„Star Wars Łowcy nagród” tom 1: „Najgroźniejsi w galaktyce” - recenzja
Dodane: 02-06-2021 06:46 ()
Komuż jeszcze parę lat temu mogłoby wpaść do głowy, że jedna z najmniej znanych postaci z dawnego Expanded Universe, nie tylko zostanie wprowadzona z powrotem do kanonu, ale do tego otrzyma własną serię komiksową? Na pewno nie mnie! Beilert Valance, bo o nim mowa, pojawił się w Star Wars bardzo wcześnie, bo już w lipcu 1978 roku, a wrócił do odległej galaktyki cztery dekady później w komiksie „Han Solo – Imperial Cadet”, gdzie ukazano go jako członka tej samej grupy kadetów, w której znajdował się Han Solo. Tak po prawdzie dopiero po jakimś czasie skojarzyłem, kim jest Valance. Cóż, nigdy nie byłem fanem starych komiksów Marvela... Tymczasem Valance nie tylko stał się bohaterem miniserii „Target Vader”, ale awansował niemal na ten sam poziom, co doktor Aphra – niemal, bo w końcu seria nazywa się „Łowcy nagród”, a nie „Valance”.
Choć wspomniany „Target Vader” nie jest udanym komiksem, to trochę szkoda, że nie został wydany w Polsce, skoro mamy już „Łowców nagród”. Beilert Valance nie jest na tyle ciekawą postacią samą w sobie, by ciągnąć całą serię komiksową, więc taki wstęp byłby pomocny w zrozumieniu, czemu w ogóle mamy się nim przejmować. I to jest w gruncie rzeczy podstawowy problem „Najgroźniejszych w galaktyce”. W odróżnieniu od wspomnianej Aphry, która w zasadzie kradnie każdą scenę (także tą krótką w „Najgroźniejszych w galaktyce”) i do tego zaczęła jako drugoplanowa bohaterka serii o Vaderze, Valance jest wręcz nudny. Co gorsza, autorzy komiksu stawiają go w równym szeregu, co absolutne legendy łowców nagród takie jak Boba Fett czy Bossk. Bardzo trudno w coś takiego uwierzyć.
Jakkolwiek by nie oceniać Valance’a i decyzji, aby był głównym bohaterem czegokolwiek, a co dopiero serii komiksowej, pomysł na „Najgroźniejszych w galaktyce” nie jest wcale zły. Składa się na niego kilka zaskakująco satysfakcjonujących zwrotów akcji, trafiają się też nawet całkiem emocjonalne sceny – kto wie, co by było, gdyby nam bardziej zależało na tych postaciach... Jednak to dobrze zwiastuje na kolejne komiksy, bo dzięki solidnej historii prawdopodobnie do jakiegoś stopnia poznamy, a może nawet polubimy Valance’a i (anty)bohaterów, którzy go otaczają. W każdym razie cliffhanger, który zostaje nam zaserwowany na końcu, jest tak bardzo intrygujący – choć bardzo mało oryginalny, jeśli pomyślimy o dwóch ostatnich serialach Star Wars, „The Mandalorian” i „The Bad Batch” – że na ten kolejny komiks czekam bardziej, niż bym się tego mógł kiedykolwiek spodziewać.
„Najgroźniejsi w galaktyce” to komiks stawiający na częste i gęste strzelaniny, a także tzw. mordobicia. Trudno, aby było inaczej: mówimy w końcu o łowcach nagród! I dlatego jestem troszkę zdziwiony, że do rysunków zatrudniono kogoś, kto ma ewidentny problem z ukazywaniem scen walki. Po pierwsze są momenty, gdy mimo usilnego przypatrywania się poszczególnym kadrom nie byłem w stanie zrozumieć, co się dzieje: kto kogo uderzył, kto gdzie strzelił, czemu ten czy inny delikwent leży na podłodze, a tamten wyje z bólu. Po drugie, sceny akcji są tak przerysowane, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy artysta ma jakiekolwiek pojęcie o tym, jak ciała reagują na ciosy i postrzały. Momentami walki wręcz przypominają starcia dwóch superbohaterów, co w przypadku uniwersum Star Wars tworzy spory dysonans. Plus Valance za każdym razem musi otrzymać akurat takie uderzenie, by zdarło mu pół (syntetycznej) twarzy, konkretnie lewą stronę. Za. Każdym. Razem. Rozumiem, że bohater ma taki, a nie inny charakterystyczny wygląd, ale jest to doprowadzone do lekkiej przesady.
Z powyższych opinii można by wywnioskować, że komiks wybitnie mi nie podszedł. Owszem, rysunki mnie nie zachwyciły, owszem, Valance to postać bez ikry – ale jest pewna iskierka potencjału, pewna nadzieja, że seria jednak czymś się wyróżni. Na tym etapie rozwoju „Łowców nagród” najmocniej przemawia w tym kierunku niezła fabuła z licznymi twistami. Odpowiednio poprowadzony Valance może się koniec końców okazać na tyle ciekawy, by z przyjemnością sięgało się po komiksy z jego udziałem. Początek jest jednak dość średni i trudno go polecić komuś, kto nie jest fanem tego typu klimatów.
Tytuł: Star Wars Łowcy nagród tom 1: Najgroźniejsi w galaktyce
- Scenariusz: Ethan Sacks
- Rysunki: Paolo Villanelli
- Przekład: Katarzyna Nowakowska
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji:
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Objętość: 120 stron
- Format: 167x255
- Papier: kreda:
- Druk: kolor
- ISBN: 978-83-281-4970-0
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus