„Porwanie Heinekena" - recenzja wydania DVD
Dodane: 29-03-2019 21:45 ()
Interesująca historia, na której bazie powstał film, stosunkowo ciekawa koncepcja na realizację fabuły, a wreszcie świetna obsada aktorska. Wygląda to na wymarzony zestaw. A co z tego wynikło?
Miłośnicy piw powinni bezproblemowo dostrzec w tytule znaną markę złocistego trunku. I słusznie, bo chodzi tu o sprawę porwania Alfreda Heinekena, syna założyciela (i jednego z późniejszych dyrektorów) firmy piwowarskiej Heineken. Afera z porwaniem inwestora oraz jego szofera Aba Doderera była głośna na całą Holandię i świat. Temat był bardzo chwytliwy, więc ciężko się dziwić, że później na podstawie niego powstały dwie książki oraz dwa filmy (wcześniejszy, w 2011 roku, z Rutgerem Hauerem w roli tytułowego porwanego). Wyreżyserowany przez Daniela Alfredsona (reżysera m.in. dwóch ostatnich części trylogii Millennium) obraz z 2015 roku oparty jest o pierwszą ze wspomnianych książek, pozycję z 1987 roku autorstwa Petera R. de Vriesa (wydaną niedawno u nas pewne wydawnictwo). Powieść jest reklamowana jako „od ponad 25 lat najlepiej sprzedająca się w Holandii książka opisująca przestępstwo”. Jest to relacja opowiedziana dziennikarzowi przez Cora van Houta, jednego z głównych sprawców.
Przedstawienie zbrodni oczyma przestępców nie jest oryginalnym konceptem (dość wspomnieć choćby kultowego Ojca chrzestnego Francisa Forda Coppoli czy Wściekłe psy Quentina Tarantino), jednak jest to miła odmiana – obecnie rzadko ogląda się filmy kryminalne/sensacyjne widziane w całości z perspektywy kryminalistów. Oczywiste jest, że to wprowadza pewne ograniczenia – nie zobaczymy więc pracy organów ścigania ani emocji rodziny czy współpracowników osób porwanych – ale z drugiej strony otwiera inne możliwości. Dane nam bowiem zobaczyć w szerszej perspektywie przygotowania mężczyzn do całego procesu porwania. Spostrzeżemy błędy popełniane po drodze, mogące zaprzepaścić całą akcję. Poczujemy nerwową atmosferę oczekiwania na okup i ukrywania się przed policją, a także wynikające z tego kłótnie i spory pomiędzy partnerami w zbrodni. Dlatego kosztem tego, co dzieje się po stronie „reszty świata”, spoglądamy na ten przestępczy mikroklimat. Należy uwzględnić także dobrą obsadę, w skład której weszli m.in.: Sam Worthington (Makbet, Avatar), Jim Sturgess (Kochanice króla, Niepokonani), Ryan Kwanten (Czysta krew) oraz Sir Anthony Hopkins (Milczenie owiec, Dowód). Choć całość skupia się na paczce architektów porwania, a sam Hopkins nie ma za dużej roli, to i tak można z zainteresowaniem obserwować, jak jego Heineken próbuje przeciwstawić się przestępcom, grając na ich emocjach, niejako w duchu swojej dawnej roli Hannibala Lectera.
Nie obeszło się jednak bez zastrzeżeń. Na przykład, sam pomysł „przebranżowienia się” na porywaczy zostaje przedstawiony kolegom przez jednego z mężczyzn w trakcie trzyminutowej sceny na łodzi w noc sylwestrową i jest dosyć łatwo zaakceptowany przez resztę – można tu odczuć niedosyt z powodu braku psychologicznego spojrzenia na bohaterów i ich zmagań z decyzją o porwaniu człowieka. Film cierpi też na dłużyzny, zwłaszcza po scenie porwania Heinekena i Doderera, gdy porywacze oczekują w napięciu na decyzję o okupie. Można jednak spojrzeć na to przez pryzmat bohaterów, którzy czekali na jakieś poruszenie w sprawie łupu w tej całej kilkunastodniowej stagnacji.
Wydanie DVD zawiera możliwość wyboru polskiego lektora, napisów lub „czystego filmu”. Brakuje tu napisów angielskich, które byłyby mile widziane dla osób uczących się tego języka. Z dodatków związanych bezpośrednio z filmem mamy jedynie jego zwiastun. Oprócz tego także 11 trailerów innych obrazów.
Porwanie Heinekena jest w sumie niezłą produkcją, choć potencjał tkwiący w przedstawieniu akcji ze strony przestępców nie został w pełni wykorzystany. Czuje się pewien niedosyt i to, że można było z całości wycisnąć więcej. Na pewno jednak film skłania do sięgnięcia po książkę de Vriesa, by poznać pełniejszy obraz całej historii z perspektywy porywaczy. A także – ot, choćby celem porównania – po obraz z 2011 roku z Rutgerem Hauerem jako Heinekenem (co ciekawe, jeden z przestępców, Willem Holleeder, będąc w więzieniu, oskarżył twórców pierwszego filmu o... zniesławienie jego osoby – opierając się wyłącznie na... informacjach prasowych). Niemniej jednak obraz w reżyserii Alfredsona dobitnie pokazuje, że można być bogatym albo w przyjaciół, albo w pieniądze. Albo-albo.
Korekta: Anna Ruszczak
Tytuł: „Porwanie Heinekena"
Reżyseria: Daniel Alfredson
Scenariusz: William Brookfield
Obsada:
- Jim Sturgess
- Sam Worthington
- Ryan Kwanten
- Anthony Hopkins
- Mark van Eeuwen
- Thomas Cocquerel
- Jemima West
Muzyka: Lucas Vidal
Zdjęcia: Fredrik Bäckar
Montaż: Håkan Karlsson
Scenografia: Ilse Willocx
Kostiumy: Catherine Van Bree
Czas trwania: 95 minut
Artykuł pierwotnie ukazał się na portalu Gildia Filmu.
comments powered by Disqus