„Spacer po Burano” - recenzja
Dodane: 11-08-2020 10:26 ()
Burano to leżąca niedaleko Wenecji niewielka wyspa słynąca z uroczych, kolorowych kamieniczek. Ich radosne barwy nadają uliczkom niepowtarzalny wygląd, ciesząc oczy mieszkańców i turystów. „Spacer po Burano” to z kolei sympatyczna gra karciana, w której zadaniem graczy jest budowanie owych słynnych kamienic tak, aby ich widok sprawił zwiedzającym jak najwięcej radości i tym samym zagwarantował jak najwięcej punktów.
Najważniejszym elementem gry są karty reprezentujące poszczególne poziomy kamienic, mieszkańców miasta i turystów oraz początkowe karty rusztowań. Ilustracje na nich są dość proste, ale bardzo estetyczne i przejrzyste, dzięki czemu sprawdzanie elementów punktujących na koniec gry nie stanowi problemu. Karty kamienic, przy których znaczenie mają kolory, zostały dodatkowo oznaczone symbolami na potrzeby osób mających problem z rozróżnianiem barw. Oprócz tego otrzymujemy zestaw bardzo ładnych znaczników monet, tokeny zezwoleń na budowę (pozwalające ominąć część ograniczeń w rozgrywce kosztem kilku punktów na koniec), bloczek do podliczania punktów i znacznik gracza rozpoczynającego w kształcie sympatycznego kota. Wszystko to zapakowane w nieduże, kolorowe pudełko zawierające kilka woreczków strunowych, do których bez problemu zmieścimy wszystkie elementy.
Każdy gracz zaczyna z dwiema kartami rusztowań, czterema monetami i czterema znacznikami zezwoleń na budowę. Karty kamienic natomiast podzielone są na trzy stosy zawierające określone poziomy domków: partery, piętra i dachy. Na początku rundy z każdego stosu wykładamy określoną ilość kart, tworząc z nich zależnie od liczby graczy od trzech do pięciu kolumn. Każda z nich będzie zawierać po jednym parterze, piętrze i dachu, niemal zawsze w nie pasujących do siebie kolorach. Aktywny gracz musi obowiązkowo dobrać jedną, dwie lub trzy karty z wybranej kolumny – im mniej kart weźmie, tym więcej monet otrzyma z banku. Następnie, jeśli chce, może zbudować (czyli wyłożyć na stół) od jednej do trzech kart z ręki, tym razem płacąc za każdą z nich monetami. Należy jednak spełnić pewne wymagania: każda wykładana karta musi sąsiadować z co najmniej jedną już leżącą na stole, a budując kamienicę, trzeba zacząć od parteru. Tu z pomocą przychodzą karty rusztowań, którymi można tymczasowo zastąpić brakujący parter lub piętro albo rozdzielić budynki o tej same j barwie… bo choć wszystkie elementy jednego domu muszą być w tym samym kolorze, za to sąsiadujące kamienice muszą się pod tym względem różnić. Odrzucanie żetonów zezwoleń na budowę umożliwia zignorowanie wymagań co do koloru karty... jednak należy korzystać z nich ostrożnie, bo każde niewykorzystane zezwolenie jest warte punkty na koniec rozgrywki. Na koniec tury mogą nam na ręku pozostać tylko trzy karty oraz maksymalnie sześć monet, więc budować trzeba na bieżąco. Z chwilą ukończenia budynku umieszczamy pod nim dowolną z dostępnych kart postaci – to one zapewnią nam większość punktów na koniec. Kiedy jeden z graczy nie zbuduje pięć kompletnych kamieniczek lub skończą się potrzebne do tego karty w stosach, kończymy rozgrywkę i przechodzimy do punktacji.
Choć niektóre karty kamienic punktują same z siebie, jednak największe znaczenie dla zwycięstwa mają postacie turystów i mieszkańców Burano. I tu dochodzimy do sedna gry! Na kartach kamieniczek znajdziemy różne elementy: doniczki z kwiatami lub ziołami, koty, kominy, pasiaste markizy… a poszczególne postacie zainteresowane są konkretnymi z nich, przy czym dla turystów znaczenie ma tylko budynek, przy którym stoją, a dla mieszkańców – kilka przyległych. Dla krawcowej najważniejsze są markizy, z kolei dla ogrodnika – doniczki z ziołami. Zwiedzająca Burano dziewczynka da nam punkty za każdego kota bawiącego się na kamienicy obok, a miejscowy Święty Mikołaj - za każdy komin przy naszej uliczce. Warto na bieżąco zwracać uwagę, jakie elementy pozwolą nam osiągnąć wysoki wynik. A ponieważ ilość dostępnych postaci jest ograniczona, czasem trzeba się pospieszyć, by zgarnąć pożądaną kartę przed innymi graczami. Co więcej, podczas punktacji można uwzględnić tylko kompletne, trzypoziomowe kamienice. Jeśli spóźnimy się z budową, wygrana może nam przejść koło nosa. Trzeba więc – oprócz tworzenia wysoko punktowanych kombinacji - umiejętnie dysponować dobieraniem kart i posiadanymi monetami i żetonami zezwoleń, aby nie zostać w tyle. Niekiedy będziemy też zmuszeni wyłożyć kartę z charakterystycznym zamkniętym oknem. Ten, kto umieści ich w swoich kamienicach najwięcej, otrzyma na koniec punkty ujemne!
Choć zasady wymagają chwili tłumaczenia, rozgrywka jest na tyle nieskomplikowana i szybka, że „Spacer po Burano” można polecić nawet dziesięciolatkom. Równocześnie potrzeba zarządzania zbieranymi setami kart i monetami oraz liczne możliwości zdobywania punktów sprawiają, że również dla starszych graczy jest ona satysfakcjonująca. Nie ma tu w zasadzie interakcji między graczami, nie licząc rywalizacji o karty postaci i ewentualnego podbierania przeciwnikom kart kamienic. Nieco złożone może być podliczanie punktów, ale tu z pomocą przychodzi (znany np. z gry Siedem Cudów Świata) bloczek z tabelkami. Na skalowanie nie można narzekać – rozgrywka jest równie przyjemna na dwie, co na cztery osoby. Dodatkową zaletą jest udany tryb dla jednego gracza, dzięki któremu nawet bez towarzystwa możemy zagłębić się w labirynt kolorowych uliczek, by osiągnąć jak najlepszy wynik, a później spróbować go poprawić.
Podsumowując, „Spacer po Burano” to gra wymagająca pewnej dozy myślenia, ale nie przemęcza umysłu. Krótki czas rozgrywki pozwala wykorzystać ją jako miłą odskocznię od cięższych tytułów albo urozmaicenie rodzinnego wieczoru, a barwna oprawa graficzna ucieszy każde oko. Dodatkowy plus za dobrze działający tryb dla jednej osoby.
Tytuł: Spacer po Burano
- Autor: Wei-Min Ling
- Wydawca: Nasza Księgarnia
- Ilustracje: Maisherly Chan
- Wiek: 10-110
- Liczba graczy: 1-4
- Wymiary: 135 x 190 x 40
- Czas gry: 30 min
- Cena: 49,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus