„Legendy polskie”: „Pan Twardowski” i „Bazyliszek” - recenzja
Dodane: 01-05-2018 13:19 ()
Wydawnictwo Granna wydało ostatnio dwie gry z nowej serii Legendy polskie. Tytuły osadzone są w realiach znanych polskich legend. Na pierwszy ogień wybrano Legendę o Panu Twardowskim oraz Bazyliszku. Seria ma nie tylko zachęcać do zabawy, ale także przybliżać najmłodszym naszą polską historię.
Pan Twardowski to gra autorstwa Wojciecha Grajkowskiego, zilustrowana przez Katarzynę Fic. Tytuł opowiada o mistrzu Twardowskim, który zawarł pakt z diabłem, w którym w zamian za duszę otrzymał potężną czarodziejską moc. Celem graczy jest jak najszybsza identyfikacja, pod jakim przebraniem występuje. W trakcie przygotowań do gry rozkładamy 16 dwustronnych kafelków karczmy, tworząc kwadrat o bokach 4 × 4. Na stole pojawia się bardzo szczegółowy obraz przedstawiający karczmę Rzym/Krym (w zależności od tego, jak je ułożymy). Obok kafelków kładziemy 6 kart z portretami podejrzanych. Każdy z nich różni się jednym elementem od pozostałych. Np. tylko jeden szlachcic ma inny kolor oczu czy ma brodę. Gracze muszą usunąć jedną z kart podpowiedzi, które pomagają zidentyfikować Twardowskiego. Wszyscy grający zakładają maskę na oczy, oprócz tego, który obraca jeden z kafelków tworzący obraz. Następnie prosi pozostałe osoby o zdjęcie masek. Ich zadaniem jest jak najszybsze odnalezienie, który fragment obrazu został obrócony i wskazać go. Ta osoba może podejrzeć jedną z kart wskazówek. Jeśli wszyscy gracze błędnie wskażą, który z kafelków został obrócony, to prawo do podejrzenia wskazówki przechodzi na obracającego. W kolejnej rundzie kolejny gracz będzie przekręcał jedną z części obrazu. Gra toczy się w ten sposób do momentu, w którym jedna z osób uzna, że ma wystarczająco informacji, by odkryć Twardowskiego. Wybiera on wtedy kartę, która jego zdaniem przedstawia wizerunek poszukiwanego. Pozostali gracze zgodnie z ruchem wskazówek zegara, także zabierają po jednej z pozostałych kart. Następnie odkrywane są wszystkie karty wskazówek i gracze sprawdzają, który szlachcic odpowiada rysopisowi. Zwycięża gracz trzymający odpowiednią kartę. W Panu Twardowskim mamy dodany wariant dla 5-6 graczy, a także dwuosobowy. Oba warianty bardzo dobrze się sprawdzają i nie zaburzają w żaden sposób rozgrywki.
Bazyliszek autorstwa Jana Madejskiego i zilustrowany przez Grzegorza Molasa opowiada o dzielnych poszukiwaczach skarbów, grasujących po lochach zamieszkanych przez Bazyliszka. Celem graczy jest wykradnięcie jak największej liczby precjozów, nie będąc złapanym przez potwora. Rozgrywka składa się z dwóch rund. Przed każdą na stole rozkładamy zakryte karty komnat. Gracze jedną ręką odkrywają je i albo zabierają je przed siebie (układając zakryte w stos) albo odkładają odkryte na stół. Celem graczy jest zbieranie niepowtarzających się kart, gdyż tylko to gwarantuje im punkty. Jeśli jednak gracz, przypadkowo na końcu rundy będzie posiadał dwie identyczne komnaty, to oznacza, że padł ofiarą bazyliszka i musi odrzucić swój cały łup. Gracze, którym ta sytuacja się nie przytrafi, otrzymują jeden punkt za każda niepowtórzoną kartę oraz bonusowe 5 punktów, jeśli komnaty są swoim lustrzanym odbiciem. Grając z młodszymi graczami, możemy wykorzystać wariant z tarczami, które chronią nas przed złym obliczem bazyliszka. W takim przypadku, jeśli gracz ma dwie takie same karty, odrzuca żeton błyszczącej tarczy i nie jest ukarany utratą punktów.
Obie gry są świetnie zilustrowane i cieszą oko podczas rozgrywki. Jednocześnie obie wymagają dobrej pamięci i szybkiego refleksu. W Panu Twardowskim koncentrujemy się na wypatrzeniu zmiany na rysunku karczmy, w Bazyliszku staramy się zapamiętać jakie karty odłożyliśmy już na stół. Pan Twardowski jest grą znacznie łatwiejszą, przez co nadaje się dla młodszych graczy. Poza tym świetnie wprowadza najmłodszych do nauki dedukcji poprzez logiczne wykluczanie odpowiedzi na podstawie zbieranych informacji. Można powiedzieć, że to tak lekka wersja Cluedo z dołączonym elementem spostrzegania na szybkość. Bazyliszek to gra znacznie trudniejsza. Tu należy wykazywać się świetną pamięcią i refleksem. Karty komnat są do siebie podobne, jest ich dużo, co nie ułatwia zadania grającym. Tu łatwo o pomyłkę, dużo się dzieje, mamy szybkie tempo rozgrywki. Nawet dorośli mogą mieć problemy z zapamiętywaniem zebranych przez siebie kart.
Mnie dużo bardziej spodobał się Pan Twardowski. Przede wszystkim dlatego, że mamy tu połączenie dwóch mechanik, gra jest spokojniejsza w przebiegu i bardziej skierowana do młodych dzieci. Bazyliszek potrafi być chaotyczny, frustrujący i gdyby nie wariant uproszczony to ciężko by było w niego grać z młodszymi dziećmi.
Zaletą obu gier jest ich świetna cena. Patrząc na wykonanie, świetne ilustracje i całkiem dobrą zabawę, którą dają oba tytuły, to koszt gier jest niewielki. Dobrym pomysłem jest przybliżenie w instrukcji treści obu legend. Dzięki czemu możemy ciekawie wprowadzić współgraczy w klimat gry. Z ciekawością będę obserwowała rozwój serii i już wspólnie z dziećmi robimy zakłady, jaka będzie kolejna legenda, która wykorzysta wydawnictwo.
Dziękujemy wydawnictwu Granna za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus