„Gru, Dru i Minionki” - recenzja DVD
Dodane: 08-06-2021 18:47 ()
Do trzech razy sztuka, powiadają. Nie inaczej jest w przypadku najbardziej rozpoznawalnej serii studia Illumination. Czy jednak po świetnej jedynce i o wiele gorszej kontynuacji, twórcy znaleźli jakiś złoty środek, aby jeszcze coś wycisnąć z tej opowieści? O dziwo, ku mojemu zaskoczeniu, i owszem.
W Gru, Dru i Minionkach główny bohater staje się statecznym mężem i ojcem trzech adoptowanych córek (o ile można tak powiedzieć o byłym złoczyńcy, pracującym obecnie jako tajny agent zwalczający przestępców). I w sumie nie ma na co narzekać: ma fajną pracę, spoko rodzinę i w miarę ustabilizowane życie… Jednak to, co dobre szybko się kończy.
Raz: Minionki nieaprobujące zmian, jakie zaszły w życiu swojego chlebodawcy, ogłaszają strajk, który kończy się fiaskiem i odejściem prawie całej żółtej ekipy w siną dal. Dwa: Gru i Lucy bezpardonowo wylatują z pracy po klęsce akcji schwytania niejakiego Baltazara Bratta. Na domiar złego okazuje się, że Gru ma brata bliźniaka - Dru, który koniecznie chce go poznać. I tak nasz ekszłoczyńca z całą familią wyrusza w podróż, która nie tylko scali zerwane więzi, ale być może pozwoli Gru wrócić do gry (a dokładniej do dawnej pracy tajnego agenta) i zemścić się na Baltazarze.
Strasznie dużo wątków i tematów zaserwowali nam twórcy. Od czego zacząć? Może od samego Gru, po którym widać, jak wielką przemianę przeszedł od czasu pierwszego filmu. Naprawdę przyjemnie się patrzy, jak zmienia się z samotnego mizantropa przepełnionego ideą czynienia zła dla sławy, po postać, która dzięki miłości i rodzinie zmieniła się na naszych oczach w całkiem sympatycznego gościa, borykającego się z cieniami i blaskami zwykłego życia. Fakt, nadal ma smykałkę do łotrostwa i potrafi być zazdrosny o rzeczy, których nigdy nie miał (jak np. bujna czupryna), ale widać, jak ogromną przemianę w tych trzech animacjach zaliczył jako postać. Co do jego przeciwieństwa i jednocześnie brata bliźniaka - Dru, to pod płaszczykiem czystej słodyczy widać, jak bardzo pragnie takiego rodzinnego ciepła. Jak bardzo łaknie tej więzi z bratem i jednocześnie ma poczucie winy, że nie spełnił oczekiwań swojego ojca. Niby jest radosny, troszkę tchórzliwy i beztroski, ale ma zadrę i to widać jak na dłoni.
Trzecia część perypetii Gru to w dużej mierze opowieść o rodzicielstwie i błędach, jakie rodzice popełniają, starając się nas wychować na porządnych obywateli, przy okazji podejmując pochopne i nierzadko złe, krótkowzroczne decyzje w myśl zasady - dla dobra dziecka. Ich skutki z czasem mogą okazać się dalekosiężne i trudne do skorygowania w dorosłym życiu. Niejednokrotnie już jako dorośli musimy radzić sobie jakoś z tym nietypowym spadkiem, na który składają się też niespełnione oczekiwania naszych rodzicieli wobec nas. Równocześnie dostajemy opowieść o tworzeniu więzi (nie tylko tych braterskich, ale też matka - córka) i wzajemnym poznawaniu siebie, jak też uczeniu się mówienia sobie trudnych rzeczy. Nawet jeśli czasem oznacza to kres pewnych naszych wyobrażeń na jakiś temat (tu świetnie jest to pokazane w wątku Agnes).
Jednocześnie twórcy nie boją się zaprezentować ostrej krytyki show-biznesu i przedmiotowego traktowania małoletnich artystów (m.in. dziecięcych aktorów i piosenkarzy), gdy już stają się niepotrzebni, zostają zostawieni sami sobie, co widać w historii Baltazara Bratta. Warto też zauważyć, że to oraz brak reakcji ze strony opiekunów przez co najmniej okazanie jakiegokolwiek oparcia po zaliczeniu pierwszego zderzenia się z tzw. twardą rzeczywistością miała katastrofalne skutki dla naszego złoczyńcy. Bo w sumie antagonista to postać dość tragiczna: facet w wieku średnim, który nie umie pójść naprzód i wyjść z trybu dziecięca gwiazda filmowa, nadal uparcie trzymając się pozostałości dawnej sławy.
Jak już jesteśmy przy łotrach, to nie obędzie się bez Minionków, tych mącicieli co za złem pędząc, dobro czynią. W tej części i one dostają lekcję życia (i nie mam tu na myśli ich więziennego epizodu, swoją drogą zabawnego i uroczego na swój sposób). Nie ma ich tak dużo w fabule trzeciej części, ale jeśli już się pojawiają, to jest wesoło (jak w scenie z rodem z Mam Talent) i zabawnie (epizod więzienny). Przy czym nawet żółte stworki uczą się, że bez rodziny ani rusz, a szczególnie bez ich pracodawcy Gru. I nawet jeśli nie chce iść tą ścieżką, jaką one same pragną, to i tak go kochają. Trochę jak nasi rodzice, prawda?
Tyle jeśli chodzi o fabułę. Nie ukrywam, że pojawiło się kilka fajnych cameo, zaczynając od Grincha na koszulce jednej z dziewczynek, a skończywszy na minionkowej wersji tańca hula z Króla Lwa (popłakałam się do łez, gdy to pierwszy raz wyłapałam).
Co do soundtracku Heitora Pereiry, to oczywiście nie zabrakło muzycznego tematu przewodniego całej serii, ale mocno tu latami 70. i 80. zaciąga szczególnie w temacie naszego superzłoczyńcy, czyli Evil Bratt Show. Co do innych nowych motywów muzycznych, jakie się pojawiają: My Brother jest tak słodki jak sam brat bliźniak Gru, czyli Dru, za to pojawiające się pod koniec animacji prawie 7 minutowe Back and Bigger Than Ever wchodzi w mroczniejsze rejony, dobitnie potęgując wydarzenia rozgrywające się w finale, a jednocześnie wybija się w tej muzycznej odsłonie, która w dużej mierze składa się z dość ckliwych, familijnych kawałków. Nic, co wywarłoby na mnie większe wrażenie.
Za to wybór piosenek to perełka aranżacji muzycznej tej animacji. Zaczynają od pojawiającego się na samym początku Bad Michaela Jacksona, po takie hicory jak Into the Groove Madonny czy Take on me grupy A-HA. A to tylko niektóre wielkie przeboje lat 70. i 80., jakie usłyszymy w Gru, Dru i Minionkach. Można tej specyficznej playlisty słuchać i słuchać. Co do dwóch nowych piosenek napisanych specjalnie na potrzeby animacji, to są w porządku, ale nie mają tego czegoś, co miało Happy.
Tyle jeśli chodzi o muzykę. Warto jeszcze docenić świetny montaż (szczególnie wyróżnia się scena z kradzieżą diamentu, to był miód dla oczu, jak muzyka, animacja i montaż ze sobą idealnie współgrały. Fantastyczna robota animatorów i dźwiękowców).
W wydaniu książkowym DVD znajdziemy na płycie naprawdę wyjątkowo dużo interesujących rzeczy. Począwszy od materiałów chyba najbardziej istotnych, jak te zabierające nas za kulisy produkcji trzeciej części przygód Gru i jego rodziny (jak pracowano nad postacią Dru), po rzeczy mniej istotne, ale przyjemne dla oka (np. listy gończe Minionków czy interaktywna wizyta na Freedoni, gdzie żyje brat Gru) lub ucha (teledyski do piosenek Yellow Life czy Doowit, które pojawiły się w animacji). Fajnym dodatkiem są też Akta Ligi Arcyzłoczyńców, gdzie możemy niejako przypomnieć sobie, o czym były poprzednie części, czytając o łotrach w nich występujących. Jednak zdecydowaną wisienką na torcie jest krótkometrażówka o perypetiach pupila domowego Gru, czyli Kyle’a. Nie będę Wam zdradzać, o czym jest ten uroczy shorcik, aby nie psuć Wam przyjemności z jego obejrzenia. Przy czym, żeby nie było tak słodko, znajdziemy też tu kilka zapychaczy, ale stosunkowo jest ich niewiele (mam na myśli m.in. zapowiedź animacji opartej na piosence Mariah Carey jeśli pytacie).
Co do dubbingu to nie mam z nim problemu. Z jednej strony postać Dru/Gru zdecydowanie lepiej oddaje Steve Carell, za to Robert Górski w naszej wersji jest lepszy jako złoczyńca Bratt. Jednak minimalnie wersja oryginalna jest lepsza (to, co robi Steve Carell to chapeau bas). Wracając jeszcze do naszego dubbingu, jest całkiem niezły, więc warto również i z nim się zaznajomić.
Gru, Dru i Minionki nie ma świeżości, jaką dawało Jak ukraść księżyc, ale to zdecydowanie lepsza część niż Minionki rozrabiają i jednocześnie ma najlepszy schwarzcharakter spośród wszystkich, jakie zawitały dotychczas do tego uniwersum. W ostatecznym rozrachunku wyłania nam się całkiem dobrze poprowadzona historia, lepsza od poprzedniczki i nawet mająca ciut klimatu pierwszej części. Z pewnością spodoba się nie tylko fanom Minionków, ale każdemu, kto szuka całkiem niegłupiej rozrywki.
Ocena: 7/10
Tytuł: Gru, Dru i Minionki
Reżyseria: Pierre Coffin, Kyle Balda
Scenariusz: Ken Daurio, Cinco Paul
Obsada (głosy):
- Steve Carrell
- Pierre Coffin
- Trey Parker
- Steve Coogan
- Julie Andrews
- Kristen Wiig
- Miranda Cosgrove
- Dana Gaier
- Nev Scharrel
Muzyka: Heitor Pereira, Pharrell Williams
Montaż: Claire Dodgson
Czas trwania: 90 minut
comments powered by Disqus