„Wonder Woman 1984” - recenzja
Dodane: 12-08-2021 21:19 ()

Czy jednak ta produkcja jest tak zła, jak wokoło się o niej słyszy? Sama chciałam się o tym przekonać, więc kiedy nadarzyła się okazja, niewiele myśląc, zasiadłam do seansu. I powiem jedno: mimo obecności wielu absurdalnych sytuacji i pojawiających się jak grzyby po deszczu głupotek, to jednak bawiłam się zdecydowanie lepiej niż na Wonder Woman. Sama sobie nie wierzę, a jednak.
Wynika to z kilku rzeczy, które za chwilę poruszę, jednak zanim to nastąpi, gwoli ścisłości warto by było wspomnieć ciut o samej fabule…
Wonder Woman 1984 to kontynuacja losów córki Zeusa i przywódczyni Amazonek, Hippolity z czasów sprzed jej członkostwa w Lidze Sprawiedliwości. Sequel rozpoczyna się flashbackiem z dzieciństwa Diany, na wyspie Amazonek, aby płynnie przejść do Ameryki z lat 80. Obecnie Diana Price to jednocześnie uznana pani archeolog i superbohaterka z sąsiedztwa, która nadal nie poradziła sobie ze śmiercią Steve’a Trevora. Jednak dotychczasowe, spokojne życie naszej Amazonki zakłóca pewien przedmiot, który nieoczekiwanie trafia w jej ręce i sporo namiesza w życiu kilku osób, a jednocześnie spełni najskrytsze marzenie Diany. Jednak każde życzenie ma swoją cenę, o czym nasza Wonder Woman niedługo boleśnie się przekona…

Mimo że jednym z producentów jest Zack Snyder, to brak tu takiego typowego dla niego mroku. Owszem, od czasu do czasu zdarzają się takie typowe snyderowskie teksty w dialogach, ale jest tego stosunkowo mało, co wychodzi całości na plus.


Z rzeczy, które fabularnie nie wyszły, można z pewnością wymienić wątek Steve’a i Diany. O ile relacja tej dwójki była najmocniejszym elementem poprzedniego filmu Patty Jenkins, to tym razem ta relacja wypadła ciut gorzej. A już forma, w jakiej nasz pan pilot wraca, pozostawia jednak wiele do życzenia, aczkolwiek, scena z ubieraniem analogiczna do tej z pierwszej Wonder Woman była urocza. Dobrze też, że Steve został wykorzystany jako pięta achillesowa, a zarazem największa siła naszej Amazonki, choć można to było zrobić mniej topornie, mniej sztampowo.

Nie da się ukryć, że gdyby jeszcze trochę dopracowano scenariusz, skupiono się na tym, by całość fabularnie klimatem nawiązywała, tylko i wyłącznie, nawiązywała do lat 80., ale nie przenosiła wszystkich elementów tamtej rzeczywistości, to byłby całkiem świetny film. A tak, dostajemy filmowy produkt, dobry, ale nieadekwatny trochę do dzisiejszej widowni, przyzwyczajonej już do czegoś zgoła innego. Takiej, która owszem jest nostalgiczna, lubi retro, ale bez przesady.
Pod kątem efektów specjalnych Wonder Woman 1984 to produkcja mocno nierówna. Z jednej strony fantastycznie ogląda się sceny walki zrobione starą metodą, a nie w komputerze, a z drugiej dostajemy koszmarną wizualizację 3D Cheetah (chyba tylko ostatnie Koty na tej płaszczyźnie były gorsze). Pozostałe elementy, czyli zdjęcia i muzyka są ok, ale nie doświadczymy tak pamiętnych sekwencji jak bieg Diany przez zdewastowaną ziemię niczyją w Wonder Woman czy tematów muzycznych. Trzeba jednak przyznać, że już nawiązując do wcześniej wspomnianej muzyki, ścieżka od Hansa Zimmera, który przejął batutę od Ruperta Gregsona-Williamsa, poprzedniego kompozytora przygód dzielnej Amazonki, całkiem sprawnie sobie radzi zarówno w osobnym odsłuchu, jak też i podczas oglądania. Jednak bardziej jej jednak do jakiegoś filmu familijnego niż klasycznego filmu superhero, no, chyba że tego bliższego latom 70-80 XX w. Niemniej jednak to przyjemny soundtrack i klasa sama w sobie.

Wonder Woman 1984 suma summarum okazuje się raczej prostym filmem, fabularnie takim typowy dla lat 80. XX w., a nie XXI w. Widać, że twórcy, aż za bardzo zaczęli wzorować się na latach 80, bo nawet scenariusz zawiera błędy typowe dla tamtych produkcji. Nostalgia, nostalgią, ale w pewnym momencie to wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli. Niemniej jednak całkiem przyjemnie się go ogląda i jeśli nie jesteście zagorzałymi komiksomaniakami to możecie go spokojnie zobaczyć po męczącym dniu, w jakiś leniwy weekend. Jak nie będzie nic ciekawszego na tapecie.
Tytuł: „Wonder Woman 1984"
Reżyseria: Patty Jenkins
Scenariusz: Geoff Johns, Dave Callaham, Patty Jenkins
Obsada:
- Gal Gadot
- Chris Pine
- Robin Wright
- Connie Nielsen
- Ewen Bremner
- Saïd Taghmaoui
- Kristen Wiign
- Pedro Pascal
Zdjęcia: Matthew Jensen
Muzyka: Hans Zimmer
Montaż: Richard Pearson
Scenografia: Lucy Howe, Anna Lynch-Robinson
Kostiumy: Lindy Hemming
Czas trwania: 151 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus