„Fuga” - recenzja
Dodane: 11-05-2019 20:53 ()
Amnezja to częsta klisza w filmografii. Można się z nią spotkać w praktycznie każdym gatunku: począwszy od komedii romantycznych, animacji po horrory. Z tego zabiegu korzystają na równych prawach zarówno filmy pełnometrażowe, jak i seriale (i to nie tylko te z gatunku oper mydlanych). Zazwyczaj amnezja jednego z bohaterów jest przyjmowana z mieszanymi uczuciami; wynika to z faktu, iż twórcy korzystają z niej dość instrumentalnie jako swoiste deus ex machina ratujące fabułę. Rzadko staje się punktem wyjścia do opowiedzenia poważnej historii o kondycji społeczeństwa i samego człowieka w dzisiejszym świecie jak ma to miejsce w Fudze, będącej filmowym dzieckiem debiutującej na polu pisania scenariuszy filmowych Gabrieli Muskały i Agnieszki Smoczyńskiej, której debiutanckie Córki dancingu zrobiły furorę na wielu międzynarodowych festiwalach w m.in. na festiwalu Sundance.
O czym jest właściwie nowy film Smoczyńskiej?
Film rozpoczyna się awangardową animacją Julii Mirny ukazującą twarz kobiety, z której ust wychodzi robak. Po tym krótkim, rysunkowym intro, widzimy kobietę idącą pieszo torami kolejowymi, nocą. Nie wiemy, skąd idzie i dokąd zmierza. Ostatecznie dociera na dworzec główny, gdzie publicznie oddaje mocz na peronie. Od publicznej mikcji głównej bohaterki mija kilka lat. W międzyczasie okazuje się, że nasza bohaterka cierpi na fugę dysocjacyjną - dysocjacyjne zaburzenie nerwicowe, które w jej przypadku objawia się amnezją. By nie trafić do więzienia za napaść na policjanta, kobieta nazywająca siebie Alicją (Gabriela Muskała) bierze udział w programie telewizyjnym, gdzie ma opowiedzieć swoją historię. Podczas emisji do studia dzwoni mężczyzna, który twierdzi, że Alicja jest jego córką Kingą, żoną i matką, Dolnoślązaczką. I tak Alicja/Kinga z Warszawy wyrusza do swojego nowego/starego życia, gdzie czeka na nią rodzina, która kompletnie nie wie jak na nowo nawiązać zerwane przed laty więzi. Z czasem główna bohaterka stanie przed wyborem, które życie wybrać: to sprzed fugi czy z fugą. A w tle tajemnica, która była przyczynkiem do zniknięcia bohaterki przed laty...
Kiedy pojawiła się informacja o pracach nad kolejnym filmem Smoczyńskiej, byłam ciekawa co to będzie. Po bardzo ciekawym debiucie nie wiedziałam, czego tak naprawdę się spodziewać. Jednak nikt, a tym bardziej ja, nie spodziewał się, tak radykalnej odmiany. Po pstrokatej musicalowo-kampowo-baśniowej opowieści o prlowskich syrenach dostaliśmy tym razem film bardzo realistyczny, wręcz organiczny czy naturalistyczny.
Od strony psychologicznej Fuga to film, który bardzo stara się pokazać tytułowe schorzenie z każdego aspektu. I myślę, że robi to naprawdę dobrze: widzimy zarówno zagubienie bohaterki jak też kompletne niezrozumienie jej przez otoczenie, szczególnie jej najbliższych. Co ważne pokazane jest, że nie da się wyleczyć tak poważnych zaburzeń bez specjalistycznej pomocy. Działanie na własną rękę rodziny chorego może odnieść skutek przeciwny od zamierzonego.
Jako dreszczowiec Fuga jednak sprawdza się wyjątkowo słabo. Owszem mamy tajemnicę i choć paradoksalnie powinna być esencją tej historii, to ostateczne odkrycie tajemnicy nie wywołuje tak mocnego tąpnięcia, jakie powinno. Cały czas towarzyszy nam senna, depresyjna atmosfera i nie czuć tu żadnego dreszczyku emocji. Film skupia się na relacjach bohaterów, ich psychice i tym jak ich decyzje wpływają na życie osób postronnych niż na klasycznej osi fabularnej.
To, co ostatecznie ratuje film, uznanie go za ambitne, ale nudnawe filmidło, to obsada aktorska. Fuga stoi aktorami. Pierwsze skrzypce ma tu oczywiście autorka scenariusza, czyli Gabriela Muskała, która jednocześnie odgrywa główną rolę kobiety cierpiącej na tytułową fugę dysocjacyjną. Jej gra jest wyjątkowa. Szkoda, że tak rzadko można ją widzieć w pierwszoplanowych rolach w pełnometrażowych filmach, bo to świetna aktorka. Łukasz Simlat grający Krzysztofa, męża Alicji/Kingi też bardzo dobrze prezentuje widzowi postać, którą mu przyszło zagrać - człowieka, będącego ojcem i mężem, rozdartego między przeszłością a teraźniejszością. Mężczyzny, który nie potrafi się odnaleźć w zaistniałej sytuacji i zdecydować, czego tak naprawdę pragnie. Warto też docenić w Fudze sprawny montaż, ładne zdjęcia i dobrze przemyślane triki dźwiękowe.
Co do muzyki to Filip Mísek (Niedoparki) stworzył muzykę mocno oszczędną, wręcz organiczną, która stanowi tło dla opowiadanej historii. Jeśli już gdzieś jest mocniej zaznaczona, to tylko w scenach, gdzie ma konkretne zadanie do wykonania w całym obrazie (jak piosenka Lovers are strangers Michelle Gurevich w symbolicznej scenie podczas dancingu).
Co do wydania DVD to warto odnotować, że dystrybutor oprócz napisów angielskich dołączył również napisy polskie (szczególnie to cenne dla wszystkich, którzy wspierają audiodeskrypcję w kinie, wielkie brawa za ten ruch).
Podsumowując, Fuga jak na debiut scenariuszowy jest filmem naprawdę udanym. I choć nie sprawdza się jako klasyczny thriller psychologiczny, to jako czysty film psychologiczny jak najbardziej. Czekam, co teraz Agnieszka Smoczyńska nam pokaże, bo nie da się ukryć, że żaden gatunek filmowy jej niestraszny.
Ocena: 7/10
Tytuł: „Fuga”
Reżyseria: Agnieszka Smoczyńska
Scenariusz: Gabriela Muskała
- Gabriela Muskała
- Łukasz Simlat
- Małgorzata Buczkowska
- Zbigniew Waleryś
- Halina Rasiakówna
- Piotr Skiba
Muzyka: Filip Mísek
Zdjęcia: Jakub Kijowski
Montaż: Jarosław Kamiński
Kostiumy: Monika Kaleta
Scenografia: Jagna Dobesz, Paulina Korwin-Kochanowska
Czas trwania: 100 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Kino Świat za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus