„Auta 3” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 28-12-2017 16:05 ()


Seria „Auta to typowa sinusoida. Z jednej strony pierwsza część przygód wyścigowego auta Zygzaka McQueena była dość lekka i przyjemna w odbiorze, z drugiej strony kompletnie koszmarny sequel (tak, tak wiem, znajdą się tacy, którym się ta szpiegowska opowiastka podobała, ale wg mnie „Auta 2” to najsłabsza animacja, jaką do tej pory wypuścił Pixar i tyle. Można się zgadzać z tą opinią lub nie). Kiedy więc miała wychodzić trzecia część przygód czerwonego rajdowca, byłam początkowo dość sceptycznie nastawiona. Nie wiedziałam co to właściwie będzie za produkcja. Czy w stylu pierwszej animacji, czy raczej drugiej z tej serii? Okazało się, że „Auta 3” to zupełnie inna półka kloszy.

Po pierwsze: nie ma żadnych nawiązań do sequela (hurra!). Fabuła trójki dzieje się kilkanaście lat od wydarzeń z oryginalnych „Aut”. Zygzak to nie jest już „młody wilczek”, który marzy o Złotym Tłoku; nie, to już stary wyjadacz, który musi patrzeć za siebie, coraz częściej dogania go czy wręcz wyprzedza konkurencja: młodsza i szybsza. Jako że nasz bohater nie chce zawieszać felg na kołku i poddawać się bez walki rozpoczyna współpracę z młodą trenerką – Cruz Ramirez, która ma nauczyć go nowych sztuczek. To jedyna szansa na konkurowanie „jak równy z równym” z nowym pokoleniem aut wyścigowych. Dla McQueena to ostatnia „deska ratunku”. Inaczej będzie musiał się pożegnać z torem na zawsze...

Tyle zarysu fabuły. Kolejną ważną rzeczą, która rzuca się w oko podczas seansu, to poważniejsza tematyka tej opowieści. To nie jest jak w jedynce przypowiastka o wyścigówce czy historyjka szpiegowska jak w dwójce. To historia o przemijaniu i akceptowaniu nadchodzących zmian. Co ważne, twórcy nie boją się pokazywać, że życie to naprawdę krucha sprawa. Jeden niewłaściwy ruch i wypadasz z bandy. Najlepiej to pokazuje dość drastyczna scena wypadku. Ilustruje obecny stan fizyczny głównego bohatera, który ma „ochoczego ducha, ale ciało już nie to”. O ile brawura pomagała mu w młodości, to w tym przypadku, o mało co przez nią nie stracił życia. Przy okazji „Auta 3” wytykają też wiele bolączek dzisiejszego świata. Z jednej strony ukazują bardzo negatywne zjawisko czynienia wszystkiego towarem na sprzedaż. Człowiek nieważne czy jest on sportowcem, czy też nie, staje się „marką”, która musi się dobrze sprzedać. Nie liczy się to, co dana osoba chce, jakie ma pragnienia. Liczy się jej wizerunek medialny. Jeżeli nie spełnia stawianych przed nim oczekiwań, zawsze może zostać wymieniona na nowszy model. Zaczyna brakować miejsca na zwykłą pasję. Kolekcjonowanie pamiątek z szacunku i podziwu dla idola? Nie, dziś to zajęcie coraz bardziej traktuje się to jako korzystną inwestycję na przyszłość niż wyraz szacunku dla danej osoby. Z drugiej strony, twórcy udzielają nam pięknej lekcji, jak łącząc nowoczesność z tradycjami, można zwyciężać na każdym polu, nie tylko rajdowym. Ukazanie trzech pokoleń (Hornet i samochody z jego rocznika – Zygzak – Cruz) to świetny kalejdoskop jak można uczyć się przez całe życie. Tylko mądre połączenie mądrości i wiedzy poprzednich i nowych pokoleń może dać sukces w każdej dziedzinie. Przy czym mądrość to korzystanie z szacunkiem i pokorą z różnych źródeł informacji, a nie ograniczanie się do jednego. Równie ważna jest równowaga między teorią i praktyką; brak jednego z tych elementów zawsze się na nas odbije.



Wiele w „Autach 3” odniesień do początków sportowej kariery Zygzaka, duża część fabuły skupia się właśnie na mentorze Zygzaka, którego znamy z początku serii – Hudsonie „Huraganie” Hornecie. Jest on pokazywany zarówno w formie wspomnień głównego bohatera, jak i tych, którzy go znali. Nawet po śmierci jest niezwykle pomocny (wymyślony przez niego manewr zostaje wykorzystany w osiągnięciu zwycięstwa pod koniec filmu). I to tak naprawdę właśnie on wskazuje ścieżkę, jaką powinien podążyć nasz bohater: idąc w ślady swego mistrza. Co do nowego mentora naszego Zygzaka, Cruz — to postać, która zaczyna swoją karierę trochę od końca. To teoretyk, który w głębi duszy pragnie być praktykiem. Jedynie co ją powstrzymuje to ona sama. O ile młody Zygzak miał przeogromne ego i „co to nie on” (nawet jako stary pryk nie chce się pogodzić z tym, że może czas na emeryturę) to Ramirez boi się zaufać sobie. Jej postać też ukazuje jeszcze jedną ważną rzecz — bez praktyki nie da się być dobrym w czymkolwiek. Sama wiedza nie wystarczy.

Zygzak początkowo to „tonący, który brzytwy się chwyta”. Jego dawne atuty (pewność siebie, brawura) stają się jego przekleństwem jako zawodnika. Nie chce pogodzić się z upływem czasu i tym, że już jest stary. Starość kojarzy mu się z czymś złym, totalną beznadzieją. Dopiero w toku akcji dostrzega to, co mu umykało: zaawansowany wiek to nic złego, jeżeli zmieni się swój punkt widzenia. Sporo lat na karku to również wiedza i mądrość życiowa, która połączona z praktyką, to nieocenione źródło i pomoc dla nowych adeptów. Ich sukcesy zaś będą mogły być źródłem szczęścia i dumy mentora.

Sama warstwa graficzna: cudo. Takie oddanie detali; chapeau bas! Kolorystyka użyta w filmie też ma korelację z fabułą i charakterem postaci. Metaliczne kolory to raczej nowoczesność barwy bardziej ciepłe odnoszą się do tego, co było dawniej, co już powoli mija. Równie ważną rolę odgrywa muzyka, towarzysząca nam podczas całego seansu. Składa się na nią soundtrack Randy'ego Newmana (odpowiadał na muzykę do „Aut”) oraz piosenki. Może zacznę od soundtracku. Ogólnie nie przepadam za kompozycjami Randy'ego Newmana, ale trzeba przyznać, że to chyba jego najlepszy soundtrack od kilku lat. Przynajmniej mój ulubiony jego autorstwa (na razie). Owszem, słychać w warstwie muzycznej te linie melodyczne charakteryzujące inne produkcje Pixara m.in. „Toy story” czy pierwszą odsłonę „Aut”, ale więcej tu różnorodności stylistycznej. Nawet powiedziałabym, że czuć echa motywów muzycznych z serii o Rockym czy niedawnego „Creeda”. Są elementy nawiązujące to do muzyki poważnej, to do kultury hiszpańskiej m.in. co rusz pojawiające się kastaniety, gitara i motywy muzyczne. Widać jak fabuła korzystnie wpłynęła na samą pracę nad ścieżką dźwiękową. Zdecydowanie jest bardziej dynamiczna i co ciekawe zdradzająca wielki twist fabularny przed samą jego ekspozycją. Moim ulubionym utworem ilustracyjnym jest zdecydowanie "When All Your Friends Are Gone /Crash. Każdy dźwięk jest tu doskonale wygrany tak, aby narastające z każdą chwilą napięcie mogło być również odczuwane przez nas. Tyle, jeśli chodzi o pracę Newmana. Co do piosenek będących istotną częścią strony muzycznej „Aut 3”: znajdziemy tu słynne kawałki użyte na tej animacji jak też kawałki napisane specjalnie na potrzeby trzeciej odsłony przygód Zygzaka; dokładniej to dwie kompozycje: - Run That Race — Dana Auerbacha i „Ride” ZZ Ward (na marginesie: obecnie obie walczą o nominację oscarową w kategorii „najlepsza piosenka filmowa”).

Co do dubbingu, brak Witolda Pyrkosza niestety da się odczuć (dla mnie Złomek z jego głosem to najlepsze, co mogło się tej serii przytrafić). Niestety, nie zdążył przed śmiercią nagrać swoich kwestii. Dzielnie go zastępuje Marian Opania, ale jednak tęskni się za tym poprzednim... Reszta ekipy dubbingowej na wybitnie wysokim poziomie. Nawiązania do m.in. Sonika też były świetne. Nawet wolę Adamczyka niż Wilsona w roli Zygzaka. Taka prawda.

Jeżeli chodzi o wydanie DVD: na samym początku wybieramy pomiędzy szybkim startem (bez przechodzenia w menu) lub klasycznie do głównego menu. Jeśli wybierzemy drugą opcję, to otwieramy dostęp m.in. do dodatków. I tu możemy zobaczyć dość przyjemną krótkometrażówkę „Lou” o stworku, którego ożywiają zgubione na placu zabaw przedmioty. Pewnego dnia postanawia on dać nauczkę pewnemu łobuziakowi, który dokucza bawiącym się dzieciom. Co do reszty zawartości płyty: mamy do wyboru zarówno napisy, jak i dubbing. Co ważne, możemy film oglądać również z komentarzem samych twórców, a przed samym seansem „Aut 3” pokazywana jest krótkometrażówka z Dante, psem głównego bohatera animacji „Coco”.

Na samo zakończenie: „Auta 3” są najlepszymi przeprosinami za nieudany sequel. Ten animowany, samochodowy „Rocky 3” zmiksowany z „Creedem” to naprawdę godne zakończenie historii Zygzaka McQueena.

Ocena: 7/10

Tytuł: „Auta 3"

Reżyseria: Brian Fee

Scenariusz: Kiel Murray, Bob Peterson, Mike Rich

Obsada (głosy):

  • Owen Wilson
  • Cristela Alonzo
  • Chris Cooper     
  • Nathan Fillion
  • Armie Hammer     
  • Ray Magliozzi     
  • Tony Shalhoub     
  • Bonnie Hunt     
  • Lea DeLaria     
  • Kerry Washington

Producent: John Lasseter, Kevin Reher, Andrea Warren 

Muzyka: Randy Newman

Zdjęcia: Jeremy Lasky, Michael Sparber, Kim White

Montaż: Jason Hudak

Scenografia: William Cone

Czas trwania: 109 minut

 

Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

 


comments powered by Disqus