„Batman kontra Dwie Twarze” - recenzja

Autor: Marek Kamiński Redaktor: Motyl

Dodane: 24-01-2019 19:38 ()


Niespełna dwa tygodnie temu, bo 12 stycznia, mogliśmy świętować kolejną rocznicę debiutu serialu Batman z lat 60. Słynna kampowa seria z Adamem Westem i Burtem Wardem w roli obrońców Gotham budzi obecnie mieszane uczucia w społeczności bat-fanów. Wystarczy obejrzeć choćby kawałek odcinka, by przekonać się dlaczego. Wszechobecny kicz, dialogi budzące u wielu uśmiech (u jednych zażenowania, u innych czystej frajdy), szalone fabuły, pstrokate kostiumy, arsenał często niedorzecznych bat-gadżetów (w miarę możliwości obowiązkowo podpisanych) to tylko kilka cech tego wyjątkowego programu telewizyjnego, który pół wieku temu przyciągał rzesze dorosłych i dzieciaków przed ekrany telewizorów. Serial po latach doczekał się drugiego życia, głównie za sprawą oficjalnego wydania na DVD i Blu-ray (dzięki konsensusowi między Warner Bros. a 20th Century Fox), ale także dzięki serii komiksowej Batman ‘66 oraz dwóm filmom animowanym, z których drugi wydano także w Polsce. Jak prezentuje się Batman kontra Dwie Twarze?

Pewien nieudany eksperyment lekarski (więcej nie zdradzę, to trzeba zobaczyć!) powoduje tragiczny w skutkach wypadek, którego ofiarą jest szanowany prokuratur okręgowy Harvey Dent. Mężczyzna przybiera tożsamość Dwóch Twarzy, stając się przestępcą walczącym z Batmanem i Robinem. Wszystko wydaje się wrócić do normy, gdy Dent przechodzi udaną operację twarzy i wraca do pracy w służbie prawa, jednak tajemnicza postać usilnie nie chce, aby Gotham City zapomniało o dwulicowym kryminaliście…

Animacja znakomicie wprowadza do “Bat-Westowego” uniwersum czarny charakter, który z uwagi na dość mroczną naturę nie doczekał się występu w serialu sprzed półwiecza. Co ciekawe, gdyby nie anulowanie serii, to jej czwarty sezon mógł przynieść między innymi Dwie Twarze, acz w złagodzonej wersji (telewizyjnego newsmana, którego połowa twarzy zostaje poparzona wskutek wybuchu lampy na planie) i to jeszcze granego przez Clinta Eastwooda. Tak się jednak nie stało, a dzięki scenarzystom animacji możemy poznać bliższą komiksowemu oryginałowi inkarnację tej postaci, o wyglądzie…

… młodego Kapitana Kirka. Nic dziwnego, wszak Harvey mówi głosem samego Williama Shatnera, znakomicie zróżnicowanym między jasną a mroczną stroną Denta. Sędziwego wieku aktora (85-86 lat w momencie nagrań audio do filmu) nie sposób wykryć, gdy słyszy się prokuratura Gotham. Nie można powiedzieć tego samego o powracających do swoich ról Adamie Weście czy Julie Newmar - ich Batman i Catwoman brzmią jak para wyraźnie starszych osób, w porównaniu z serialowymi odpowiednikami. Mimo tego aspektu na pewno bardzo cieszy sama okazja do posłuchania po raz ostatni pogodnego Jasnego Rycerza Gotham (była to jedna z ostatnich ról Westa przed jego śmiercią w 2017 roku, film został dedykowany jego pamięci). Z kolei Burt Ward zachował - lub przynajmniej znakomicie odtworzył - wigor głosu Robina sprzed pięciu dekad. W mniejszej roli powraca wokalnie Lee Meriwether - aktorka wcieliła się w Catwoman w pełnometrażowym filmie nakręconym w 1966 roku po pierwszym sezonie serialu. Tym razem Meriwether gra obrończynię sądową Lucille Diamond, jednak nie bez interesującego mrugnięcia okiem do fanów serii. Pozostali aktorzy w dosyć udany sposób odwzorowują oryginalne głosy postaci pobocznych (szczególnie dobrze brzmią w tym temacie: Joker, Riddler i Harriet Cooper).

Cii, którzy mieli styczność z Westowym Batmanem, mogą łatwo rozpoznać charakterystyczne elementy: aliteracje, onomatopeje będące odgłosami ciosów podczas walk, słynne holyisms Robina (czyli wykrzyknienia rozpoczynające się słowem “holy”, przykładowo: “holy Romeo and Juliet”, “holy hypodermic”, “holy Amelia Earhart” i tym podobne), uroczą bezradność policji wobec konfrontacji z superprzestępcami, niedorzeczne gadżety Batmana, humor serwowany ze śmiertelną powagą i różne inne aspekty. Dbałość o odwzorowanie klimatu serialu budzi podziw - mnie zachwycił widok osoby zamrożonej bronią Mr. Freeze’a, gdzie zamiast znanych z dzisiejszych filmów i seriali olbrzymich lodowych sopli widać charakterystyczną błyszczącą poświatę, żywcem wyjętą z aktorskiej serii. Autentycznie rozbawiła mnie walka Dynamicznego Duetu z noszącymi okulary pomagierami jednego z wrogów - choć Batman Westa nie stroni od walki, to dba o bezpieczeństwo i daje dobry przykład. Można więc domyślić się, co dzieje się przed tym pojedynkiem.

Do plusów należy doliczyć ścieżkę dźwiękową, dopasowaną do klimatu serialu - za muzykę odpowiada dobrze znane trio: Kristopher Carter, Lolita Ritmanis i Michael McCuistion, kompozytorzy (współ)pracujący przy wielu wcześniejszych serialach i filmach animowanych od DC. Kilkakrotnie użyte zostały znane z serialu utwory autorstwa Neala Heftiego, szczególnie motyw przewodni, który w nowych aranżacjach można usłyszeć podczas napisów początkowych i końcowych (które warto obejrzeć do samego końca).

Miłośnicy kolorowych indywiduów z galerii łotrów Batmana powinni być ukontentowani, przez cały film przewija się bowiem w epizodach lub dłuższych rolach aż kilkanaścioro przedstawicieli. Część z nich zgrabnie zainkorporowano do tego kampowego uniwersum (oprócz Denta jeszcze dwie inne osoby), natomiast kilku wrogów to postaci, które swój debiut miały… w serialu z Adamem Westem.

Dzięki temu, że mamy do czynienia z filmem animowanym, twórcy mogli pozwolić sobie na więcej scen akcji i efektów specjalnych, które nie byłyby możliwe w takiej formie w wersji na żywo. Przykłady to: skok z mostu na pędzący autobus, szybujący Batman, pościg za samolotem, nietypowa transformacja Denta. Ciekawe, jak wyglądałyby akurat takie sceny, gdyby kręcono to pół wieku temu jako film lub odcinek serialu.

Zastrzeżeniem z mojej strony jest wygląd niektórych postaci, w tym Alfreda i komisarza Gordona - odbiega on od serialowej wersji i zbliżony jest do komiksowej. W zasadzie to tyle. Z kolei widzowie i fani Batmana przyzwyczajeni do nowoczesnych inkarnacji, szczególnie do serii animowanej z lat 90., mogą nie udźwignąć takiej dawki świadomego kiczu podczas seansu - lub nie zrozumieć niektórych nawiązań, zwłaszcza gdy nie są zaznajomieni z serialem z lat 60. Uważam jednak, że miłośnik Człowieka-Nietoperza powinien poznać nie tylko kreskówki z Kevinem Conroyem w roli Mrocznego Rycerza, ale też mieć styczność z Jasnym Rycerzem granym przez Adama Westa.

O wydaniu DVD:

Na przodzie okładki polskiego wydania DVD z nieznanych mi powodów wymieniono tylko Williama Shatnera, a West, Ward i Newmar zostali zupełnie przemilczani. Płyta umożliwia obejrzenie filmu w oryginale (Dolby Digital 5.1) lub z lektorem (Dolby Digital 2.0), z napisami angielskimi lub polskimi. Wśród dodatków znajdują się jedynie dwa materiały wideo dotyczące dwuczęściowej animacji Batman DCU: Mroczny Rycerz - Powrót, wydanej kilka lat temu również w naszym kraju. Szkoda, że brakuje bonusów z amerykańskiego wydania Blu-ray, gdzie znajdował się wgląd w panel z Comic-Conu poświęcony pamięci Adama Westa, materiały z Burtem Wardem i Julie Newmar oraz potencjalna zajawka trzeciej animacji (której z uwagi na śmierć Westa pewnie się nie doczekamy).

Batman kontra Dwie Twarze to znakomite rozwinięcie bat-franczyzy z Adamem Westem, a zarazem godne jej zwieńczenie i pożegnanie Jasnego Rycerza. Dla fanów wiadomego serialu pozycja obowiązkowa.

Z jednej strony coś kusi, by poznać dalsze losy tej wersji Batmana i czekać na kolejne filmy animowane. Z drugiej strony - bez Westa nie byłoby to już tym samym… Zawsze pozostaje nam odświeżenie lub poznanie tego kampowego uniwersum, zapewniającego mnóstwo dobrej zabawy. Do czego z całego serca zachęcam.

Ocena: 9,5/10 

Tytuł: „Batman kontra Dwie Twarze”

Tytuł oryginalny: „Batman vs. Two-Face”

Reżyseria: Rick Morales

Scenariusz: James Tucker, Michael Jelenic

W oparciu o postaci z wydawnictwa DC oraz o serial Batman Williama Doziera

Obsada:

  • Adam West
  • Burt Ward
  • William Shatner
  • Julie Newmar
  • Steven Weber
  • Jim Ward
  • Thomas Lennon
  • Lynne Marie Stewart
  • Jeff Bergman
  • Wally Wingert
  • William Salyers
  • Sirena Irwin
  • Lee Meriwether

Montaż: Christopher D. Lozinski

Muzyka: Lolita Ritmanis, Michael McCuistion, Kristopher Carter

Czas trwania: 69 minut

 

Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza DVD do recenzji.


comments powered by Disqus