„Ralph Demolka w internecie” - recenzja DVD
Dodane: 23-07-2019 21:04 ()
Jako dla namiętnego gracza pierwszy z filmów o przygodach Ralpha był dla mnie jak objawienie. Ciekawa historia, sympatyczni bohaterowie i przede wszystkim mnóstwo odniesień, nawiązań i wizualnych żartów związanych z czymś, co naprawdę lubię. Nic więc dziwnego, że kontynuacji wyglądałem jak kania dżdżu. No i kilka miesięcy temu się doczekałem, a dzisiaj wracam do produkcji dzięki wydaniu DVD.
Po raz kolejny wracamy do świata automatów do gier i jego mieszkańców, mając okazję poobserwować chwile, jak toczy się ich życie. Fajny bonus dla miłośników oryginału. Właściwa akcja zawiązuje się w momencie, gdy Ralph, zgodnie ze swoim mianem, doprowadza (choć nie bezpośrednio) do awarii automatu Wandelopy. Aby uniknąć skasowania, para rusza więc w odmęty internetu, by na tajemniczym „ibaju” znaleźć potrzebne do naprawy części. Nastaje wesołość. Nie, serio. Demolka w internecie to naprawdę dobra komedia pełna nawiązań do internetu i wirtualnej społeczności. Mnie bawią one mniej niż nawiązania do gier, ale jest to kwestia subiektywna, a prawdą jest, że w czasie seansu nie raz parsknąłem szczerym śmiechem.
Twórcy znaleźli sposób, by wiele z absurdów i przywar internetu oraz sieciowych fenomenów przenieść na kinowy ekran. Nierozważne internetowe zakupy, które wpędzają Ralpha i Wandelopę w tarapaty? Czemu nie, szalona internetowa przygoda musi się gdzieś zacząć. Pop-upy i click-baity w formie natarczywych i upierdliwych ulicznych handlarzy? Kupuję to. Grindowanie lootu w grach MMO jako szybki skok na kasę, który rozwiąże problemy bohaterów? Świetny pomysł, który pozwoli postaciom zbadać świat sieciowych rozgrywek. Scenarzysta umiejętnie zmiksował w odpowiednich dawkach humor, akcję, obowiązkowe w kinie familijnym pozytywne przesłanie i kapkę dramatu, serwując nam wyjątkowo lekkostrawny, odświeżający i gładki w konsumpcji koktajl. Film jest efektowny, gdy u widza trzeba podnieść poziom adrenaliny, emocjonalny, gdy w przerwie między szalonymi przygodami potrzebna jest chwila powagi i bawi niegłupim żartem, gdy trzeba rozluźnić atmosferę.
A wszystko to w ślicznej audiowizualnej oprawie. Co prawda motyw internetu jako sięgającej po horyzont nowoczesnej metropolii pełnej napowietrznych autostrad jest dość oklepany, ale po raz pierwszy możemy go zobaczyć w formie tak graficznie dopieszczonej i tętniącej życiem właśnie w nowym Ralphie. Kadry wręcz pulsują energią i są pełne dziesiątek nawiązań do medialno-społecznościowych gigantów. Wprawne oko w zasadzie w każdej scenie wychwyci gdzieś w tle intrygujący szczegół nawiązujący do cybernetycznej kultury lub swoisty wizualny żart. Wszystko to wygląda pięknie nie tylko na statycznych ujęciach, ale również w ruchu. Animacja jest płynna, akcja ukazana dynamicznie, a wszelkie ruchy wyjątkowo naturalne i pełne ekspresji. Całość uzupełnia świetne udźwiękowienie pełne elektronicznych klików i blipnięć, soczystych efektów dźwiękowych i wpadającej w ucho muzyki doskonale podkreślającej atmosferę.
Choć w moim osobistym odczuciu recenzowana produkcja jest filmem gorszym od swojej poprzedniczki, to jednak ustępuje jej niewiele. To świetne, pełne akcji i humoru familijne kino idealne dla najmłodszych, ale również ciekawa pozycja dla starszych widzów, która jako swoista kąśliwa parodia cybernetycznej społeczności przypadnie do gustu w szczególności graczom i osobom zanurzonych po uszy w społecznościowych mediach, którzy docenią liczne, humorystyczne nawiązania. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć to naprawdę warto.
Ocena: 8/10
Tytuł: „Ralph Demolka w internecie”
Reżyseria: Rich Moore, Phil Johnston
Scenariusz: Pamela Ribon, Phil Johnston
Obsada (głosy):
- John C. Reilly
- Sarah Silverman
- Gal Gadot
- Taraji P. Henson
- Jack McBrayer
- Jane Lynch
- Alan Tudyk
- Ed O'Neill
- Alfred Molina
Muzyka: Henry Jackman
Montaż: Jeremy Milton, Fabienne Rawley
Zdjęcia: Nathan Warner
Scenografia: Matthias Lechner, Ami Thompson
Czas trwania: 112 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus