minifilmy Minionki i potwory oraz Postmodernistyczny Minionek. Nie warto przejść obok nich obojętnie.
Uniwersum Gru i jego pomagierów to już pewna marka, która mimo nieco słabszych przygód trzyma się mocno i zapewne to nie ostatnie słowo księcia zbrodni i jego oddanych sługusów. Z pewnością Minionki powrócą na duży ekran, bo ich uroczość i sympatyczność jest olbrzymia w przeciwieństwo do ich przydatności w lokalnym światku przestępczym. Dla fanów cyklu rzecz oczywiście do bezwzględnego obejrzenia.
Ocena: 6/10
Tytuł: Minionki: Wejście Gru
Reżyseria: Kyle Balda, Brad Ableson, Jonathan del Val
Scenariusz: Matthew Fogel
Obsada (głosy):
- Steve Carell
- Pierre Coffin
- Alan Arkin
- Taraji P. Henson
- Michelle Yeoh
- Julie Andrews
- Russell Brand
- Jean-Claude Van Damme
- Dolph Lundgren
- Danny Trejo
- Lucy Lawless
- Will Arnett
Muzyka: Heitor Pereira
Montaż: Claire Dodgson
Produkcja: Janet Healy, Christopher Meledandri
Czas trwania: 88 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus