„Millennium Actress” - recenzja
Dodane: 22-01-2019 23:54 ()
Współczesna Japonia. Reżyser Genya Tachibana wraz ze swoim operatorem przybywa do odludnego domu Chiyoko Fujiwary, niegdyś wielkiej gwiazdy japońskiego kina. W nim to umówił się na nakręcenie dokumentu o wielkiej aktorce, przedstawiający jej życie od lat młodzieńczych. Nikt z nich nie przeczuwa, że zaraz rozpocznie zapierającą dech w piersiach przygodę, w której przeplatać się będą historia kraju kwitnącej wiśni oraz japońskiej kinematografii ze wzruszającą opowieścią o niespełnionej miłości.
Satoshi Kona jest w Polsce dość dobrze znanym reżyserem dla fanów japońskiej animacji. W naszym kraju ukazały się dwie świetne produkcje jego autorstwa - Perfect Blue, będący trzymającym w napięciu thrillerem psychologiczno-erotycznym, oraz "Ojcowie Chrzestni z Tokio", poruszająca opowieść trzech bezdomnych tułających się po ulicach podniebnego miasta. Nie tak dawno temu IDG, za sprawą wyśmienitej kolekcji Kina Domowego, pozwoliło polskiemu odbiorcy zapoznać się z kolejnym filmem autorstwa Kony. Tym razem jest to produkcja utworzona w okresie między emisją dwóch wcześniej wymienionych tytułów.
W Millenium Actress Kona ugruntowuje swój talent do opowiadania powieści szkatułkowych, które oprócz wątku głównego są urozmaicone odrębnymi, pomniejszymi opowiadaniami. Reżyser oprócz "opowiadania historii w historii" łączy również rzeczywistość z fikcją. Chiyoko, relacjonując swoje życie, miesza swoje doświadczenia prywatne z aktorskim, zacierając przy tym granice realności i fałszu. Dzięki takiemu manewrowi twórca nadał swojemu filmowi dynamizmu, ale również pozwolił sobie obdarzyć go nutką sentymentalizmu skierowaną w stronę japońskiego kina. Co chwila możemy odnaleźć w historii odwołania zarówno do kina propagandowego z czasów nacjonalizmu i militaryzmu, jak i twórczości filmowej rodem z dzieł Akiry Kurosawy. Entuzjaści Tronu we krwi odnajdą w Millenium Actress swoje satysfakcjonujące pięć minut. Często też przemyślenia postaci zlewają się z retrospekcjami Fujiwary, przez co film wymaga ciągłej uwagi i skupienia.
Oprócz ciekawej struktury fabularnej film ma nam do zaoferowania ciekawe portrety psychologiczne głównych postaci. Od razu nawiązujemy nic sympatii z dokumentalistami obserwującymi losy bohaterki swojego filmu. Ich naturalność i szczerość w wyrażaniu własnych emocji wywołuje natychmiastowo ciepło i sympatię. Nie da się jednak ukryć, że głównym bohaterem całego filmu jest Chiyoko, która jest kolejną świetną kreacją kobiecą Kony, tuż po Perfect Blue. Jest ona postacią, w której jest znamiennie wyczuwalna niewinność i czystość oraz zaparcie w realizację swoich marzeń, bez względu na koszty. Kona, poprzez swoje wyczucie emocjonalne i zmysł opowiadania sprawia, że Chiyoko jest postacią, której losy rzeczywiście nas obchodzą od początku do końca. A jest to osoba poddana całkowicie sercu, niezwykle emocjonalna i zadzierająca nosa. Jak się jednak przekonamy, życie w sferze uczuciowej nie będzie ją oszczędzać i mimo tego, że poczuje na sobie blask sławy i życzliwości, to pozna również najgorsze oblicza zazdrości, podłości i rozpaczy z powodu samotności.
Podsumowując, Millenium Actress jest budzącym emocje obrazem przypominającym nastrojem Cinema Paradiso. Podobnie jak w filmie Giuseppe Tornatore, Kona oddaje hołd magii i fantazji kina, jak to medium oddaje ducha rzeczywistości i jak potrafi zawładnąć duszami widzów. Powstała animacja dorównuje jakością najlepszym filmom obyczajowym i skutecznie niweluje stereotyp, wedle którego anime potrafi jedynie opowiadać sensacyjniaki z ogromnymi robotami i potworami.
Tytuł: Millennium Actress
- Scenariusz: Sadayuki Murai, Satoshi Kon
- Reżyseria: Satoshi Kun
- Projekt postaci: Takeshi Honda
- Scenografia: Nobutaka Ike
- Muzyka: Susumu Hirasawa
- Gatunek: animacja
- Data produkcji: 2001
- Czas trwania: 83 minuty
- Wydawca polski: IDG
- Napisy: polskie
- Lektor: polski
- Cena: 19,90 zł
comments powered by Disqus