„Star Wars Komiks” 3/2020: „Cztery opowieści” - recenzja
Dodane: 26-08-2020 10:32 ()
Kiedy sięgnąłem po nowy numer „Star Wars Komiks”, rzuciła mi się w oczy nie przednia okładka, a tylna – i znajdująca się tam wyjątkowo niefortunna reklama magazynu ze słowami „zawsze najnowsze komiksy z uniwersum Gwiezdnych Wojen!” W tym momencie „Star Wars Komiks” jest opóźniony względem amerykańskich premier o około dwa lata i ten okres coraz bardziej się wydłuża w rezultacie zmiany SWK z dwumiesięcznika w kwartalnik. Sytuacji nie ratuje też publikacja tego numeru, który zawiera cztery osobne historie: trzy annuale dłuższych serii („Star Wars”, „Poe Dameron” i „Darth Vader”) z 2018 roku i one-shot „Cassian & K-2SO” aż z 2017 roku. Skąd taki, a nie inny wybór? Redaktor Jacek Drewnowski próbuje we wstępniaku zasugerować, że te tytułowe cztery opowieści łączy ze sobą wątek Gwiazdy Śmierci, ale nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. To po prostu próba przyciągnięcia do magazynu nowych czytelników, którzy sami z siebie raczej nie sięgną po jeden z kolejnych tomów którejś ze wspomnianych dłuższych serii. Troszkę szkoda, że cierpią na tym stali bywalcy, faktycznie oczekujący jak nie „najnowszych komiksów”, to przynajmniej nieco nowszych. Ale dość już narzekań na politykę wydawniczą Egmontu, czas na przyjrzenie się temu, co znajdziemy w środku magazynu.
„Technologiczny terror” ukazuje wmieszanie się Dartha Vadera w projekt budowy Gwiazdy Śmierci i tym samym rywalizację Krennica z Tarkinem. Jest to bez dwóch zdań najlepsza z „Czterech opowieści”, co nie powinno dziwić – tylko naprawdę kiepski scenarzysta nie potrafiłby wykorzystać potencjału relacji tych trzech postaci. Na szczególną uwagę zasługuje kolejna (począwszy od samego Epizodu IV) znakomita scena z Vaderem i Tarkinem, w której ostatecznie wyjaśnia się zależność pierwszego od drugiego, zależność, która w końcu troszkę nie pasuje do wizerunku Mrocznego Lorda. Nieco szkoda, że warstwa rysunkowa nie sięgnęła poziomu fabuły; wyjątkowo mizernie prezentuje się zwłaszcza Krennic, który w odróżnieniu od Tarkina zupełnie nie przypomina grającego go aktora.
Gdyby nie idiotyczny pomysł, że imperialny droid strażniczy ma wyłącznik, do którego każdy średnio rozgarnięty Rebeliant może bez problemu sięgnąć, to „Cassian i K-2SO” byłby całkiem niezłym komiksem (a wyłącznik ten jest niestety ważny dla fabuły). Króciutka, bo jednozeszytowa historia zapoznania się tytułowych bohaterów nie należy do szczególnie oryginalnych, ale jest w niej sporo z humoru, który tak polubiliśmy w „Łotrze 1”. Rysunki są poprawne, jednak nie wyróżniają się ani na plus, ani na minus.
„Artefakty”, pierwotnie „Star Wars Annual 4”, wbrew temu, co mógłby sugerować tytuł, nie angażuje doktor Aphry, a jej byłą kochankę, Sanę Starros. Rzeczone artefakty to miecze świetlne Dartha Atriusa, które przewijają się przez ręce dwóch Skywalkerów. Komiks byłby zapewne dość sztampowy, gdyby nie znakomita scena, w której Darth Vader ogląda wyścig podracerów z udziałem jego syna – już sam pomysł brzmi intrygująco i jedyne, czego żałuję to niewykorzystania go do znacznie dłuższej historii, w której byłby gwoździem programu. W odróżnieniu od pozostałych opowieści z tego numeru SWK komiks jest narysowany znakomicie, aczkolwiek Luke Skywalker momentami za bardzo – być może celowo – przypomina swoją wersję z pierwszych gwiezdnowojennych tytułów Marvela z lat 70., która nie zawsze przypomina z twarzy Marka Hamilla.
Jak już jestem przy twarzach... Na końcu mamy „Misję specjalną”, czyli „Poe Dameron Annual 2”, w którym to znane i lubiane postacie z paskudnie narysowanymi twarzami (Te oczy! Koszmar!) zapełniają skądinąd bardzo ładny i ciekawy komiks z gościnnym występem Hana Solo. Jeśli Was ciekawiło, czemu Solo nigdy nie zaangażował się w pomoc Ruchowi Oporu, to tu znajdziecie pewnego rodzaju odpowiedź. „Misja specjalna” jest też gratką dla miłośników rzadziej spotykanych myśliwców i cywilnych maszyn ze Star Wars.
„Cztery opowieści” sprawiają się całkiem nieźle w roli reklamy dłuższych cykli komiksowych wydawanych przez Egmont mimo dość niespecjalnych rysunków artystów. Powinny też zadowolić zwykłych fanów szukających w tego typu komiksach odpowiedzi na częściej lub rzadziej zadawane pytania. Mimo ogólnie dobrego poziomu fabularnego „Czterech opowieści”, stali czytelnicy mogą poczuć frustrację, że te kompletnie nieistotne dla dłuższych serii historyjki zabrały miejsce znacznie ciekawszych, jak również ważniejszych pozycji, które ukazały się w USA. Pozostaje mieć nadzieję, że ta antologia pozostanie wyjątkiem i spełni swoje główne zadanie, co mogłoby pozwolić utrzymać na rynku najwyraźniej cierpiący na niską sprzedaż „Star Wars Komiks”.
Tytuł: „Star Wars Komiks” 3/2020: „Cztery opowieści”
- Scenariusz: Cullen Bunn, Chuck Wendig, Jody Houser, Duane Swierczynski
- Rysunek: Andrea Broccardo, Leonard Kirk, Ario Anindito, Roland Boschi, Marc Laming, Fernando Blanco
- Kolory: Nolan Woodart, Stefani Renee, Jordan Boyd, Andres Mossa, Marcelo Maiolo
- Wydawnictwo: Egmont
- Data premiery: 04.08.2020 r.
- Tłumaczenie: Jacek Drewnowski, Katarzyna Nowakowska
- Liczba stron: 132
- Format: 170x260 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Wydanie: I
- Cena: 19,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus