„Liga Sprawiedliwości: Mrok” - recenzja

Autor: Marek Kamiński Redaktor: Motyl

Dodane: 17-09-2017 04:58 ()


Przy okazji nadchodzącego wielkimi krokami filmu Liga Sprawiedliwości (in Snyder & Whedon I trust!) warto rzucić okiem na kolejny tytuł z obecnego animowanego uniwersum od DC i Warnera. W tym roku na polskie półki sklepowe trafiły dwa filmy – niedawno omówiony przez nas Młodzi Tytani: Zdradziecki pakt. Tym razem pora zajrzeć, co ma nam do zaoferowania Liga Sprawiedliwości: Mrok. O ile na wielkich ekranach będzie dane nam ujrzeć grającą pierwsze skrzypce ekipę zbierającą śmietankę superherosów z komiksów od DC, tak animacja przeznaczona bezpośrednio na rynek kina domowego prezentuje na pierwszym planie zgoła odmienną drużynę, która w komiksach zadebiutowała pół wieku po Justice League, a której nazwa została niejako zamaskowana w polskim tłumaczeniu tytułu filmu.

Justice League Dark to stosunkowo młoda ekipa, która powstała raptem w 2011 roku na łamach nowej serii komiksowej pod tym samym tytułem, wydanej w ramach pierwszej fali tytułów z The New 52 (znanego w Polsce także pod nazwą Nowe DC Comics). Od oryginalnej Justice League, powstałej o pół wieku wcześniej, różni się znacząco charakterystyką członków – skupia bowiem postaci powiązane z magiczną i paranormalną stroną uniwersum DC. Gdyby powiedzenie „Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle” odwrócić, służyłoby idealnie za podkreślenie zalety i przydatności Justice League Dark w zestawieniu z niemagiczną „drużyną-matką”.

Akcja filmu wskazuje na to, że Supermanowi i spółce przyda się czasami specjalne wsparcie – na całym świecie dochodzi do licznych zbrodni popełnianych przez zwykłych obywateli zdezorientowanych koszmarnymi wizjami. Batman udaje się po pomoc do Johna Constantine’a, w wyniku której racjonalne myślenie rycerza Gotham zostanie skonfrontowane ze światem magii i czarów. Widza zaś czeka miejscami zaskakująca konfrontacja z tym, co dzieje się na ekranie podczas seansu. Niektóre sceny są relatywnie brutalne oraz dosyć sugestywne w przemocy i okrucieństwie, przez co film stanowczo nie nadaje się dla małych dzieci – dziwnym nie jest, skoro w USA otrzymał on kategorię wiekową R (Restricted – dla osób od 17 roku życia, młodsi widzowie mogą oglądać tylko pod opieką dorosłego). Dodam przy tym, że sam w kilku miejscach podczas seansu odczułem wewnętrzny niepokój i wzdrygałem się, patrząc na niektóre demoniczne postaci. To tylko podkreśla poważny – mimo licznych żartów – i mroczny ton opowieści.

Dla wielu potencjalnych widzów takie postaci, jak Zatanna, Swamp Thing czy wspomniany Constantine, mogą z oczywistych względów okazać się nieznane lub mniej interesujące od członków Ligi Sprawiedliwości. Jak zatem umiejętnie „sprzedać” kolejną „cegiełkę” animowanej serii filmów? Wystarczy dorzucić tam Batmana. Mroczny Rycerz jako przedstawiciel Ligi jest idealnym kontrastem dla zespołu osób obdarzonych nadprzyrodzonymi umiejętnościami – trzeźwe podejście bohatera do rzeczywistości wystawione zostanie na próbę podczas kontaktu z Johnem. Początkowe uwagi Batmana wygłoszone wobec Justice League („Szaleńcy nie muszą zasłaniać się czarami”.) ustąpią miejsca bucowatym pomrukiwaniom służącym niejako za komentarz bohatera do całej sytuacji.

Jak wspomniałem, filmowi nie brak humoru – jako że ekipa nie może obejść się bez naczelnego śmieszka, tutaj to nieformalne miano przypada Deadmanowi. Żarciki tegoż oraz cięty humor Constantine’a i Batmana wprowadzają cenne rozluźnienie w tej ponurej historii. Dodatkowym plusem jest okazja do poznania wielu postaci i elementów związanych z Justice League Dark, jak i szerzej z DC Comics – na przykład (oprócz już wspomnianych bohaterów) mówiącego rymem demona Etrigana (który zaliczał już epizodyczne występy w serialach animowanych), Black Orchid czy takiego bytu, jak Dom tajemnic. Nawet Demoniczna Trójca to postaci, które – ku memu zaskoczeniu – nie zostały stworzone na potrzeby filmu, lecz zostały zaczerpnięte z komiksów (i podobnie jak Etrigan nie po raz pierwszy występują na małym ekranie). Wszystko to pokazuje, jak bogate i przepastne jest uniwersum DC, cieszy zatem niemała porcja potencjalnej wiedzy dla widzów zainteresowanych wgłębieniem się w świat komiksów od DC Comics.

Nie mam zastrzeżeń do obsady filmu – przyzwyczaiłem się już do całkiem niezłego głosu Batmana serwowanego przez Jasona O’Marę. Deadman mówi zawadiacko głosem Nicholasa Turturro, od razu budząc sympatię widza. Pośród aktorów głosowych mamy tu dwie miłe niespodzianki – w Johna Constantine’a wciela się nie kto inny jak sam Matt Ryan, powtarzający swoją rolę z zakończonego po jednym sezonie serialu Constantine oraz z gościnnego występu w Arrow. Z kolei jednemu z czarnych charakterów użycza głosu nie kto inny jak Alfred Molina, znany fanom superbohaterskich produkcji jako Doctor Octopus ze Spider-Mana 2.

Pozytywnie odbieram także muzykę zawierającą motywy elektroniczne i industrialne – zwłaszcza zawierający delikatniejsze elektroniczne brzmienia motyw tytułowy, a także kawałek odgrywany podczas ucieczki Johna i Zatanny z osaczającego ich zagrożenia. Autorem ścieżki dźwiękowej jest tu Robert J. Kral (Batman: Atak na Arkham, Superman/Doomsday), tym razem przejmujący pałeczkę od Frederika Wiedmanna odpowiedzialnego za muzykę do większości animacji z filmowego uniwersum, którego częścią jest Liga Sprawiedliwości: Mrok.

Animacja filmu jest taka, jakiej można spodziewać się po seansie poprzednich części, stylistycznie przypominając niektóre produkcje anime. Całość jest miła dla oka w odbiorze; zauważony przeze mnie zgrzyt wizualny dotyczy sceny, w której Zatanna skłania się przed widownią, pochylając się nisko – w pewnym momencie wygląda trochę jak kobieta-faun z nienaturalnie wielkimi nogami w stosunku do reszty ciała. Zabawny widok.

Film został wydany u nas tradycyjnie jedynie w wersji DVD w wydaniu jednopłytowym. Angielska wersja językowa w formacie Dolby Digital 5.1, z kolei w DD 2.0 mamy wersję z polskim lektorem (miły w głosie i odpowiednio akcentujący wypowiedzi Paweł Bukrewicz) i zagranicznymi dubbingami. Jak zwykle, Galapagos Films należy się plus za obecność zarówno polskich, jak i angielskich napisów. Menu płyty proste i eleganckie, w języku angielskim. Tradycyjnie przy animacjach DC brakuje w nim opcji wyboru scen. Pewnym zgrzytem jest opis dodatków specjalnych na pudełku, informujący o zapowiedzi wydanej u nas równolegle animacji o Młodych Tytanach z dopiskiem: „i wiele więcej [dodatków – przyp. autora]”. Okazuje się, że pod tym tajemniczym stwierdzeniem kryją się... dwa kolejne sneak peeki, tym razem o starszych filmach animowanych z DC, wydanych także w Polsce: Lidze Sprawiedliwych: Zagładzie z 2012 roku oraz godnej polecenia Lidze Sprawiedliwości: Bogach i potworach z 2015 roku. Każdy z filmików trwa około 10-11 minut, zawiera pewne fabularne spoilery, ale także daje nieco szerszy ogląd poszczególnych produkcji. Przykładowo, w zapowiedzi Młodych Tytanów możemy zobaczyć Christinę Ricci (!) w roli Terry czy Miguela Ferrera jako Deathstroke’a (aktor ten niestety zmarł przed premierą animacji). Obecność takich bonusów ostatecznie cieszy, choć po analizie zawartości pozostaje odczuwalny niedosyt. Szkoda, że brak u nas wydań BD (zawierających faktycznie „o wiele więcej” dodatków).

Liga Sprawiedliwości: Mrok to jedna z ciekawszych animacji z panteonu DC ostatnich lat – pod pewnymi względami przebija ona takie produkcje o większym potencjale, jak Batman: Zabójczy żart czy Batman i Harley Quinn (co nie świadczy zbyt dobrze o wspomnianych tytułach), a na pewno wyróżnia się in plus pośród pozostałych tytułów tworzących wspólne uniwersum bazujące na The New 52. Jest odpowiednio mrocznie, bywa też i zabawnie, jest tu Matt Ryan jako Constantine oraz Alfred Molina w roli czarnego charakteru. Liczę na to, że (w oczekiwaniu na aktorską produkcję) pojawi się kolejna animacja o perypetiach Justice League Dark.

Ocena: 8/10

Tytuł: „Liga Sprawiedliwości: Mrok”

  • Tytuł oryginalny: „Justice League Dark”
  • Reżyseria: Jay Oliva
  • Obsada: Matt Ryan, Camilla Ludington, Jason O’Mara, JB Blanc, Ray Chase, Enrico Colantoni, Roger R. Cross, Jeremy Davies, Rosario Dawson, Brian T. Delaney, Alfred Molina, Jerry O’Connell, Colleen O’Shaughnessey, Jeffrey Vincent Parise, Laura Post, Fred Tatasciore, Nicholas Turturro.
  • Dystrybutor: Galapagos Films
  • Data premiery: 2017-05-24
  • Język oryginału: angielski
  • Lektor: tak
  • Języki z lektorem: polski
  • Dubbing: tak
  • Języki z dubbingiem: czeski, węgierski
  • Napisy: angielskie dla niesłyszących, arabskie, chińskie, węgierskie, polskie, chińskie
  • Nośnik: DVD
  • Typ dysku: DVD-9
  • Dodatkowe nośniki: brak
  • Liczba nośników: 1
  • Dźwięk: Dolby Digital 5.1 (angielski), Dolby Digital 2.0 (polski lektor, czeski, węgierski)
  • Region: 2
  • Czas trwania: 73 minuty
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus