„Boyhood” - recenzja
Dodane: 30-05-2017 05:47 ()
W historii kina powstało wiele produkcji, których motywem przewodnim było dorastanie. Jedne były gorsze, drugie lepsze. „Boyhood” to zdecydowanie film, który najlepiej radzi sobie z tą tematyką.
Film rozpoczyna się w momencie, gdy Mason ma 6 lat, a jego rodzice postanawiają się rozstać. Od tego momentu widzimy różne sytuacje z życia jego i jego najbliższych, aż do ukończenia przez niego 18 roku życia i wyjazdu do collage'u. Jesteśmy zatem świadkami pierwszych sukcesów i porażek Masona, pierwszych miłości i rozstań. W skrócie: wzloty i upadki przeciętnego, dorastającego chłopaka we współczesnej Ameryce.
Jeśli ktoś na dzień dobry spodziewa się jednak jakiś niespodziewanych zwrotów akcji czy innych „fajerwerków”, może poczuć się zawiedziony. „Boyhood” nie ma klasycznej linii fabularnej z punktem kulminacyjnym. To zbieranina różnych wątków, które czasem zaczynają się, ale często nie mają swojego zakończenia: zostają urwane w połowie. Czy to źle? Absolutnie nie! Dzięki temu bardziej możemy wczuć się w pokazywaną przez Linklatera opowieść. Tak naprawdę, opowieść o życiu. Czasem trudnym i niełatwym. Bardzo często niesprawiedliwym i brutalnym. Pełnym hipokryzji i złudnych marzeń. Z niedokończonymi historiami, niewykorzystanymi szansami od losu, zerwanymi znajomościami i wątkami czekającymi na swój wielki happy end. Takie jest życie. Po prostu. I reżyser świetnie to uchwycił w swoim obrazie.
„Boyhood” to też kronika zmian w amerykańskim społeczeństwie na przestrzeni lat. Podczas seansu możemy wrócić pamięcią m.in. do czasów, gdy Britney Spears okupowała listy przebojów, a potteromania święciła triumfy na całym świecie. Autor „Boyhood” zdołał również uchwycić przekrój polityczno-społeczny amerykańskiego społeczeństwa. Jako że film był kręcony przez 11-12 lat, nic nie jest udawane. Emocje, wydarzenia, które się przewijają, są na swój sposób prawdziwe i niewymuszone, oraz co ważne, aktualne w chwili, gdy były kręcone. Na gorąco pokazują dany wycinek rzeczywistości, która już dawno odeszła.
Dzieło Richarda Linklatera to prosta historia. I właśnie w tej prostocie tkwi jej największa siła. Bo takie błahe, codzienne sprawy mają największą siłę rażenia. Czasem zwykła rozmowa potrafi zmienić czyjeś życie (najdobitniej pokazuje to historia meksykańskiego hydraulika). Spotkani przypadkowo obcy ludzie pomagają odkrywać nasze największe pasje, o których czasem nie zdajemy sobie nawet sprawy (jak to miało miejsce w przypadku Masona). Pod pozorem ukazania kolejnych etapów dorastania bohatera, reżyser odkrywa przed nami różne odcienie życia. Wskazuje, jak ogromną rolę odgrywają w nim nasze wybory i ich późniejsze konsekwencje. Jak istotną częścią nas samych są nasi bliscy.
Kolejny ważny wątek poruszany przez reżysera dotyczy rodziny. Rodziny rozbitej, która pomimo różnych zawirowań losu stara się sobie radzić na swój własny sposób. Czy rodzice Masona są idealni? Zdecydowanie nie. Mają wiele wad i popełnili w życiu masę błędów. Jednak, co ważne, zawsze starali się na swój sposób być oparciem i drogowskazem dla swoich pociech, niezależnie jak różnymi byli osobami i jak wiele ich dzieliło. „Boyhood” ukazuje rodzicielstwo jako sprawę niełatwą, do której trzeba niekiedy dojrzeć z czasem, jak to miało miejsce w przypadku ojca Masona.
Najlepiej przesłanie „Boyhood” podsumowują słowa jednej z bohaterek, która pojawia się pod koniec filmu: „Ludzie powtarzają: Chwytaj chwilę. Moim zdaniem jest na odwrót: to chwila chwyta nas”.
Z rzeczy bardziej technicznych: świetny montaż i prowadzenie kamery. Bardzo dobry wybór castingowy. Każdy z aktorów świetnie wczuł się w rolę, jaką mu powierzono. Co do wydania DVD: wielkim minusem jest brak materiałów dodatkowych. Szkoda, bo już sama historia kręcenia jednego filmu przez dekadę to interesujący materiał, który w formie krótkich bonusowych scen dobrze uzupełniałby film. Na samej płycie znajduje się intuicyjne menu, gdzie mamy wybór scen, jak też do wyboru napisy lub lektora.
Chociaż „Boyhood” to słodko-gorzka historia z otwartym zakończeniem to warto ją zobaczyć, bo to uniwersalna przypowieść o życiu, która zasłużenie została nominowana do Oscarów. Szkoda, że załapała się tylko na jednego. (otrzymała go Patricia Arquette za najlepszą aktorkę drugoplanową).
Ocena: 8/10
Tytuł: Boyhood
Scenariusz: Richard Linklater
Reżyseria: Richard Linklater
Obsada:
- Ellar Coltrane
- Patricia Arquette
- Elijah Smith
- Lorelei Linklater
- Steven Chester Prince
- Bonnie Cross
- Ethan Hawke
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat
Obraz: 1.85:1
Region: 2,5
Dźwięk: polski DD 5.1 , angielski DD 5.1
Napisy: polskie, angielskie, rumuńskie, rosyjskie, estońskie, łotewski, słoweński, ukraiński, litewski
Czas trwania: 159 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Filmostrada za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus