„Oszustki” - recenzja DVD

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 02-12-2019 17:57 ()


Słaba płeć, a jednak najsilniejsza - jak to śpiewał Eugeniusz Bodo i coś w tym jest, bo kobiety potrafią wodzić mężczyzn za nos jak mało kto. I o tym w dzisiejszej recenzji wydania DVD filmu Oszustki w reżyserii Chrisa Addisona.

Penny Rust to działająca na małą skalę szulerka naciągająca polujących na randkowych aplikacjach mężczyzn na drobne sumy. Josephine Chesterfield to wysublimowana oszustka operująca wśród wyższych sfer, gdzie wyłudza od naiwnych mężczyzn grubą forsę. Obie trafiają do słonecznej miejscowości na południu Francji, gdzie za cel obierają tego samego mężczyznę. Co wyniknie ze starcia dwóch odmiennych stylów i charakterów? Cóż... kupa... śmiechu. Oszustki to świetna i lekka komedia oparta na konflikcie skrajnie różnych postaci. Z jednej strony w szranki staje ordynarna i wulgarna, choć niepozbawiona pewnego uroku Penny, której daleko do kobiecego ideału, a z drugiej pełna subtelnego wdzięku, czaru i elokwencji zjawiskowa Josephine. Takie zderzenie siłą rzeczy musi doprowadzić do lawiny sytuacji, przy których nie trudno wybuchnąć szczerym śmiechem.

Produkcja Addisona umiejętnie łączy żarty niskich, choć unikających kloacznego poziom lotów z humorem bardziej inteligentnym, dzięki czemu świetnie sprawdza się jako kino dla każdego – zarówno miłośników slapsticku, jak i bardziej wymagających widzów. Ilość i różnorodność sposobów, na jakie obie panie próbują podłożyć sobie świnię, by zatryumfować nad rywalką, zaskakuje z minuty na minutę, a seans nie dłuży się ani przez chwilę. Również dzięki temu, że produkcja ma bardzo dobre tempo. Fabuła posuwa się do przodu bardzo szybko, jednak nigdy nie pędzi na tyle, by zmęczyć lub zniechęcić widza, a kalejdoskop zabawnych sytuacji i żartów sprawia, że co chwile wybucha się śmiechem.

Nawet najlepszy scenariusz nie zdałby się jednak na nic, gdyby nie aktorzy, którzy nakreślone przez scenarzystę postaci powołali do życia na ekranie. Również i na tym polu Oszustki nie sprawiają zawodu. Zarówno Rebel Willson (Penny), jak i Anne Hathaway (Josephine) wypadają bardzo dobrze. Nie są to co prawda role szczególnie skomplikowane, ale są za to w sam raz dopasowane do historii. Co prawda w ich kreacjach widoczna jest pewna sztuczność, ale jest ona jak najbardziej do przyjęcia w ramach konwencji – Josephine i Penny są tym, kim mężczyźni chcą je widzieć. A jeśli faceci chcą widzieć słodką zagubioną idiotkę lub pełnego seksapilu wampa to właśnie to dostaną i na pewno nie zauważą drobnej sztuczności.

Pro forma wspomnę jeszcze tylko, że film jest dobrze zrealizowany od strony technicznej. Produkcja oferuje nam ładne widoki, dobre oświetlenie scen, soczyste barwy i pracę kamery, która wie, na czym się skupić, by film można było komfortowo śledzić. No i jeden malutki zgrzyt w postaci samolotu CGI, który aż razi swoją sztucznością. No cóż, Oszustki nie roszczą sobie prawa do bycia wizualnym majstersztykiem, więc nie ma co się czepiać, tym bardziej że to tylko kilkusekundowa scena.

Jaki jest więc ostateczny werdykt? Jeśli szukasz lekkiego filmu do obejrzenia z drugą połówką lub po prostu lubisz się pośmiać, to mogłeś trafić znacznie gorzej niż. Oszustki nie są być może filmem wybitnym, ale dzięki ciekawej i pełnej humoru historii oraz dobrych kreacjach aktorskich świetnie sprawdzają się w roli niezobowiązującej rozrywki w sam raz na niedzielne popołudnie.

Ocena: 7/10

Tytuł: Oszustki

Reżyseria: Chris Addison

Scenariusz: Jac Schaeffer, Stanley Shapiro, Paul Henning, Dale Launer

Obsada:

  • Anne Hathaway
  • Rebel Wilson
  • Alex Sharp
  • Bruno Sevilla
  • Sam Lilja
  • Ingrid Oliver
  • Nicholas Woodeson

Muzyka: Anne Dudley

Zdjęcia: Michael Coulter

Montaż: Anthony Boys

Scenografia: Sophie Phillips

Kostiumy: Emma Fryer

DANE TECHNICZNE:

  • Czas: 90 min
  • Obraz: Anamorphic Widescreen 16:9 2.39:1
  • Region: 2,5
  • Dźwięk: DD 5.1: angielski, węgierski, polski (lektor), rosyjski
  • Napisy:  angielskie, bułgarskie, greckie, węgierskie, polskie, rumuńskie, rosyjskie


comments powered by Disqus