„Tolkien” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 04-03-2020 21:51 ()


Tolkien to ikona. Guru wszystkich fanów fantastyki na całym świecie. Nawet ci, co nie przepadają za jego twórczością, doceniają, jak wielką pracę wykonał przy tworzeniu swojego wyimaginowanego świata. A filmy o ikonach robi się trudno. Jeszcze trudniej jest zrobić je tak, by zadowoliły wszystkich i były bardzo dobrym dziełem filmowym.

Dlatego, kiedy po raz pierwszy pojawiły się plotki o pracach nad biografią Tolkiena, byłam pełna obaw. Zdecydowanie nie ostudziło ich to, że rodzina Tolkiena oficjalnie odcięła się od tej produkcji. Pełna obaw przy najbliższej okazji zasiadłam do seansu i powiem, że ostatecznie to film wizualnie ładny, wręcz swoista baśniowa laurka i list miłosny do Tolkiena, jednak mam wrażenie, że mimo wszystko to nie jest to, na co jako fanka J. R. R. Tolkiena czekałam.

Tolkien to wręcz podręcznikowy przykład, jak wielka cześć i uwielbienie dla wielkiej ikony popkultury, nauki czy sztuki może wypaczyć film o niej. Dzieło Karukoskiego nie jest obiektywnym obrazem wielkiego giganta literatury fantasy, tylko wizją twórcy, który pokazuje swojego idola takim, jakim go sam widzi: czyli bez żadnych skaz, wręcz jak bohatera jednej z opowieści, które przed laty napisał Tolkien. I jeśli będziemy go oglądać jako film o zdolnym językowo młodzieńcu, jego dorastaniu, pierwszych przyjaźniach, pierwszej i jedynej wielkiej miłości, okrucieństwie wojny i ogromnej sile wyobraźni, która pozwala przezwyciężyć największe życiowe traumy, to w tym aspekcie mimo pewnych dłużyzn całkiem ciekawie się broni, bo od strony scenariusza to zgrabny film. Jednak, jeśli ktoś liczył na dobrą biografię tego wielkiego pisarza, to się przeliczył. Na dobrą sprawę, reżyser mógłby nazwać go Młodym Tolkienem, bo taki tytuł adekwatnie pasowałby do ram czasowych w tym dziele. Kończy się zdecydowanie za szybko. Tym samym nie uświadczymy tu tak ważnych dla Tolkiena i jego twórczości, postaci związane z Inklingami. I to największy i niewybaczalny błąd reżysera.

Tym samym mam niemały dylemat przy tej produkcji: Z jednej strony ma znakomitą obsadę (na czele z eteryczną Lily Collins jako Edith, ukochaną i przyszłą żoną Tolkiena), kilka naprawdę błyskotliwych i świetnych scen (scena ukazująca randkę Tolkiena z jego przyszłą żoną Edith czy scena rozmowy młodego pisarza z jednym z jego profesorów), które naprawdę robią wrażenie, nie powiem. Jednak jako fanka twórczości Tolkiena trochę byłam zawiedziona tak małą ramą czasową, w której osadzono akcję, pominięcie kilku znaczących aspektów jego życia w tym m.in. jego głębokiej wiary (Tolkien był gorliwym katolikiem i jego wiara miała ogromne znaczenie nie tylko w jego twórczości, w której można odnaleźć jej echa, ale też w życiu osobistym m.in. szczególnie w jego relacjach z Lewisem). Film podchodzi do tego powierzchownie (to jest istotny aspekt jego życia, zważywszy na to, że problemy finansowe matki Tolkiena w głównej mierze rozpoczęły się, gdy przeszła na katolicyzm, a w filmie nawet nie jest o tym wspomniane). Część przeinaczeń można byłoby wybaczyć, ale jest ich tak dużo, że z czasem mocno rzucają się w oczy i to wpływa negatywnie na odbiór.

Co do pozostałych aspektów filmu, równie bajkowo jest w warstwie muzycznej filmu. Thomas Newman skomponował bardzo przyjemny soundtrack, który sprawdza się zarówno w filmie, jak i osobnym odsłuchu. Na uwagę zasługują przepiękne zdjęcia (szczególnie te osadzone w czasie I wojny światowej).

Co do wydania DVD, to jest przyzwoite. Mamy kilka materiałów dodatkowych (zdecydowanie polecam wywiad, w którym odtwórcy głównych ról nawzajem się przepytywali; można się dowiedzieć ciekawych rzeczy niekoniecznie związanych z samym filmem). Dobrze też ogląda się załączone odrzucone sceny. A wszystko z polskimi napisami, co odczytuje na duży plus. Film zaś można oglądać z napisami lub polskim lektorem (choć po nocach mi się śni ten „Tolek”, którego można usłyszeć jako zdrobnienie, ksywkę na Tolkiena gdy słuchamy lektora).

Reasumując, jeśli jesteście fanami Śródziemia i na wylot znacie historię życia jego twórcy, to odpuście sobie tę produkcję. Jeśli jednak wolicie inny gatunek literatury i jakoś nie interesujecie się twórcą Hobbita, to ten film może się Wam nawet spodobać, bo jest na swój sposób uroczy i ciepły. Jako sam film jest ok, ale jako biografia nie broni się na żadnym polu.

Ocena: 5,5/10

Tytuł: Tolkien

Reżyseria: Dome Karukoski

Scenariusz: David Gleeson, Stephen Beresford

Obsada:

  • Nicholas Hoult
  • Harry Gilby
  • Colm Meaney
  • Laura Donnelly
  • Guillermo Bedward
  • Nia Gwynne
  • Pam Ferris
  • Lily Collins

Muzyka: Thomas Newman

Zdjęcia: Lasse Frank Johannessen

Montaż: Chris Gill

Scenografia:Paul Cowell

Kostiumy: Colleen Kelsall

Czas trwania: 112 minut

 

 Dziękujemy dystrybutorowi Imperial CinePix za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.


comments powered by Disqus