„Mała Stopa” - recenzja
Dodane: 28-02-2019 20:58 ()
Yeti, ludzie śniegu… Temat raczej w animacji dotąd niewykorzystywany (wyjątek to skromne cameo Yeti w serii „Potwory i spółka”). Ten stan rzeczy postanowił zmienić Warner Bros. Animation, który wpadł na pomysł animacji poświęconej właśnie tym istotom. Jak im poszło przecieranie „nowych szlaków”? Całkiem sprawnie.
Oto głównym bohaterem zostaje typowy „everyman”, młody Yeti Migo, który raczej nie szuka większych wrażeń; to, co ma, w zupełności mu wystarcza, a jedynym jego marzeniem jest pójście w ślady swojego ojca. Jednak jego życie zmienia się o 360 stopni, gdy przypadkiem natrafia na prawdziwą „Małą stopę”, czyli człowieka znanego tylko z legend. Próbując udowodnić istnienie Człowieka, Migo nawet się nie spodziewa, jak poszukiwania zmienią dotychczasowe życie jego współziomków i ludzi na zawsze.
Oglądając „Małą stopę” co chwila widać wiele inspiracji: zarówno w tekście piosenek („Perfection" trochę przypomina w przesłaniu „Twoje ja” z „Vaiany: Skarbu Oceanu”, a słuchając „Wonderful Life”, nasuwa się od razu „Ten za łukiem rzeki świat” czy „Kolorowy wiatr” z „Pocahontas”), jak i samej fabule (bezgraniczna wiara we wszystkie dogmaty i przekazy z przeszłości i bunt przeciwko takiemu myśleniu znamy z oscarowego „Happy Feet: Tupot małych stóp”). Mamy tu też trochę odniesień do tematu tolerancji i otwarcia na inność. Jest tu też wiele ważnych spostrzeżeń na temat społeczeństwa i roli poszczególnych jednostek, w niej żyjących. Nie da się ukryć, że „Mała stopa” jak w „krzywym zwierciadle” pokazuje wszystkie nasze wady jako ludzi. Jednak mimo to twórcom udało się przemycić kilka własnych spostrzeżeń; dość „dorosłych” jak na produkcję dla dzieci.
Bo „Mała stopa” to też opowieść o kłamstwie. Bo czy za cenę bezpieczeństwa można okłamywać całe społeczności przez pokolenia? Czy mamy do tego prawo? I jaką cenę trzeba za to zapłacić? A może prawda, nawet ta najgorsza, jest o wiele lepszym rozwiązaniem niż kłamstwo? Oprócz tego animacja Kareya Kirkpatricka to przypowieść o umiejętności wybaczania, tak bardzo ważnej w naszym życiu, o której nie pamiętamy lub nie chcemy pamiętać. Umiejętności istotnej w każdych relacjach międzyludzkich.
Nie tylko fabuła jest tu całkiem nieźle rozpisana. Równie dobrze prezentuje się tu odsłona muzyczna tej animacji na czele z piosenkami „Moment of Truth” wykonywanej przez CYN, „Perfection" (z całkiem dobrym wykonaniem Channinga Tatuma), „Percy's Pressure" śpiewanej przez Jamesa Cordena,"Let It Lie" w wykonaniu Commona, „ Wonderful Life” w wykonaniu Zendayi czy „Wonderful Questions" duetu Tatum & Zendaya. W ucho też wpada „Finally Free” Nialla Horana.
Na osobne pochwały zasługuje soundtrack Heitora Pereiry (zasłużona nominacja do Annie). Miło się słucha trochę orientalnego „This is my World”, „Behold, the Smallfoot” z rockowym pazurem, dobrze oddającego napięcie „Public Betrayal” czy momentami kreskówkowego „Migo meets Smallfoot”. Dużo tu fletów w tandemie z instrumentami smyczkowymi — to kwintesencja tej ścieżki dźwiękowej, momentami wręcz zahaczające o klimaty bliższe klasycznym telewizyjnym kreskówkom WB. Jedynie mocno elektroniczny „Village Escape” wyłamuje się z tych standardów. Jednak to nie jest zarzut, bo w ogólnym rozrachunku słucha się całego soundtracku naprawdę dobrze. Bardzo cieszy wykorzystanie piosenek w tematach muzycznych („Perfection” jako temat Migo czy „Wonderful Life” jako temat Meechee).
Wydanie DVD jest całkiem w porządku. Trochę dziwi brak spolszczenia menu, no ale zdecydowanie cieszy zamieszczenie materiałów dodatkowych (z polskimi napisami). To tylko krótki filmik o kulisach powstawania animacji, ale można się z niego dowiedzieć naprawdę ciekawych rzeczy m.in. tego, że animacja bohaterów w filmie była wzorowana na animacji postaci ze „Zwariowanych melodii”. Co do pozostałych kwestii technicznych: do wyboru mamy napisy i polski dubbing.
Polski dubbing momentami jest nawet lepszy niż oryginalny: (brawa dla tłumacza za motyw z ZUS-em i „on ma stresa!”). Bardzo miło się słuchało polskiej ekipy dubbingowej, czyli Stefana Pawłowskiego jako Migo czy Małgorzaty Kozłowskiej jako Meechee (uwielbiam ją w tej roli, ma taki fajny głos, szkoda, że nie śpiewała „Wonderful Life”, nawet mnie to zdziwiło). Reszta obsady też była jak najbardziej idealnie dobrana m.in.: Jacek Król jako Omnigłaz, Anna Smołowik jako Kolka, Jakub Wieczorek jako Gwangi, Wojciech Mecwaldowski jako Fleem, Arkadiusz Jakubik jako Dorgle i inni.
Podobnie jest w piosenkach: zdecydowanie wolę polskie wykonanie, szczególnie „Let It Lie" niż oryginalne, jednak „Wonderful Life” zdecydowanie bardziej do mnie przemawia w oryginale (choć Marina stara się jak może i nawet jest nieźle).
„Mała stopa” to całkiem sprawnie napisana animacja z ciekawym materiałem do przemyślenia, nie tylko dla dzieci. Jednak, patrząc na to, co pokazuje konkurencja, to jeszcze za mało, aby Warner Bros. mogło konkurować z innymi studiami. Jednak „Mała stopa” jest dobrym krokiem w tym kierunku.
Ocena: 7/10
Tytuł: Mała Stopa
Reżyseria: Karey Kirkpatrick, Jason Reisig
Scenariusz: Karey Kirkpatrick, Clare Sera
Obsada: (głosy)
- Channing Tatum
- James Corden
- Zendaya Zendaya
- Common Common
- LeBron James
- Danny DeVito
- Gina Rodriguez
- Yara Shahidi
- Ely Henry
- Jimmy Tatro
Montaż: Peter Ettinger
Scenografia: Devin Crane
Czas trwania: 96 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus