„Reminiscencja” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 16-03-2022 22:49 ()


Ktoś kiedyś powiedział, że „wspomnienia to jedyny wehikuł czasu, jakim dysponujemy”. Echa tych słów możemy odnaleźć w Reminiscencji, która pomimo moich obaw, okazała się całkiem ciekawym eksperymentem filmowym. Choć nie tak porywającym, jak się początkowo spodziewałam. 

Akcja debiutu kinowego Lisy Joy, odpowiedzialnej za sukces serialowego Westworld, rozgrywa się w postapokaliptycznym świecie, gdzie większość ziemi została zalana. Fabuła kręci się wokół Nicka Bannistera (całkiem niezły w tej roli Hugh Jackman), weterana wojennego mieszkającego w Miami i zarabiającego na życie przywoływaniem wspomnień w formie wizualizacji 3D z pomocą specjalnie do tego skonstruowanej maszyny. Czasem są to najpiękniejsze chwile w życiu, czasem rzeczy, o których klienci Nicka woleliby nie pamiętać. Pewnego dnia w progach jego firmy staje niejaka Mae (zniewalająca Rebecca Ferguson), która zmieni życie naszego bohatera na zawsze.

Od początku byłam ciekawa, jak twórczyni Westworldu poradzi sobie, łącząc science fiction, kino postapokaliptyczne i noir w jedno dzieło. Zamysł iście ambitny. Obawiałam się jednak, że takie przesycenie gatunkowe może zaszkodzić opowieści. Niestety, po części miałam rację. Nie da się ukryć, że ten gatunkowy miszmasz, jakim uraczyła nas twórczyni Reminiscencji, nie zawsze broni się na ekranie. Ta produkcja o wiele lepiej by się prezentowała, gdyby jednak nie stylizowano jej na fake’owy neo noir, tylko skupiono się na jego najmocniejszych stronach: samej intrydze i uniwersum, w jakim osadziła ją Joy. Bo pomimo ewidentnych potknięć tego obrazu, kryje się w nim wiele ciekawych i intrygujących pomysłów. Już sama koncepcja maszyny, dzięki której można powracać do wspomnień i przewijać je niczym taśmę magnetowidową, była na tyle świetna, że obroniłaby się sama. Jak dla mnie, nie trzeba było dokładać do scenariusza niepotrzebnych elementów, które tylko spowolniły tempo filmu, nic do niego nie wnosząc. Zdecydowanie lepiej ogląda się całość na ekranie, kiedy fabuła i sceny są bliższe klasycznemu thrillerowi science fiction niż neo noir. 

Bo historia, jaką ostatecznie otrzymujemy, choć dosyć prosta, schematyczna i chwilami zbyt ckliwa, to pozostawia w nas kilka przemyśleń i refleksji po seansie. Duża w tym zasługa obsady, która potrafiła wlać emocje w postaci, które przyszło im zagrać. Chyba najlepiej sobie z tym zadaniem aktorskim poradziła Rebecca Ferguson. Jej Mae to kobieta pełna sprzeczności, której nie sposób odgadnąć, przyciągająca mężczyzn jak światło ćmy. Prawdziwa femme fatale.  

Co do pozostałych elementów filmowego dzieła, to warto wspomnieć, że Ramin Djawadi (Gra o tron) stworzył soundtrack, który o wiele lepiej słucha się w osobnym odsłuchu niż w trakcie oglądania filmu. Nie brak w nim syntezatorów i gitary, ale to nie jest ścieżka dźwiękowa, która zapada w pamięć. Niestety, tym bardziej że miał naprawdę spore pole do popisu, aby się wykazać.   

Jeśli chodzi o płytę, to klasycznie mamy do wyboru napisy lub lektora. Dostajemy też jeden bardzo ciekawy dodatek dotyczący kręcenia samego filmu, a szczególnie scen, w których główną rolę odgrywa maszyna ukazująca ludzkie wspomnienia.  

Reminiscencja to trochę taki filmowy przerost formy nad treścią, który mimo wszystko przyjemnie się ogląda. Może jako serial produkcja wypadłaby lepiej. Tego się nigdy nie dowiemy. 

Ocena 6/10

Tytuł: Reminiscencja

Reżyseria: Lisa Joy

Scenariusz:  Lisa Joy

Obsada:

  • Hugh Jackman
  • Rebecca Ferguson
  • Thandiwe Newton
  • Cliff Curtis
  • Marina de Tavira
  • Daniel Wu
  • Mojean Aria
  • Brett Cullen
  • Natalie Martinez

Muzyka: Ramin Djawadi

Zdjęcia: Paul Cameron

Montaż: Mark Yoshikawa

Scenografia: Leonard R. Spears

Kostiumy: Jennifer Starzyk

Czas trwania: 116 minut

Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus