Battlestar Galactica - recenzja
Dodane: 01-08-2007 08:39 ()
„Let’s just make the show about drama and the characters, and f**k it!” – Ronald D. Moore (producent i scenarzysta).
Gatunek science-fiction, poczynając od oryginalnej serii „Star
Treka” i jego dalszych częściach z „Star Trek: Deep Space Nine” na czele, poprzez „Roswell”, „Stargate SG-1”, aż po „Tajemnice Smallville”, zyskał dzięki temu nieocenioną płaszczyznę do zaprezentowania nowych; innych opowieści rozgrywających się w „odległej Galaktyce”.
Zamiast dwugodzinnego filmu fantastycznego, w którym starano się zawrzeć jak najwięcej wątków i efektów specjalnych, i którego wynik końcowy nie zawsze wzbudzał zadowolenie krytyków czy widzów, powstała możliwość stworzenia dopracowanej, epickiej opowieści. Historii opowiedzianej z pasją, posiadającej bohaterów z pogłębioną sylwetką psychologiczną i nie podlegającym wszelkim regułom, czy w końcu historii, która przekraczała granice i używała science – fiction jako „żywiołu” i metafory do przekazania realistycznego spojrzenia na większe (światowe, czy codzienne) problemy. Jednym z takich przedsięwzięć jest, oprócz wymienionych wyżej tytułów, serial „Battlestar Galactica”.
Ostatni statek
W odległej przyszłości, na kilku planetach zwanych 12 koloniami przed 40 laty doszło do wojny pomiędzy ludźmi, a ich nowym wynalazkiem: Cylonami – sztuczną inteligencją; androidami. Teraz, po czasach pokoju dochodzi do buntu i kolejnej bitwy, w której ludzkość ponosi klęskę. Kolonie zostają zniszczone, dochodzi do eksterminacji ludności. Ocaleni z pogromu stają się zwierzyną łowną dla kogoś, dla kogo kiedyś byli władcami. Pod przywództwem Laury Roslin – obecnego prezydenta i komandora Williama Adamy (Edward James Olmos), chcąc zapewnić przeżycie rodzajowi ludzkiemu, ostatni przedstawiciele Kolonii uciekają w przestrzeń kosmiczną na pokładzie jedynego statku floty – "Battlestar Galactica” i kilkudziesięciu zwykłych jednostek. Lecą dalej w poszukiwaniu ostatniej, legendarnej, 13 Kolonii – Ziemi.
Oryginał i mini - seria
Dzisiejsza „Galactica” jest „przeróbką” serialu z 1978 roku. W tamtych czasach była to opowieść, która zagościła w świadomości zagorzałych fanów gatunku. Po premierze w 1977 roku „Nowej Nadziei” (IV części „Gwiezdnych Wojen”) science – fiction przeżyło odrodzenie – „Galactica” oferowała kolejną podróż w nieznane, jednak w odróżnieniu od większości historii, zaskoczyła widzów dość mroczną atmosferą. Zafascynowany tym Ronald Moore (scenarzysta, którego korzenie sięgają serii „Star Treka” – „Deep Space 9” & „Voyager”) postanowił „zaktualizować” tę opowieść w taki sposób, aby stała się swoistym komentarzem do dzisiejszych problemów. Pierwszym podejściem była zrealizowana w grudniu 2003 roku mini - seria (17 odcinków). Po ogromnym sukcesie, jaki odniosła nie tylko wśród krytyków, ale również wśród zagorzałych fanów podjęto decyzję o nakręceniu pełnego „sezonu”. W tej chwili w Stanach wyświetlany jest już 4 sezon i wydaje się, że to jeszcze nie koniec przygód załogi ostatniej floty ludzkości.
Dusza serialu
Współczesna wersja kontynuuje mroczny i pesymistyczny pierwiastek poprzednika, co wyróżnia ją na tle innych seriali (chociaż nie można powiedzieć, żeby inni przedstawiciele reprezentowani byli tylko przez cukierkowe i wesołe przygody – scenarzyści zawsze szokują i „brudzą sobie ręce”). Przede wszystkim widać to na przykładzie głównych bohaterów. Postacie zostały rozbudowane, relacje pomiędzy nimi stały się wyrazistsze i pełniejsze (np. Roslin, Adama). Konflikty pokoleń, kłótnia i rozpad rodziny czy moralne rozdarcie członków załogi to jedynie wierzchołek góry lodowej. Odpowiedzialność za załogę, cywilów; znalezienie się w sytuacji bez wyjścia, gdy okazuje się, że wszystko, co było znane i pewne już nie istnieje; ludzie poddawani są próbom którym nie są w stanie sprostać. Problem zdrady czy zemsty, bezsensownej przemocy i zaniku uczuć. Wciąż pojawiające się wątpliwości, strach przed odpowiedzialnością za podjęte decyzje, czy te pytania, które nieustannie wracają – co zrobisz w momencie tej niewyobrażalnej katastrofy? Jak poradzisz sobie dalej? Jak zrozumieć kogoś, z kim do tej pory nie mieliśmy nic wspólnego? Czy jest już pora poddać się, czy próbować walczyć dalej? Moore stara się odpowiedzieć i pokazać rozdarcie człowieka jak tylko można najlepiej, a służy mu do tego nietuzinkowa galeria postaci z Gaiusem Baltarem na czele.
Bohaterowie
Gaius Baltar - zdrajca, egoista i szalony naukowiec w jednym, prześladowany przez wspomnienia i wroga, który dzięki specjalnemu oprogramowaniu przebywa w jego świadomości wciąż męcząc i torturując. William Adama - weteran wojenny, doświadczony, bezwzględny, przepełniony bólem komandor dowodzący ostatnią nadzieją ludzkości. Laura Roslin - pani prezydent, która przejęła funkcję w momencie ataku. Borykająca się z trawiącym ją rakiem, jednocześnie próbująca spełniać rolę, którą jej powierzono. Lee Adama - pilot, który wciąż nie może znaleźć swojego miejsca i pogodzić się z zaistniałą sytuacją, która przewróciła jego wyobrażenie o świecie i ludzkiej dobroci do góry nogami. Kara Thrace - buntownik, pilot polegający tylko na sobie, człowiek nie szanujący autorytetów. W skrócie jest to zbiór ciężko doświadczonych indywidualistów, których relacje można określić prawie każdym przymiotnikiem, za wyjątkiem jednego: proste. Z biegiem czasu stosunki między załogą zostają dodatkowo poszerzone o romans, przyjaźń, poświęcenie. Czyli o wszystko czego potrzebuje epicka opowieść.
Ci Źli
Cyloni. W pierwszej wersji byli typowymi negatywnymi bohaterami. Ich filozofia życiowa wyrażała się w jednym jedynym sformułowaniu: dorwać, zabić i przy okazji zrobić rozróbę wokół. Dzisiaj po tych uproszczeniach nie ma śladu. Cyloni to inteligentne, posiadające swą własną religię (która jest jednym z motywów ich walki) zajadłe humanoidy, dobrze znające swoje miejsce i człowieka. Są osobnikami, które wykorzystują wszelkie technologie, aby zniszczyć przeciwnika, który według nich jest ciemiężycielem i skazą dla świata. Ludzkość to nikomu niepotrzebne zło, którego trzeba się pozbyć. Przerażające jest jednak to, że mają oni trochę racji – człowiek odpowiadający złem na zło, niszczący i nienawidzący bez powodu, pełny czci dla przemocy, nie znający granic nie zasługuje na pobłażanie. Zyskując ten obraz Cyloni postanawiają zrobić z nim porządek.
Przyszłość i potencjał
„Battlestar Galactica” to serial, którego główną osią są bohaterowie. To serce i dusza tej opowieści, na co dobitnie wskazują słowa Moore’a zacytowane na początku artykułu. Tak jak sam gatunek, są odbiciem współczesnego świata i jego problemów. Co najważniejsze, ich charakterystyka i losy nie popadają w schematyczność. Scenarzyści robią to, na co nie każdy w tej chwili się zdobywa – przekraczają granice, nie boją się wzbudzić kontrowersji, czy pokierować tak bohaterami, jak nigdy wcześniej nikomu się nie udało. Jak na razie udaje im się to znakomicie.
Tytuł: Battlestar Galactica
Reżyseria: Michael Nankin , Robert Young
Scenariusz: Christopher Eric James , Michael Taylor
Obsada:
Edward James Olmos ... Admiral William Adama / ... (54 episodes, 2004-2008)
Mary McDonnell ... President Laura Roslin / ... (54 episodes, 2004-2008)
Jamie Bamber ... Captain Lee 'Apollo' Adama / ... (54 episodes, 2004-2008) Tricia Helfer ... Number Six / ... (54 episodes, 2004-2008)
James Callis ... Dr. Gaius Baltar (53 episodes, 2004-2007)
Grace Park ... Lt. Sharon 'Boomer' Valerii / ... (53 episodes, 2004-2007)
Katee Sackhoff ... Captain Kara 'Starbuck' Thrace / ... (53 episodes, 2004-2008)
Aaron Douglas ... Chief Petty Officer Galen Tyrol (50 episodes, 2004-2007)
Michael Hogan ... Colonel Saul Tigh (50 episodes, 2004-2007)
Alessandro Juliani ... Lt. Felix Gaeta / ... (47 episodes, 2004-2007)
Zdjęcia: Stephen McNutt
Muzyka: Richard Gibbs , Bear McCreary
Czas trwania odcinka: 44 minuty
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...