„Baranek Shaun” - recenzja DVD
Dodane: 06-05-2017 06:50 ()
Animacja na komputerze czy rysunkowa, czy też w 3D – to obecnie najpopularniejsze techniki tworzenia filmów i seriali, a w dobie komputerów łatwo zapomnieć o innych możliwościach. Jednak kadry produkcji animowanych tworzono niegdyś na papierze lub na celuloidzie; z kolei jednym z protoplastów animacji trójwymiarowej była między innymi technika plastelinowa. O tej ostatniej nie pozwala zapomnieć nam wytwórnia Aardman Animations, znana w dużej mierze z filmów o przygodach wynalazcy i jego psa - Wallace'a i Gromita. Ale nie tylko...
W półgodzinnej animacji z 1995 roku Wallace i Gromit: Golenie owiec pojawił się pewien sympatyczny baranek, którego można było zaobserwować także w szóstym odcinku serii dwuminutowych filmików z 2002 roku Wallace and Gromit's Cracking Contraptions. Zwierzak ten dostał nawet swój serial - Baranek Shaun. A w tym roku do wspomnianego pakietu dołączył pełnometrażowy film Marka Burtona i Richarda Starzaka z Shaunem w roli głównej.
Nasz wełniany protagonista, znużony codzienną monotonią życia na farmie, opracowuje zmyślny plan na „wagary”. Wszystko jednak komplikuje się, gdy Shaun i spółka nieumyślnie powodują wypadek, w wyniku którego przyczepa ze śpiącym farmerem zjeżdża do miasta. Pies pasterski Bitzer wyrusza po właściciela, nakazując owcom pozostanie na farmie. Gdy stado przekona się, jak ciężko bywa owcom bez pasterza, rezolutny Shaun podąży na poszukiwanie farmera do metropolii. Jak się okaże, nie tylko on...
Nastały takie czasy, że powiew świeżości wnosi produkcja stworzona w sposób bardziej klasyczny: plastelinowe ludziki, elegancko wykonane i pieczołowicie animowane poklatkowo. Twórcom należą się wielkie brawa za cierpliwe i misterne budowanie - klatka po klatce - ponad 70 minut dobrego kina. Wydawać by się mogło, że podobnie tworzono ubiegłoroczny hit, LEGO Przygodę, jednak tamten film powstał na komputerze. Tutaj zaś podziwiamy w dużej mierze dzieło pracy rąk ludzkich. Efekt wizualny jest iście oszałamiający. Zachwyca też dbałość o szczegóły: ziemia krusząca się pod butami zatrzymującego się farmera, mruganie oczyma u postaci i tym podobne drobiazgi.
Wydawać by się mogło, że Baranek Shaun. Film jest skierowany wyłącznie do dzieci. Nic bardziej mylnego. W istocie głównym targetem jest najmłodsza widownia, ale i dorośli nie powinni się nudzić. Historia jest przemyślnie skonstruowana, więc widz nie ma poczucia, że ogląda zlepek kilkuminutowych odcinków serialu, ale spójną całość rozplanowaną na długi metraż. Mało tego, w filmie można odnaleźć całkiem sporo popkulturowych nawiązań oraz innego typu easter eggs: jednym z ludzików jest sam Nick Park, twórca Wallace'a i Gromita, Breaking Bad jest przywołany dwukrotnie, a marketing promujący fryzjera – pana X – dostarcza widzowi przepysznego pakietu memów. A to nie koniec „smaczków”.
Edycja DVD, jak wiele obecnych na rynku filmów, została wydana w książeczce z twardą oprawą, co stanowi popularny ruch wśród dystrybutorów (VAT na książki jest dużo mniejszy, aniżeli na filmy). Cennym bonusem jest tam pełne 6 stron tekstu opowiadającego o tworzeniu filmu, z których możemy dowiedzieć się ciekawych informacji, na pozostałą część składają się ilustracje. Na płycie znajdziemy jedynie opcję wyboru scen, a także polski zwiastun. Podczas emisji pełnometrażowego filmu można włączyć polskie napisy, występujące sporadycznie w roli podpisów tłumaczących: tekstów na plakatach, nazwy restauracji i tym podobnych. Czemu „sporadycznie”? Ano pełnometrażowa animacja o Shaunie, wzorem serialu, nie posiada żadnych kwestii dialogowych, postaci nie używają artykułowanej mowy. Ryzykowne posunięcie, ale udane – widz domyśla się z łatwością wszystkiego z kontekstu, a dystrybutorzy na całym świecie nie muszą zatem zatrudniać lektorów czy aktorów dubbingowych.
Baranek Shaun. Film to udane rozszerzenie popularnego serialu. 82-minutowa produkcja znajdzie swojego amatora zarówno wśród najmłodszych, jak i tych starszych, wychowanych na serialu, a i dorośli mogą ją obejrzeć, bez obaw o nudę. Film jest spójny, zabawny, sympatyczny, świetnie animowany, a do tego ze wplecionymi paroma świetnymi piosenkami.
Korekta: Ewelina Chruściel
comments powered by Disqus