„Muza” - recenzja
Dodane: 09-07-2020 16:17 ()
Życie dublińskiego wykładowcy wywraca do góry nogami tragiczne wydarzenie, którego jest świadkiem. Niestety, to dopiero początek jego mrocznej przygody. Rok później dręczy go powracający koszmar. Rozwikłanie jego zagadki wiąże się z klubem poetów zwanych Białym Kręgiem. Mnożą się pytania.
Początkowe minuty filmu mogą sugerować, że widz będzie miał do czynienia z dramatem obyczajowym, jednakże fabuła bardzo gwałtownie skręca w mroczną ścieżką dawnych tajemnic oraz wydarzeń, które wydają się przeczyć rozsądkowi. Twórcy umiejętnie utrzymują napięcie, sięgając po efekty gore tylko wtedy, kiedy naprawdę są potrzebne. W głównej intrydze splata się wiele wątków. W czasie seansu bohaterowie (oraz widz) zbierają elementy układanki, by potem wpasować je w odpowiednie miejsce, odblokowując kolejną tajemnicę. Zagrożenie się zbliża, czas nieubłaganie ucieka – zatem koncepcja film przypomina mi escape room. W fabule Muzy nie brakuje nagłych zwrotów, chociaż uważny widz będzie się spodziewał przynajmniej części z nich. Nie jest to bynajmniej zarzut, dla mnie to dodatkowe plusy, jeżeli intryga jest przemyślana a pewne elementy - sygnalizowane.
Spisali się aktorzy: Elliot Cowan, Ana Ularu oraz Franka Potente, która zachwyca mnie w każdym filmie. Ich bohaterowie zadają właściwe pytania. Epizodyczne role Joanne Whalley oraz Christophera Lloyda uważam za ciekawy dodatek, twórcy nie wpadli tu w pułapkę metaspoilerów.*
Od lat nie oglądałem horroru, który by mnie autentycznie przestraszył. Muzie również się to nie udało, ale wygrywa na wszystkich innych polach – pomysł, gra aktorska, watki, zdjęcia, muzyka. Wyświadczyłem sobie przysługę, nie wyszukując żadnych informacji o filmie, zanim go obejrzałem. Muza była moim wieczornym seansem „z zaskoczenia”. Wśród internautów pojawiła się opinia, że film jest nieco przegadany – absolutnie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem.
Dziwnie oglądało się na ekranie lokacje, które są mi dobrze znane. Muza jest warta uwagi, jeżeli ktoś jest fanem suspensu i lubi, gdy powszechnie znane koncepty są prezentowane w alternatywnym ujęciu.
*To taki mój wymyślony termin. Gdy w filmie (np. kryminalnym) bez gwiazdorskiej obsady epizodyczną rolę służącego dostaje ktoś pokroju Anthony'ego Hopkinsa, w 9 na 10 przypadków okazuje się on mordercą lub jakąś siłą sprawczą wydarzeń.
Ocena: 7/10
Tytuł: Muza
Reżyseria: Jaume Balagueró
Scenariusz: Jaume Balagueró, Fernando Navarro
Obsada:
- Elliot Cowan
- Franka Potente
- Ana Ularu
- Leonor Watling
- Manuela Vellés
- Joanne Whalley
- Christopher Lloyd
Muzyka: Stephen Rennicks
Zdjęcia: Pablo Rosso
Montaż: Guillermo de la Cal
Scenografia: Rebeca Comerma, Deborah Davis, Pascalle Willame
Kostiumy: Catherine Van Bree
Czas trwania: 107 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Kino Świat za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus