„Człowiek z magicznym pudełkiem” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 06-04-2018 21:03 ()


Science fiction i polskie kino? Od czasu filmów Piotra Szulkina czy kultowej już „Seksmisji” Machulskiego raczej żaden rodzimy reżyser nie pchał się w tę tematykę. Z różnych powodów. Do czasu. Oto niejaki Bodo Kox po dość dobrze przyjętym pełnometrażowym debiucie „Dziewczyna z szafy”, postanowił pójść za ciosem i zrealizował „Człowieka z magicznym pudełkiem” - love story w klimatach science fiction. Jak mu to wyszło? Pomimo moich obaw nawet całkiem, całkiem.

Jednak pierwsze co powinniście wiedzieć przed seansem to fakt, że czuć w tym obrazie, że jego twórca zaczynał od kina niezależnego. Fabuła nie jest historią linearną. Oczywiście, punktem zaczepienia jest historia miłosna Adama (Piotr Polak) i Gorii (Olga Bołądź) oraz podróży w czasie, ale pierwsza połowa filmu to raczej krótkie scenki, które na pozór nie mają sensu. Dopiero wraz z odkryciem tajemnicy starego radia w mieszkaniu Adama całość nabiera sensu i logiki. Co ważne, „Człowiek z magicznym pudełkiem” jest jednym z tych filmów, który zyskuje dopiero przy kolejnych seansach. I chociaż początkowo nie jest łatwy w odbiorze, to jeśli poświęcimy mu trochę czasu i odrobinę się skupimy, to zostaniemy wynagrodzeni. Bo wiele w tym filmie ciekawych rozwiązań, ale też nawiązań do historii kina: od fantastyki zagranicznej i polskiej („Matrix”, „Łowca androidów”, „Faceci w czerni” „Seksmisja”, twórczość Piotra Szulkina) po kinowe klasyki (scena w biurze nawiązująca do „Podziemnego kręgu”). Reżyser czerpie z najlepszych, ale nie zrzyna; tworzy zupełnie inną jakość filmową.

Pomimo całej mojej sympatii do tego filmu, jednocześnie to nie jest produkcja idealna. Sama akcja jest mocno nierówna: gdy pierwsza połowa wlecze się, to końcówka leci na łeb na szyję i na szybko zamykane są wszystkie wątki. Niedopracowany jest scenariusz, który zawiera w sobie wiele luk i dziur fabularnych. I sprawy nie rozwiązuje wyjaśnienie wszystkich głównych wątków pod koniec filmu. Jednak największą bolączką tego filmu są.... dialogi. Koszmarne, ale końcem końców da się jakoś je przeboleć. A to dzięki czterem rzeczom, które stanowią filary tej produkcji: sama koncepcja świata, zdjęcia, obsada i muzyka.



W najnowszym filmie Bodo Koxa, przyszłość nie jest tak mocno futurystyczna, a jednak zachowano wszelkie zasady gatunkowe filmów sf. Pewnie na ten stan rzeczy duży wpływ miał budżet, ale wyszło to filmowi tylko na dobre. To tylko pokazuje, że czasem nie trzeba dużej ilości kosztownego CGI; wystarczy tylko dobrze przemyślana koncepcja całego filmowego uniwersum. Wracając do świata z „Człowieka z magicznym pudełkiem” - świetnie oddano ducha zarówno Polski z 2030 r., jak i tej lat 50 XX w. pod każdym kątem: zarówno scenografii (mieszkanie Adama), jak i kostiumów (fantastyczna hipnotyzująca spódnica Gorii). I nie są to tylko dodatki do fabuły, ale integralna część uniwersum całego filmu i historii, jaką opowiada. Warto wspomnieć o pięknych kadrach i zdjęciach, które pojawiają się w trakcie oglądania.

Obsada to jeden z najmocniejszych atutów filmu. To właśnie aktorzy swoją grą, nadrabiają wszystkie niedociągnięcia i braki tego obrazu. Zarówno pierwszy, jak i drugi plan zasługuje na uznanie. Jednak i tak moją uwagę najbardziej przykuł Piotr Polak, dotychczas bardziej znany z ról teatralnych niż filmowych. Idealny w swojej roli podróżnika w czasie, kochanka Gorii — Adama. Nic dodać, nic ująć. Czekam, na jego kolejne filmowe odsłony.

Od strony audiowizualnej „Człowiek z magicznym pudełkiem” to jedno z najciekawszych filmowych przedsięwzięć ostatnich lat. Soundtrack to jeden z najciekawszych, jakie ostatnio słyszałam w polskich produkcjach i co ważne, zapada w pamięć, a to nie lada sztuka. Szczególnie w głowie mi utkwił „The Shadow of the Past” (mam wrażenie, że słychać w nim echa i nawiązania muzyczne do „Wielkiej miłości” Seweryna Krajewskiego) czy „The Journey Through Love”. Niby to tylko skrzypce, trochę gitary, fortepianu, trochę elektro, ale ten mix jest wyjątkowo udany. Sandro di Stefano stworzył tak klimatyczną muzykę, idealnie pasującą do tego filmu. Jako kompozytor zapowiada się naprawdę dobrze i z niecierpliwością czekam na jego kolejny projekt.

Oprócz cudownego soundtracku warto też odnotować ciekawie i dobrze dobrane piosenki, zaczynając od tej pojawiającej się w trailerze „Ride of gloryFelixa Thomy, po te nawiązujące do stylistyki lat 50 i 60: Pierwszy siwy włos"Marty Mirskiej, „Serduszko puka w rytmie cha-cha Marii Koterbskiej czy „Krakowski spleen” Maanamu.

Wydanie DVD wzbogacono m.in. w dodatki, w postaci materiałów z planu czy wypowiedzi reżysera i aktorów, którzy zagrali w tym obrazie.

„Człowiek z magicznym pudełkiem” będąc miłosnym listem do zarówno zagranicznego, jak i polskiego sf, jest w gruncie rzeczy prostą, ale zapadającą w pamięć historią miłosną dwojga ludzi, dla której ani czas, ani przestrzeń nie jest przeszkodą do bycia razem. I chociaż wiele tej produkcji można zarzucić, to cieszy fakt powstania tak przyjemnego w odbiorze polskiego sf, które warto zdecydowanie zobaczyć samemu. Polecam.

Ocena: 7/10

Tytuł: „Człowieka z magicznym pudełkiem” 

Reżyseria: Bodo Kox

Scenariusz: Bodo Kox

Obsada:

  • Olga Bołądź
  • Piotr Polak
  • Sebastian Stankiewicz
  • Helena Norowicz
  • Wojciech Zieliński
  • Bartłomiej Firlet
  • Jakub Kamieński
  • Bartek Cao
  • Agata Buzek

Muzyka: Sandro Di Stefano

Zdjęcia: Arkadiusz Tomiak, Dominik Danilczyk

Montaż: Milenia Fiedler

Scenografia: Jacek Turewicz, Wojciech Żogała

Kostiumy: Katarzyna Adamczyk

Czas trwania: 103 minut  

Dziękujemy dystrybutorowi Kino Świat za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus