„Zjawa” - recenzja wydania DVD

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 29-04-2022 17:12 ()


Chcemy czy nie, każda produkcja teoretycznie naznaczona Oscarem z założenia jest predestynowana z góry do bycia istotnym kamieniem milowym światowego kina. W praktyce bywa z tym różnie. Możemy zgadzać się z wyborami Akademii albo i nie, ale nie da się ukryć, że metka „winner Oscar” niejako stawia ponad inne daną produkcję i od razu ona pojawia się na check liście każdego kinomana. Prawdą jest, że każdy na własnej skórze chce się przekonać o wyjątkowości nagrodzonego filmu i odpowiedzieć sobie na dręczące go pytanie: czym urzekł grono członków Akademii, że dostał najważniejszą nagrodę filmową na świecie?

Cieszy mnie więc ogromnie, że wreszcie na mojej filmowej liście pojawiła się Zjawa, która dała Leonardowi DiCaprio pierwszego Oscara. Jednak czy dzieło Inárritu zasłużyło na tyle achów i ochów, a przede wszystkim na wyróżnienie nagrodą Amerykańskiej Akademii Filmowej? Jako że w wielu kręgach z mieszanymi uczuciami przyjęto nagrody dla tego dzieła, w końcu miałam okazję sprawdzić, czy rzeczywiście Akademia miała nosa, czy raczej trafiła kulą w płot.

Na samym początku warto wspomnieć, że inspiracją dla tej opowieści była prawdziwa historia niejakiego Hugh Glassa - XIX-wiecznego amerykańskiego trapera, który po ataku grizzly, został porzucony przez współtowarzyszy na pewną śmierć. Jednak ku zaskoczeniu ich, a później całego świata, Glass nie dość, że nie umarł, to jego wola walki i pragnienie zemsty, sprawiły, że ciężko ranny, ale żywy, pokonał wiele kilometrów, aby wyrównać rachunki z wiarołomnymi kompanami. To właśnie on jest tytułową zjawą.

Największym atutem tego obrazu, który tworzy atmosferę i klimat, a co ciekawe jest bardzo ważnym bohaterem tej filmowej opowieści są zdjęcia Emmanuela Lubezkiego. Każde ujęcie zapiera dech w piersiach i jest takim minidziełem sztuki. Operator fantastycznie ukazał piękno i dzikość Gór Skalistych, w których dzieje się akcja Zjawy. Jednocześnie widać jak na dłoni, jak bardzo duet Inárritu & Lubezki sięga do kinowej klasyki, czerpie garściami z nurtu „slow cinema”, mocno inspirując się Bergmanem czy Tarkowskim. Widać to na każdym kroku, w każdym kadrze, długich ujęciach, jakich mamy pod dostatkiem, ale przede wszystkim w scenariuszu i reżyserii. Inárritu tworzy opowieść, z której pobrzmiewają echa hemingwayowskiej maksymy: „Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”. Na ironię, wydarzenia sfabularyzowane przez Zjawę nie są jednak wymyśloną fikcją spod pióra mistrza literatury amerykańskiej, tylko opierają się na prawdziwych przeżyciach trapera, człowieka z krwi i kości, któremu przyszło stoczyć walkę z otaczającą go przyrodą, ale również z sobą samym. Bo Zjawa to opowieść o wewnętrznych przeżyciach, w której metafizyka spotyka się z twardą rzeczywistością. To opowieść o przemianie i drodze od palącego uczucia zemsty po trudny, wręcz ponadludzki wysiłek, jakim jest wybaczenie wrogom. To w końcu przypowieść o nas, ludziach, o tym, co kryje się w naszych czynach, słowach i myślach. Jak radzimy sobie w ekstremalnych sytuacjach. Jak „wszyscy jesteśmy dzikusami” (co nawet słyszymy w filmie między scenami) i jak każdy z bohaterów jest zwierzęciem, które walczy o przetrwanie, nawet jeśli jest to działanie po trupach. Zwierzęciem, w którym może się zatracić, gdy próbując przetrwać kolejny dzień w niesprzyjających warunkach, porzuci takie ludzkie uczucia jak współczucie, dobroć, miłosierdzie, poświęcenie czy empatia oraz zapomni o unikalnej dla człowieka umiejętności - wybaczaniu. „Bóg ma prawo do zemsty” - pada w trakcie seansu, a produkcja meksykańskiego reżysera uzmysławia nam na powrót, że tylko ludzie mogą wybaczać oprawcom i krzywdzicielom. I to nas odróżnia od zwierząt. To bardzo humanistyczne, uniwersalne i chrześcijańskie przesłanie płynące z tego dzieła. Takie, które zawsze będzie aktualne, pod każdą szerokością geograficzną.

Co do innych aspektów filmu wcześniej nieporuszanych, to soundtrack Ryuichi Sakamoto i Alvy Noto to klasyczna muzyka ilustracyjna, która raczej nie wychodzi na pierwszy plan, tylko stara się być czynnikiem uzupełniającym filmową opowieść. Za to kostiumy Jacqueline West to jest kolejny istotny element tej produkcji, równie ważny co zdjęcia. Naprawdę, praca West robi ogromne wrażenie. Zadbano o każdy detal, aby najwierniej odwzorować XIX-wieczną traperską garderobę. Szkoda, że mimo nominacji oscarowej, ostatecznie nie zgarnęła statuetki, bo odwaliła kawał dobrej roboty.

Pracę reżysera i operatora dzielnie wspierała obsada na czele z Leonardo DiCaprio, który stanął przed nie lada wyzwaniem. I tu trzeba przyznać, że aktorsko udźwignął bardzo trudną rolę. Samą mimiką, ruchem czy delikatnym gestem musiał ukazać pełnię emocji, które targały głównym bohaterem. Również Tom Hardy (Tabu) grający nemezis Glassa, czyli Johna Fitzgeralda oddał każdy niuans charakteru swojej postaci, racje, jakimi się kieruje oraz stan ducha, w jakim w danej chwili się znajduje. Z przyjemnością patrzy się na sceny DiCaprio & Hardy'ego. Każdy z nich znakomicie wywiązał się ze swojego zadania.

Z rzeczy czysto technicznych na samym początku warto wspomnieć, że miałam okazję recenzować tzw. wydanie książeczkowe tej produkcji. I o ile na samej płycie nie uświadczymy dodatków, to dołączona do płyty wcześniej wspomniana książeczka dostarcza mnóstwa ciekawostek i informacji na temat filmu i kulis pracy nad nim. Z pewnością przed seansem warto zajrzeć do zamieszczonego w niej na samym końcu leksykonu, który objaśnia co bardziej niezrozumiałe terminy, z jakimi spotkamy się podczas seansu.

Zjawa to film, który dla koneserów sprawdzi się o każdej porze dnia i nocy, a przeciętny widz będzie musiał się przy nim wykazać odrobiną cierpliwości. Kiedy tak się stanie, po seansie będzie usatysfakcjonowany dziełem Inárritu. I o czym warto pamiętać, chociaż podczas oglądania widzimy z każdej strony bezwzględność natury i przejawy ludzkiego okrucieństwa, ten film jest obrazem przepełnionym nadzieją, że niemożliwe jest możliwe. Nawet przebaczenie rzeczy niewybaczalnych.

Ocena: 8/10

Tytuł: Zjawa

Reżyseria: Alejandro González Iñárritu

Scenariusz:  Alejandro González Iñárritu, Mark L. Smith

Obsada:

  • Leonardo DiCaprio
  • Tom Hardy           
  • Domhnall Gleeson
  • Will Poulter
  • Forrest Goodluck
  • Paul Anderson
  • Kristoffer Joner
  • Joshua Burge       

Zdjęcia: Emmanuel Lubezki

Muzyka: Ryûichi Sakamoto, Carsten Nicolai

Montaż: Stephen Mirrione

Scenografia: Jack Fisk

Kostiumy: Jacqueline West

Czas trwania: 156 minut


comments powered by Disqus