Premiera filmu „MY!”

Autor: Spectator Redaktor: Motyl

Dodane: 19-02-2019 21:56 ()


W najbliższy piątek 22 lutego wejdzie do kin kontrowersyjny debiut Rene Ellera „MY!. To hedonistyczny obraz przemocy, która przeradza się w smutek i osamotnienie młodych bohaterów.

Film powstał na podstawie kontrowersyjnej powieści Elvisa Peetersa, a swoją światową premierę miał na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Rotterdamie.

Reżyser o filmie:

"Moim celem było nadanie filmowej formy doskonałej książce Elvisa Peetersa. Zafascynowała mnie ta historia, bo w niemal brutalny sposób opowiada o kryzysie kultury zachodniej, o braku granic i autorytetów, o zaniku starych wartości i rodzeniu się nowych. Sportretowałem grupę młodych hedonistów z ich punktu widzenia: film jest bowiem podzielony na części, których narratorami są członkowie grupy. Zobaczymy, co się dzieje, gdy przekracza się wszystkie granice, nie zważając na konsekwencje. Co jest powodem tej brawury? Przede wszystkim brak autorytetów i jednoznacznych zasad moralnych. Młodzież z mojego filmu ma pobłażliwych rodziców. Religia, ideały czy polityka przestały mieć dla nich znaczenie. Nie mają celu w życiu ani żadnych ambicji. Poddają się urokowi chwili, żyją z dnia na dzień. Słuchają muzyki i kolekcjonują lajki na facebooku, to ich jedyny punkt odniesienia. Wydaje się, że w czasach rozwiniętych technologii młodzi ludzie mają dostęp do wiedzy i potrafią zrobić z tego odpowiedni pożytek. Ale często naiwność, która towarzyszy młodości, sprawia, że chcą oni iść na skróty i popadają w konflikt z prawem. Nowoczesny świat oferuje nieskończone możliwości, ale też jest źródłem wielu zagrożeń.

My to historia oparta na faktach. Widzowie zadają sobie pytanie: dlaczego musiało do tego dojść? Kto popełnił błąd, w którym miejscu należało się zatrzymać? Film nie odpowiada na nie jednoznacznie, raczej prowokuje, niż daje łatwe recepty.

Tytułowe my to także odzwierciedlenie cynizmu bohaterów. Liczą się tylko oni, świat służy im do zabawy, do wykorzystania. Wszystko można, jeśli sprawia nam to przyjemność, jeśli mamy z tego jakiś zysk. Ale płytkość relacji i doraźność celów sprawiają, że bohaterowie czują się przede wszystkim samotni i niespełnieni. Hedonizm przeradza się w smutek.

Film jest obrazem współczesnej zachodniej kultury, młodych ludzi, których na wiele stać, ale którzy nie czerpią przyjemności z tego, co posiadają. Czy można jakoś temu zaradzić, inaczej niż zrobili to bohaterowie mojego obrazu? Widzowie sami będą musieli odpowiedzieć sobie na to pytanie.”

 

"My" (tytuł oryginalny: "Wij"), reż. Rene Eller, Holandia, Belgia 2018, 90min.

Niewielkie miasteczko na granicy holendersko-belgijskiej. Podczas upalnego lata ośmioro nastolatków zanurza się w świat seksu, rozrywki i buntu.Na początku sami nie wiedzą, czego chcą. Wieczorami siedzą przy ognisku, wygłupiają się, ale to im nie wystarcza.Budząca się seksualność sprawia, że zaczynają kręcić profesjonalne filmy pornograficzne, potem wikłają się w prostytucję i szantaż. To, co zakazane, coraz bardziej ich pociąga. Aż wydarza się tragedia.Film podzielony jest na rozdziały, w których czworo z nich opowiada władzom, co się właściwie stało. Tak więc mamy różne wersje wydarzeń: marzyciela, buntownika, artysty i prowodyra. Wersje, które nie do końca się pokrywają...

   


comments powered by Disqus