„Tajemniczy świat Arrietty” - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 13-07-2020 17:46 ()


Gdy byłam jeszcze dzieckiem, cykl Mary Norton o Pożyczalskich stanowił moja ulubioną lekturę. Właściwie jedną z ulubionych, bo czytałam bardzo dużo, znacznie więcej niż mój przeciętny rówieśnik. W miarę jak dorastałam, niektóre z tych lektur szły w kąt, ale „Pożyczalscy” zostali na mojej półce. To piękne i mądre książki i bardzo chciałam, żeby doczekały się dobrej ekranizacji. Do tej pory obejrzałam dwa aktorskie filmy, stanowiące próbę przeniesienia tematu na ekran, oba niestety mało udane. Jeden z 1987 roku, drugi z 2011 roku. Ten drugi nawet gorszy, bo kompletnie wykrzywiający treść i masakrujący portret niektórych postaci, zwłaszcza samotnego myśliwego Spillera, z którego robi gogusiowatego motocyklistę z wypomadowaną głową. Bardzo mnie to rozczarowało, a wręcz zabolało. Tu należy też dodać, że nie jestem fanką anime. Tak, to się wiąże. Z tych dwóch powodów zwlekałam z obejrzeniem japońskiej animacji „Tajemniczy świat Arietty”. W końcu jednak się przemogłam i… w sumie zostałam pozytywnie zaskoczona.

Rodzina malutkich ludzi – Dominika, Strączek i ich czternastoletnia córka Arietta – mieszka pod podłogą wiejskiego domu. Starają się nie zwracać na siebie uwagi ludzi, szczególnie starej służącej Hiru, która nie tylko wierzy w „miniludki”, ale jest też ich zajadłym wrogiem. Pewnego dnia do posiadłości przybywa mały chłopiec o imieniu Sho. Ma tam czekać pod opieką dalekiej ciotki na operację serca. Jego życie naznaczone śmiertelną chorobą i obojętnością rodziców jest samotne i smutne. Pewnej nocy przypadkiem dostrzega Strączka i Ariettę, którą ojciec uczy „pożyczania”, by mogła dać sobie radę w świecie ludzi. Początkowo nieufna dziewczynka, mimo surowego zakazu rodziców, nawiązuje po jakimś czasie z nim kontakt. Niestety na ich trop wpada bezwzględna Hiru…

Animacja w warstwie wizualnej typowo japońska urzeka ciepłem i bajkowością, a także dość dużą wiernością oryginałowi. Co prawda akcję przeniesiono z wiktoriańskiej Anglii do współczesnej Japonii, ale to nic nie szkodzi. Odważna, a jednocześnie bardzo dziewczęca i pełna słodyczy Arietta może dosłownie skraść serce widzom. Bardzo dobrze oddano też postacie jej rodziców, starych i zmęczonych, a mimo to zmuszonych do ciągłej walki o przetrwanie. Może nieco słabiej wypada Spiller, przypominający podróbkę Mowgliego, ale można to przełknąć. Również Sho trudno nie lubić. Za to Hiru budzi rzetelną odrazę i widz chętnie by ją udusił… choć przecież ma do czynienia z animacją, nie z żywym człowiekiem. Zapomina się o tym.

W filmie podobnie jak w książce jest też niezwykle ważne przesłanie. Próba ingerencji w cudzy świat – w tym przypadku świat Pożyczalskich, ale może być też świat dzikich zwierząt, jak to często się zdarza – przynosi mimo dobrych chęci same nieszczęścia. Kluczowy staje się wzajemny szacunek i zrozumienie. Dzięki nim możliwe staje się nawet zawarcie przez Ariettę rozejmu z… kotem, który początkowo poluje na nią jak na mysz. Ten film w odróżnieniu od wielu innych animacji zawiera potężny ładunek dydaktyczny, podany w formie łagodnej i niezwykle pięknej. Nie da się ukryć.

Ocena: 10/10

Tytuł: Tajemniczy świat Arietty

Reżyseria: Hiromasa Yonebayashi

Scenariusz: Hayao Miyazaki, Keiko Niwa

Obsada (głosy):

  • Saoirse Ronan
  • Tom Holland
  • Mark Strong
  • Olivia Colman
  • Amy Poehler
  • Moises Arias
  • Will Arnett
  • Geraldine McEwan
  • Bridgit Mendler
  • Carol Burnett

Muzyka: Cécile Corbel

Zdjęcia: Atsushi Okui

Montaż: Rie Matsuhara

Scenografia: Yôji Takeshige, Noboru Yoshida

Czas trwania: 94 minuty


comments powered by Disqus