Kolekcja trylogia „Jak wytresować smoka ” - recenzja DVD
Dodane: 18-02-2020 17:15 ()
Kiedy w 2010 r. do kin wchodziła pierwsza część Jak wytresować smoka, nawet włodarze studia DreamWorks nie spodziewali się, jak wielkiego szumu narobi ta skromna animacja, która z dnia na dzień szturmem wzięła box office na całym świecie. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, jak ta bardzo subtelna i prosta opowieść o przyjaźni młodego wikińskiego outsidera z groźnym i niebezpiecznym smokiem mocno wniknie w światową popkulturę i jak wielką rewolucję technologiczną i mentalną wywoła w świecie filmowym. Bo nie da się ukryć, że bez pierwszego Jak wytresować smoka nie byłoby Krainy Lodu i wielu innych animacji łamiących do tej pory przyjęte standardy.
Bo i sam rok 2010 jakoś nie zapowiadał się przełomowo w animacji. Po sukcesie Shreka zabawa z nawiązaniami do popkultury i kompromis twórców, by zarówno rodzic, jak i dziecko równie dobrze bawili się, raczej dominowało w animowanych produkcjach (nawet Disney się tego nie ustrzegł). Nikt nie spodziewał się, by ten stan rzeczy zmienili Zaplątani Disneya, czy tym bardziej nowa animacja od twórców Lilo i Stitcha, którzy właśnie z Disneya przeszli do DreamWorksa, luźno bazująca na serii powieści dla dzieci Cressidy Cowell How To Train Your Dragon. Jak się okazało, rzeczywistość przerosła wszelkie oczekiwania. Po latach można śmiało rzec, że Jak wytresować smoka stało się dla DreamWorksa tym, czym dla Disneya jest nadal Król Lew. Jednak czy wszystkie części tej opowieści fabularnie, muzycznie i wizualnie są sobie równe? I czy finał tej serii jest godny całej tej historii?
Na wstępie warto przypomnieć, że na fali tak ogromnej popularności, doczekaliśmy się aż trzech kinowych filmów ze smokami i Wikingami w rolach głównych. Na trylogię składają się: Jak wytresować smoka (2010), Jak wytresować smoka 2 (2014) i Jak wytresować smoka 3 (2019). Te trzy główne filary serii uzupełniają krótkometrażówki: Księga smoków, Legenda o smoku Gnatochrupie, Prezent Nocnej Furii, Świt jeźdźców smoków, i ostatnia Jak wytresować smoka: Powrót do domu (której akcja rozgrywa się pod koniec wydarzeń z Jak wytresować smoka 3) oraz serial Jeźdźcy smoków, nie wspominając o komiksach wydanych przez amerykańskie wydawnictwo Dark Horse, jednak recenzja skupi się głównie na filmach pełnometrażowych.
Historia rozpoczyna się w świecie, gdzie smoki nie są mitycznymi istotami, tylko żywymi istotami, które na początku trylogii są utrapieniem dla dzielnych Wikingów z Wyspy Berk, którzy od setek lat z nimi walczą. Jednak dzięki Czkawce, synowi wodza i jego zakazanej przyjaźni z Nocną Furią, jednym z najbardziej niebezpiecznych smoków, ten stan rzeczy się zmienia. Harmonia ze smokami staje się punktem wyjścia do drugiej odsłony tej historii, czyli bardziej przygodowego, dynamicznego i dramatycznego Jak wytresować smoka 2, gdzie od wydarzeń z pierwszej części mija kilka lat i nasz bohater to całkiem dorosły już młody Wiking, który nadal poszukuje swojego przeznaczenia, a zarazem musi stawić czoła wielu nieprzewidzianym wydarzeniom i zbliżającemu się coraz bardziej niebezpieczeństwu, które zagrozi wszystkiemu, co kocha. Finałowa odsłona, czyli Jak wytresować smoka 3 toczy się rok po wydarzeniach z sequela. Czkawka, sprawując nowe funkcje w swoim plemieniu, coraz bardziej przekonuje się, że jego utopijna młodzieńcza wizja świata przepełnionego pokojowym współżyciem smoków i ludzi zderza się z brutalną rzeczywistością, a co gorsza nie dość, że jego najlepszy druh, czyli Szczerbatek właśnie się zakochał, to nadciąga o wiele gorszy, bardziej przebiegły złoczyńca niż ci, z którymi dotąd miał do czynienia.
Kwintesencją trylogii jest przede wszystkim pięknie ukazana relacja między istotami z dwóch różnych światów: Czkawką i Szczerbatkiem, który stał się jego najlepszym przyjacielem. Dzieli ich naprawdę wiele, lecz mimo to jednak potrafią odnaleźć nić porozumienia. Poprzez każdą z części widzimy, jak ta więź się rozwija (od początkowej nieufności, strachu poprzez wielką przyjaźń, poddaną wielokrotnie ogromnym próbom i która ostatecznie staje przed ogromnym wyzwaniem i decydującym wyborem w finale serii) i jak mocno pozytywnie wpływa na obu przyjaciół i najbliższy świat wokół nich.
Trylogia Jak wytresować smoka to też ciekawe studium o człowieczeństwie: o tym jacy jesteśmy i jacy powinniśmy być. Porusza tak wiele ważnych kwestii, jak żadna inna animacja. Jak dla mnie pierwsza część była opowieścią o odmienności, pokonywaniu uprzedzeń i sile przyjaźni, druga o władzy, która w zależności w czyich rękach się znajdzie, może czynić wielkie dobro lub wielkie zło, o niszczącym działaniu nienawiści i potędze przebaczenia, a trzecia o dorastaniu do odpowiedzialności za siebie i innych, o prawdziwej miłości, która często stawia nas przed trudnymi wyborami, które musimy podjąć, jeśli zależy nam na szczęściu kogoś dla nas bardzo ważnego. Całościowo seria jest bardzo pogodną przypowieścią (nie zabrakło w niej humoru), mimo iż, z kolejnymi częściami tego młodzieńczego optymizmu z pierwszej części coraz mniej, gdy zderza się z okrutnym światem, niegotowym na taką wizję rzeczywistości, jaką prezentuje Czkawka.
I choć po drodze twórcy popełnili wiele błędów (przed oczami mam te mocno spoilerowe trailery Jak wytresować smoka 2, po których nóż otwierał się w kieszeni, bo zdradzały zdecydowanie za dużo i psuły późniejsze oglądanie) to całość bronią smoki, które stanowią naprawdę barwny konglomerat indywidualności, przy okazji posiadających różne charaktery (zarówno animatorzy, jak i pozostała ekipa twórców postarała się w wybitnym stopniu, by ożywione w komputerze stworzenia były jak najbardziej dla nas żywe. I to im się udało.) i bohaterowie, a dokładniej relacje, jakie są między nimi. Ta chemia, która jest między nimi: jednakowo w przypadku więzi Czkawki ze Szczerbatkiem czy związku Czkawki z Astrid robi wrażenie. Kiedy się patrzy na nich, jak dorastają przez ten cały czas, jak się zmieniają (szczególnie Czkawka), to jak to jest poprowadzone subtelnie i naturalnie… Aż trudno uwierzyć, że to tylko wymyślone postaci. I to jest serce tej serii. Jej bohaterowie. Nie zawsze idealni, nie raz popełniający błąd za błędem, ale umiejący się do niego przyznać i próbujący go naprawić. Na wskroś ludzcy.
Duszą serii zaś (szczególnie w przypadku pierwszej części) jest muzyka Johna Powella. Do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć, jak soundtrack z pierwszej odsłony nie został nagrodzony Oscarem za najlepszą muzykę filmową. Ta ścieżka należy do jednych z najbardziej kultowych, najlepszych, najbardziej wpadających w ucho soundtracków tej dekady! Po pierwszych taktach tej muzyki od razu można rozpoznać, skąd pochodzi, a nawet, do jakiej sceny jest przypisana, tak bardzo ta linia melodyczna stała się charakterystyczna dla tej serii. Sprawdza się zarówno podczas seansu, jak i w osobnym odsłuchu. Wraz z kolejnymi częściami możemy zobaczyć też zmiany zachodzące w samej muzyce, która coraz bardziej zmierza w kierunku wykorzystującym partie chóralne i instrumentację. O ile w sequelu wiele tu nawiązań melodycznych do twórczości Joe Hisaishiego, głównego kompozytora Studia Ghibli, to nie zabrakło też mocniejszych akcentów (szczególnie jeśli chodzi o tematy muzyczne związane z Drago), jak też tematów muzycznych z pierwszej części, to finałowa odsłona wybija się mocno onirycznym tematem Ukrytego Świata - kolebki smoków, z pełnym wykorzystaniem mocy głosów chóralnych. I po pełnej dekadzie można powiedzieć jedno: soundtrackiem do tej animowanej trylogii o smokach i Wikingach, Powell zapisał się złotymi zgłoskami w historii muzyki filmowej. I jak na razie to jego najlepsza praca.
To, co jeszcze robi piorunujące wrażenie to oprawa wizualna Jak wytresować smoka (szczególnie dwie kolejne części). Choć pierwsza część jawi się jako prosta, ładna animacja to już wtedy twórcy postawili sobie wielkie zadanie. Zaczynając od najtrudniejszego, czyli wymyślenia różnego rodzaju smoczego ognia, po bardzo nowatorskie zabiegi, do tej pory raczej stosowane w kinematografii aktorskiej. Z każdym kolejnym filmem historia stawała się coraz piękniejsza. Wielka w tym zasługa Rogera Deakinsa (Blade Runner 2049, Skyfall), który przez prawie dekadę służył pomocą twórcom jak bawić się światłem, by jak najlepiej wyeksponować plenery czy krajobrazy. Apogeum płynności, szczegółowości (jeśli spojrzymy na ubrania postaci ich mimikę) i wysokiej wartości artystycznej dostaliśmy w finałowym Jak wytresować smoka 3, który pod tym względem może tylko konkurować z Krainą lodu II.
Jeśli chodzi o scenariusz, to z tych trzech odsłon nadal mimo upływu lat najlepiej broni się pierwsza. To prosta historia, ale za każdym razem chwyta za serce i trzyma aż do samego nieoczywistego finału, dość odważnego jak na tamte czasy. Sequel mniej więcej do finału miał szansę przebić poprzedniczkę, ale finał trochę psuje efekt. Doceniam pojawiające się w tej części nawiązania do animacji Nausicaa z Doliny Wiatru, ale nadal nie mogę odżałować, że jednak twórcy nie zrobili czwartej części, jak mieli w swoim pierwotnym założeniu (niestety problemy DreamWorks też miały na to ogromny wpływ, a szkoda może całość lepiej fabularnie by się rozłożyła, kto wie?) Z kolei trzecia odsłona ma w sobie ducha pierwszej części (twórcy dostarczają nam tu wiele scen korespondujących z podobnymi z pierwszej części), ale niestety po drodze łapie te same błędy, co przy Jak wytresować smoka 2 m.in. pośpiech, pośpiech i jeszcze raz pośpiech oraz niewykorzystanie potencjału postaci (mieć taki szwarccharakteru jak Grimmel i go nie wykorzystać w pełni to zbrodnia) i wątków, jak też wyrzucenie z ostatecznej wersji wielu świetnych sekwencji (można zobaczyć w materiałach odrzuconych, przynajmniej jeśli chodzi o trzecią część), które lepiej pozwoliłyby się wczuć w opowieść. Za to finał zdecydowanie dobrze poprowadzony i wyciskający łzy z oczu (a jeszcze te napisy końcowe ze scenami z poprzednich części to w ogóle taka nostalgia się włącza, że tylko paczkę chusteczek trzeba mieć przy sobie).
Największe grzechy tej serii (mimo całej miłości do tej opowieści, to jednak wiele można znaleźć tu potknięć): jak już wcześniej wspomniałam - pośpiech, wprowadzanie wątków fabularnych, które średnio się sprawdzają (szczególnie w finałowej odsłonie trylogii) i cięcia, cięcia i jeszcze raz cięcia. Te animacje byłyby o niebo lepsze, gdyby nie one. To się tyczy praktycznie tylko i wyłącznie sequela i finałowej części (gdzie ma się niechybne wrażenie, że dużo wątków chce się pokazać, ale nie są one do końca rozwinięte w sposób, na jaki zasługują). Kiedy spojrzy się na materiały, które nie weszły ostatecznie do filmu, to aż nie można uwierzyć, jak można było je odrzucić (alternatywny wstęp do Jak wytresować smoka 3 jak dla mnie jest zdecydowanie lepszy, niż to, co ostatecznie weszło do filmu). Oprócz tego warto dodać, że niektóre rzeczy, które sprawdziły się w serialu, nijak odnajdywały się w filmie (filozofujący Mieczyk był zabawny w serialu, ale w Jak wytresować smoka 3 zaczynał działać na nerwy).
Jeśli chodzi o przeciwników, to zdecydowanie kolejna największa bolączka tej serii, bo nie umiano wykorzystać tych postaci do lepszego poprowadzenia fabuły. Jeśli mam wybierać kto był lepszy Drago czy Grimmel, to jednak zdecydowanie Grimmel zasługuje na miano najlepszego złoczyńcy tej serii. Owszem o wiele więcej wiemy o Krwawdoniu jego przeszłości i motywacjach i nawet lepiej odnajdywał się w fabule, ale to Grimmel potrafił przykuć uwagę, kiedy się pojawiał. Był godnym przeciwnikiem dla Czkawki, który po raz pierwszy trafił na kogoś, kto nie był tępym mięśniakiem, a co gorsza nie dał się wodzić za nos. W porównaniu do Drago Grimmel miał potencjał o wiele mocniej namieszać w życiu naszych bohaterów.
Przy okazji trylogia Jak wytresować smoka to rzadki u mnie przykład serii gdzie oryginalny dubbing jest zdecydowanie lepszy niż nasz rodzimy. Bo w przypadku polskiego dubbingu produkcja ta nie miała szczęścia do aktorów dubbingowych. O ile głosy postaci drugoplanowych są świetnie dobrane (na czele z Julią Kamińską, która rolą Astrid debiutowała na polu animacji i jak na debiutanta wyszło jej naprawdę dobrze) to mam problem z polskim Czkawką i Valką. Dla tych dwóch postaci osoby dubbingujące je się zmieniały: W roli Valki, Danutę Stenkę (Jak wytresować smoka 2) zastąpiła Izabela Warynkiewicz (Jak wytresować smoka 3), która, choć ma małe doświadczenie, to nawet całkiem nieźle sobie poradziła, a w pierwszej części Czkawka mówił głosem Mateusza Damięckiego, (któremu to wyszło tak sobie, ale też nie było tak źle), a już w drugiej i trzeciej części dostaliśmy Grzegorza Drojewskiego, którego naprawdę uwielbiam jako Blu z Rio i ogólnie to świetny dubbingowiec, ale jako Czkawka doprowadzał mnie do szału. Serio. Im bardziej chciał naśladować oryginał, tym wychodziło mu gorzej. I choć pan Drojewski jest ogólnie dobry w tym, co robi, to jednak wyczuwało się, że jakoś rola Czkawki mu nie siadła i tyle. Zdecydowanie w przypadku trylogii Jak wytresować smoka jak dla mnie jest tylko jeden Czkawka i jest nim Jay Baruchel. I kropka.
Tyle o samych animacjach teraz czas na sprawy stricte techniczne. Przechodząc do wydania DVD, warto zwrócić uwagę, że o ile pierwsza i druga część dostały klasyczne wydanie pudełkowe, to już ostatnią dostaliśmy w wersji książeczkowej. Dość dziwnie wygląda to na półce, ale jeśli czujemy z tego powodu jakiś dyskomfort, zawsze możemy włożyć całą kolekcję do dołączonego papierowego pudełka. W sumie i tak najważniejsza jest treść, czyli to, co znajdziemy na samych płytach.
Wydanie DVD pierwszej części z trylogii Jak wytresować smoka pod kątem dodatków i ogólnie całości to jedno z lepszych wydań animacji na rynku. Praktycznie wzorcowe, bo zadbano tu o spolszczone ładnie wizualnie menu (przy którym tłumaczeniu ktoś wykazał się niemałą kreatywnością, nazywając zakładkę z trailerami innych animacji DreamWorks "zakaz wstępu". Nie powiem, pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, jednak jak to zobaczyłam, to od razu się uśmiechnęłam), jak i o napisy do materiałów dodatkowych (co nie w każdym wydaniu filmów czy to animowanych, czy aktorskich na DVD ma miejsce). Plus możemy obejrzeć film z komentarzem twórców, to szczególnie polecam każdemu, bo kryje się tam mnóstwo ciekawostek na temat samej produkcji. Tym bardziej po tak bogatym wydaniu Jak wytresować smoka, czułam się zawiedziona tak słabym wydaniem DVD drugiej części, gdzie materiałów dodatkowych jest jak na lekarstwo, a praktycznie nie ma wcale, bo oprócz filmu otrzymujemy tylko zwiastuny produkcji studia DreamWorks plus Smocze statystyki Śledzia gdzie można zapoznać się ze smokami, które zadebiutowały w sequelu i w serialu Jeźdźcy Smoków. Oprócz tego menu nie zostało spolszczone, tylko jest po angielsku.
Jednak wydanie DVD Jak wytresować smoka 3 w dużej mierze rekompensuje zawód przy płytowym wydaniu Jak wytresować smoka 2. Owszem to wydanie książeczkowe, w którym książeczka jest bardziej skierowana do dzieci i nie zawiera jakiś dodatkowych ciekawostek na temat samej animacji. Owszem ma bardzo minimalistyczne menu, które nie jest spolszczone. Jednak to wszystko rekompensują praktycznie prawie godzinne dodatki. Czego tu nie ma: dwie świetne krótkometrażówki DreamWorksa pokazywane na Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy, czyli cudowna i pouczająca Bird Karma i Bilby, który pierwotnie był planowany jako pełnometrażowa animacja. Co jeszcze? Ano dostajemy m.in. wywiady z twórcami i usunięte sceny, które nie weszły do ostatecznej wersji filmu. I tu mamy prawdziwe rarytasy jak m.in. alternatywny opening Jak wytresować smoka 3 (jak dla mnie zdecydowanie lepszy od tego, który ostatecznie wszedł do kinowej wersji), sceny usunięte (w tym dwie fantastyczne retrospekcje ze Stoikiem, które zdecydowanie powinny wejść do finalnej wersji) oraz informacje na temat nowych smoków, które pojawiają się w ostatniej części Jak wytresować smoka czy kilka ciekawostek związanych z samym filmem m.in. dlaczego owce są poprzebierane za smoki. I multum, multum ciekawostek, z których dowiecie się np. jakie zwierzęta były inspiracją dla tworzenia smoków w tym Szczerbatka.
Gdyby prześledzić zawartość dodatków, które znalazły się na poszczególnych płytach, to zdecydowanie najgorszym wydaniem pod tym kątem może poszczycić się Jak wytresować smoka 2, gdzie nie ma praktycznie nic, nad czym bardzo ubolewam, bo przynajmniej filmików na temat tej animacji mogło się znaleźć. Jeśli chodzi o dwa pozostałe, to polecam oba, bo naprawdę jest sporo ciekawych rzeczy dla fanów serii. Na wszystkich trzech płytach możemy wybierać między polskim dubbingiem i polskimi napisami.
Mimo wspomnianych wad seria Jak wytresować smoka to swoiste opus magnum studia DreamWorks, a pierwsza odsłona trylogii to najlepsza animacja mijającej dekady XXI w.
Tytuł: Jak wytresować smoka
Reżyseria: Chris Sanders, Dean DeBlois
Scenariusz: Will Davies, Dean DeBlois, Chris Sanders
Na podstawie książki Cressidy Cowell
Obsada oryginalna / Obsada polskiego dubbingu:
- Czkawka - Jay Baruchel / Mateusz Damięcki
- Stoik - Gerard Butler / Miłogost Reczek
- Pyskacz - Craig Ferguson / Tomasz Traczyński
- Astrid - America Ferrera / Julia Kamińska
- Sączysmark - Jonah Hill / Artur Pontek
- Śledzik - Christopher Mintz-Plasse / Mateusz Narloch
- Mieczyk - TJ Miller / Sebastian Cybulski
- Szpadka - Kristen Wiig / Julia Hertmanowska
Muzyka: John Powell
Dźwięk: Randy Thom
Montaż: Darren Holmes, Maryann Brandon, John K. Carr
Scenografia: Kathy Altieri
Nadzorca efektów wizualnych: Craig Ring
Nadzorca animacji postaci: Simon Otto
Czas trwania: 98 minut
Tytuł: Jak wytresować smoka 2
Reżyseria: Dean DeBlois
Scenariusz: Dean DeBlois, Cressida Cowell
Obsada (głosy):
- Czkawka - Jay Baruchel / Grzegorz Drojewski
- Valka - Kate Blanchett / Danuta Stenka
- Stoik - Gerard Butler / Miłogost Reczek
- Pyskacz - Craig Ferguson / Tomasz Traczyński
- Astrid - America Ferrera / Julia Kamińska
- Sączysmark - Jonah Hill / Artur Pontek
- Śledzik - Christopher Mintz-Plasse / Mateusz Narloch
- Mieczyk - TJ Miller / Sebastian Cybulski
- Szpadka - Kristen Wiig / Julia Hertmanowska
- Drago - Djimon Hounsou / Szymon Kuśmider
- Eret - Kit Harrington / Tomasz Błasiak
Muzyka: John Powell
Zdjęcia: Gil Zimmerman
Montaż: John K. Carr
Scenografia: Pierre-Olivier Vincent
Czas trwania: 102 minuty
Tytuł: Jak wytresować smoka 3
Reżyseria: Dean DeBlois
Scenariusz: Dean DeBlois, Cressida Cowell
Obsada (głosy):
- Czkawka - Jay Baruchel / Grzegorz Drojewski
- Valka - Kate Blanchett / Izabela Warykiewicz
- Stoik - Gerard Butler / Miłogost Reczek
- Pyskacz - Craig Ferguson / Tomasz Traczyński
- Astrid - America Ferrera / Julia Kamińska
- Sączysmark - Jonah Hill / Artur Pontek
- Śledzik - Christopher Mintz-Plasse / Mateusz Narloch
- Mieczyk - TJ Miller / Sebastian Cybulski
- Szpadka - Kristen Wiig / Julia Hertmanowska
- Grimmel - F. Murray Abraham /Wojciech Machnicki
- Eret - Kit Harrington / Tomasz Błasiak
Muzyka: John Powell
Zdjęcia: Gil Zimmerman
Montaż: John K. Carr
Scenografia: Pierre-Olivier Vincent
Czas trwania: 104 minuty
Dziękujemy dystrybutorowi Filmostrada za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.
comments powered by Disqus