„Śnieżka i fantastyczna siódemka” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 20-06-2020 19:30 ()


Jest rok 2016. Jeden z tych leniwych weekendowych wieczorów, gdzie dla zabicia czasu, bez celu buszuje się po internetach. I nagle na monitorze pojawia się coś, co przykuwa moją uwagę. Dokładniej to teaser południowo-koreańskiej animacji, która swoją rebeliancką wizją postaci księżniczki, dokładnie oddaje ducha pierwszego Shreka.

2019 rok. Do kin wkracza kolejna wariacja na temat Królewny Śnieżki, która cicho przemyka przez zagraniczne i polskie kina. Co łączy oba te fakty? Mowa oczywiście w nich o jednej i tej samej produkcji - Śnieżce i fantastycznej siódemce, która niedawno wyszła na DVD i VOD. Zastanawia was, co sprawiło, że tak dobrze zapowiadająca się animacja przemknęła bez echa przez box office? W sumie też mnie to intrygowało i mając w pamięci i przed oczami tamten teaser sprzed lat, zasiadłam do seansu, aby poznać odpowiedź na to pytanie.

Na dzień dobry naszym oczom ukazuje się Fantazmania, magiczna kraina, w której roi się od czarownic, smoków, księżniczek i innych dziwnych stworów. Właśnie tam działa Fantastyczna Siódemka - uosobienie baśniowych Avengers, składająca się z tria: Pino, Noki, Kio, mistrza patelni Hansa, Jacka - pana peleryny-niewidki, walecznego Artura i zabójczo przystojnego maga Merlina (w jego własnym mniemaniu, rzecz jasna), który jest ich niepisanym przywódcą. Walkę ze złem mają we krwi, ale ich dobra passa się kończy, gdy atakują księżniczkę-wróżkę, którą z powodu wyglądu wzięli za złą wiedźmę. Ta nie pozostaje im dłużna i rzuca na nich klątwę. Jak tylko ktoś na nich spojrzy, to zmieniają się w zielonych grubych krasnali. Jedyną rzeczą, która może ich uwolnić od złego czaru, jest pocałunek najpiękniejszej kobiety na świecie. Tylko on jest w stanie odczynić zły czar. Jednak gdzie taką znaleźć?

Od tego wydarzenia mija rok. Pewnego dnia ich ścieżki krzyżują się z niejaką Pantofelią, nieziemsko piękną księżniczką, która prosi ich o pomoc w odnalezieniu swojego zaginionego ojca. Ci widząc w niej szansę na zdjęcie zaklęcia, które nad nimi ciąży, postanawiają jej pomóc. I tak wspólnie ruszają w podróż, podczas której przyjdzie zmierzyć się im z upierdliwym baronem, drewnianymi mutantami i wielbicielką ekskluzywnego obuwia, a przy okazji odkryją, że czasem piękny wygląd to nie wszystko, a prawdziwe piękno kryje się w naszym wnętrzu.

Już na pierwszy rzut oka można dostrzec, że twórcy inspirowali się dwoma zachodnimi animacjami: Shrekiem i Zaplątanymi. Czarno na białym widać, jak wiele elementów ekspozycyjnych południowokoreańscy twórcy pożyczyli sobie z tych dwóch produkcji. Nie jest to zarzut, o ile nie jest to zbyt daleko posunięte, wręcz zahaczające o plagiat, jak w przypadku wizerunku Reginy, która nomen omen wygląda jak siostra bliźniaczka mateczki Gertrudy z wcześniej wspomnianych Zaplątanych. Takie działanie mnie dziwi, bo oryginalne pomysły twórców są na tyle świeże i awangardowe, że można było sobie to odpuścić. Ich wizja używania magii przez Merlina, koncepcja zatrutego jabłka czy stworzenie postaci niekoniecznie szczupłej księżniczki jako jednej z głównych bohaterek naprawdę zrobiła na mnie wrażenie. Szczególnie za ten ostatni zabieg należą im się brawa. Zrobili coś, na co duże studia animacji na czele z Disneyem jak na razie nie mają odwagi się zdecydować. Za ten ruch wielkie chapeau bas dla Koreańczyków!

Tym bardziej że sama Śnieżka i fantastyczna siódemka to debiut. I choć scenariusz Sungho Honga nie ustrzegł się pewnych zakrętów fabularnych, to jak na jego początki w świecie animacji jest naprawdę nieźle. Nie wiem, w jakim stopniu ostateczna fabuła Śnieżki została złagodzona (ci, co widzieli pierwszy teaser, wiedzą, o czym mówię) to mimo wszystko całość nadal świetnie się broni. Dziwi mnie fakt, że tak mało się o niej swego czasu mówiło, bo w każdym calu zasługuje na uwagę. Duża zasługa w tym bardzo uniwersalnego i mądrego morału, (o którym nie zapomniano mimo dużego skupienia się na wizualnej szacie filmu i efektach wyrażonych m.in. w świetnych scenach bitewnych z użyciem magicznych mocy Merlina). Nasi bohaterowie otrzymują lekcję od losu i dzięki temu zmieniają się na lepsze. Wraz z nimi uczymy się wzajemnej akceptacji i odkrywamy, na czym polega prawdziwe piękno, które niezależne jest od naszego wyglądu czy statusu. Tym samym debiutanci udowadniają, że można stworzyć animację w równym stopniu piękną i mądrą i uniknąć syndromu wizualnej wydmuszki, który trawi od czasu do czasu zachodnie animacje. Naprawdę warto to docenić. Jak już wcześniej wspomniałam, od strony czysto wizualnej dostajemy przepięknie zaanimowaną historię. To jedna z najładniejszych azjatyckich animacji 3D, które się u nas pojawiły. Niektórzy mogą rzec, że jest wręcz zbyt cukierkowo, ale mi osobiście się taka wizja twórców podoba. No klasyczne kawaii, co tu dużo mówić.

Jeśli chodzi o stronę muzyczną tej produkcji, to również soundtrack pełen jest popkulturowych nawiązań, o czym zdecydowanie świadczy m.in. temat muzyczny, który momentami wręcz nawiązuje poszczególnymi akordami do tematu krasnoludów z Hobbita Petera Jacksona czy serialowej Gry o Tron. Geoff Zanelli stworzył całkiem miłą ścieżkę dźwiękową upstrzoną odniesieniami do popkultury, którą z przyjemnością się słucha. Oprócz typowego tła muzycznego Śnieżka i fantastyczna siódemka zawiera w sobie trzy piosenki stylistyką bliskie tak popularnemu kpopowi. Nie są one jakoś wybitne, ale lekkie i przyjemne. W sumie nieszkodliwe.

Jeśli chodzi o wydanie DVD, to jest bardzo, ale bardzo skromniutko, wręcz biednie... Oprócz filmu zamieszczono na płycie tylko zwiastuny innych animacji. No i niestety, nie mamy możliwości wyboru, tylko od razu jesteśmy skazani na polski dubbing. Szkoda, że nie ma do wyboru napisów, tym bardziej że wiele dobrego słyszałam o angielskiej wersji językowej. Co do naszego rodzimego dubbingu to nie ma się w sumie czego przyczepić. Jedynie chyba polski głos Merlina nie pasował mi do postaci, ale to moja subiektywna opinia.

Śnieżka i fantastyczna siódemka to godny kontynuator idei zapoczątkowanej w Shreku. I choć nie jest tak rebeliancka, jak pierwotnie ukazywały to pierwsze teasery, to jednak pozostaje produkcją z ważnym przesłaniem (o wewnętrznym pięknie tkwiącym głęboko w nas i nieocenianiu ludzi po pozorach), odważnie wkraczającą do świata animacji. A jednocześnie dającą jasny i czytelny sygnał, że azjatyckim animacjom niewiele brakuje, aby jak równy z równym stawać w szranki z dziełami największych graczy na animowanym rynku.

Ocena: 8/10

Tytuł: Śnieżka i fantastyczna siódemka

Reżyseria: Sung-ho Hong, Moo-Hyun Jang, Young Sik Uhm

Scenariusz: WoongSub Ahn, Sung-ho Hong

Obsada:

  • Chloë Grace Moretz
  • Sam Claflin
  • Gina Gershon
  • Patrick Warburton
  • Jim Rash
  • Simon Kassianides
  • Frederik Hamel
  • Nolan North
  • Frank Todaro

Muzyka: Geoff Zanelli

Montaż: Jessica Rojas Ambinder, Young Sik Uhm, Stan Webb

Scenografia: ChiYeol Jung, SeoKi Lee

Czas trwania: 88 minut

Dziękujemy dystrybutorowi Kino Świat za udostępnienie DVD do recenzji.


comments powered by Disqus