„Batman” - recenzja

Autor: Wojciech Wilk Redaktor: Motyl

Dodane: 13-07-2022 21:24 ()


Po trylogii Christophera Nolana i wizji Mrocznego Nietoperza przedstawionej przez Zacka Snydera w nieudanym obrazie Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości wydawało się, że na kolejną inkarnację postaci stworzonej przez Boba Kane’a i Billa Fingera na dużym ekranie przyjdzie nam trochę poczekać. Przez lata jednak studio Warner Bros., marnując potencjał kolejnych twórców, scenarzystów i aktorów nie wypracowało tak silnej marki, aby obok Batmana równorzędnie stali inni główni herosi DC Comics. Zarówno Superman, jak i Wonder Woman mają co najwyżej średni potencjał sprzedażowy, o Flashu czy Green Lanternie możemy zapomnieć. Ci herosi nie odgrywali dotąd znaczących ról w kinie i wszystko wskazuje na to, że nadal tak pozostanie. Co się zaś tyczy Batmana, to jest on dojną krową Warnera i DC i raczej nie powinniśmy spodziewać się dłuższego odpoczynku  tego herosa od dużego ekranu. 

Batman Reevesa to niejako pisanie historii od obrońcy Gotham od zera. Może nie od kompletnego, ale jednak. Poznajemy bohatera we wczesnym etapie jego kariery jako zamaskowanego mściciela, który sam siebie nazywa zemstą. Trudne, naznaczone tragedią dzieciństwo – szczęśliwie pominięte w filmie – jest w przypadku młodego Bruce’a Wayne’a wylęgarnią traum, cierpienia, duszenia w sobie rodzinnych porażek. To wszystko ewoluuje w postaci nocnych przebieranek i paradowania po mieście w pelerynie nietoperza. Psychoterapia dla opornych, a może mamy do czynienia z dużym dzieciakiem, któremu się wydaje, że poprzez walkę ze złem dostąpi swoistego katharsis?

Tym razem Gotham City zmaga się z szaleńcem nazywającym siebie Riddlerem. Niebezpiecznym socjopatą rozchwianym emocjonalnie, pragnącym udowodnić całemu miastu, że nie zasługuje ono na odkupienie grzechów, jego los dawno został przypieczętowany. Obecne wydarzenia to jedynie odliczanie do niechybnego końca. Rozpoczyna więc swoją misję oczyszczenia miasta od zabijania prominentnych obywateli Gotham, stosując przy tym serię pouczających wykładów w postaci zagadek mających naprowadzić policję i Mrocznego Rycerza na ślad jego szeroko zakrojonego spisku. Tak oto pierwszy syn nocy Gotham przemierza zaułki miasta, szukając guza i próbując rozgryźć zagadki psychola, który najwidoczniej nie boi się ramienia sprawiedliwości. Jest niezrównoważony psychicznie i nie ma nic do stracenia. 

Nowy Batman Matta Reevesa zachwyca oprawą audiowizualną. To tonące w mroku, występku, ludzkiej nieprawości i niegodziwości duszne miasto, które nie ma zbyt wielu rycerzy w białych strojach, którzy stawiliby stanowczy opór złu. Miasto fatalne zmierzające do samozagłady. Jest coś poetyckiego, a zarazem niepokojącego w tej wizji Reevesa, który stara się pokazać kontrast między zdeprawowanymi obywatelami, którzy mieli służyć ogółowi, a garstce sprawiedliwych, którzy pod osłoną nocy, prawie jak jacyś zbrodniarze, przeciwstawiają się szerzącemu się złu. Ciekawie na tym tle wypadają postaci tylko z pozoru neutralne, czyli Pingwin i Falcone. De facto nie biorą oni czynnego udziału w głównej intrydze, ale są sprawczymi trybikami w machinie zbrodni, która swoimi mackami powoli oplata Gotham w morderczym uścisku.

To wszystko może się podobać, bo jest to nowe podejście do legendy mrocznego rycerza. Nie jest jednak tak różowo, jakby się wydawało. Główny antagonista odbiega nieco od wizję komiksowego Człowieka Zagadki, to postać na wskroś obłąkana, szalona, która w chaosie i zniszczeniu, a nie w błyskotliwych łamigłówkach widzi swoją moc. Dodając do tego chęć mordu i sadystyczne zabawy z ofiarami, dostajemy mocno wykoślawiony portret antagonisty, z niegdysiejszej parodii postaci umieszczonej przez Joela Schumachera w Batmanie Forever, do makabrycznego złoczyńcy, którego ręce są zbrukane krwią winnych. Nie mam nic do gry Paula Dano, ale jego kreacja przedstawiona w filmie za bardzo przywodzi na myśl psychopatów z kryminalnych opowieści. Kolejną bolączką wydaje się zbyt ograniczony potencjał Batmana. Za szybko rozwiązuje zagadki przeciwnika, czasem są to przypadkowe skojarzenia lub pomocna dłoń bliskich współpracowników. Słabo prezentuje się w roli detektywa. Dodatkowo jego więź ze złodziejką znaną w szerszych kręgach jako Kobieta Kot również nie należy do zbyt udanych, mimo że Zoe Kravitz aparycją i grą dobrze oddaje nowoczesność Seliny Kyle.

Całość zatem miesza w sobie dobre pomysły z kiepskimi, przez co obraz Reevesa nie stanowi dzieła kompletnego. Być może należy to zrzucić na karb pierwszej części, która wprowadza nas do tego świata. Jednakże długi seans, w którym dominuje raczej posępny, przytłaczający nastrój, może wielu widzów trochę odrzucić. Kwestią dyskusyjną pozostaje gra głównego bohatera, który nie przekonuje do siebie w roli Batmana. Szczątkowo nakreślona przez scenarzystów kreacja Bruce Wayne nie pozostawia wątpliwości, że nie udało się im pogodzić dwóch różnych światów, playboya i mściciela. Ewentualnie Pattinson był mało wiarygodny jako Wayne, zatem został ograniczony do niezbędnego minimum. Po prawdzie nie widać żadnej różnicy w zachowaniu aktora jako Wayne i Batmana, co we wcześniejszych ekranizacjach przygód obrońcy Gotham się nie zdarzało. Aktor może się jeszcze w tej roli wyrobi, ale na razie przed nim jeszcze daleka droga.

Mimo kilku mankamentów dzieło Matta Reevesa warto obejrzeć jako świeże spojrzenie na uniwersum Batmana. Oby tylko twórcy nie powielali błędów swoich poprzedników i nie przesadzali z mnogością oponentów, pozwolili bohaterowie dojrzeć do roli detektywa i ściągnęli nowych przeciwników bez ciągłego wałkowania tych samych twarzy. Jeśli odrobią lekcję, kontynuacja może mieć wszelkie predyspozycje do stania się sporym hitem. 

Ocena: 6,5/10

Tytuł: Batman

Reżyseria: Matt Reeves

Scenariusz: Matt Reeves, Peter Craig

Obsada: 

  • Robert Pattinson
  • Zoë Kravitz
  • Jeffrey Wright
  • Colin Farrell
  • Paul Dano
  • John Turturro
  • Andy Serkis
  • Peter Sarsgaard
  • Barry Keoghan
  • Jayme Lawson
  • Gil Perez-Abraham
  • Peter McDonald

Muzyka: Michael Giacchino

Zdjęcia: Greig Fraser

Montaż: William Hoy, Tyler Nelson

Scenografia: James Chinlund

Kostiumy: David Crossman, Glyn Dillon, Jacqueline Durran

Czas trwania: 176 minut

Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus