„Star Wars Komiks" 2/2017: „Darth Vader. Wojna o Shu-Torun" - recenzja

Autor: Jedi Nadiru Radena Redaktor: Motyl

Dodane: 29-04-2017 09:46 ()


Imperium Galaktyczne stoi górnictwem. A dokładniej rzecz ujmując, rabunkowym pozyskiwaniem surowców, którego celem jest nie tylko rozbudowa gwiezdnej floty, ale przede wszystkim pewien „niewielki” projekt o nazwie Gwiazda Śmierci (najpierw pierwsza, potem druga). Twórcy nowego kanonu Star Wars wychodzą z siebie, by pokazać skalę tego problemu. Połowa powieści zaczepia o ten temat, od „Nowego świtu”, przez niewydane w Polsce „Servants of the Empire” i „Ahsokę”, po świeżutki u nas „Katalizator”, a w USA „Thrawn”. To nie przypadek, że tęgie głowy stojące za rozwojem uniwersum skupiają się na górnictwie i wydobywaniu minerałów, ale czy to jest aż tak chwytliwa sprawa, by wokół tego budować całe fabuły? Dotychczasowe pozycje wskazują na to, że tak, ma to sens. Jedną z tych pozycji, tym razem komiksową, jest „Wojna o Shu-Torun”, czwarty tom cyklu „Darth Vader”. Czy i tu górnictwo i zawirowania wokół niego pokazano ciekawie? Rzućmy na to okiem.

Tytułowe Shu-Torun to wulkaniczna planeta bogata w surowce, rządzona przez monarchę i całą rzeszę baronów. Darth Vader przybywa na nią wraz z parą morderczych droidów, 0-0-0 i BT-1, by dopilnować terminowych dostaw cennych złóż – i w pewnym momencie zamienia się to w bunt przeciwko Imperium. Jestem pod wrażeniem tego, jak z prostej historii można zrobić pełną zwrotów akcji i intrygującą fabułę. Vader pokazany jest jako przerażająco skuteczny i brutalny dowódca; poprzednie komiksy z cyklu o Mrocznym Lordzie też o tym świadczyły, ale nigdy do tej pory nie dało się tego odczuć tak wyraźnie. Vader w „Wojnie o Shu-Torun” prawdziwie przeraża. Akompaniuje mu postać królowej Shu-Torun, w której oglądamy wiarygodną i równie przerażającą przemianę. W pewnym momencie między tą dwójką tworzy się pokrętna relacja mistrz-uczeń, co wypada rewelacyjnie. We wszystko sensownie wplątani są pretendenci do zajęcia miejsca Vadera u boku Imperatora, czyli rodzeństwo Astarte, Tulon i Cylo; nigdy nie były to moje ulubione postacie, ale tu pasują jak ulał. Słowem, jest dobrze!

Salvador Larroca przyzwyczaił nas do wysokiej jakości rysunków i nie inaczej jest tutaj, natomiast nie wszystko wygląda tak, jak powinno. Wprawdzie podziwiam jego wizję piekielnego Shu-Torun – gigantycznych fortec baronów, przelewającej się wszędzie magmy i pojazdów górniczych wykorzystywanych w nieswoim celu, czyli do walki z Imperium – ale momentami wygląda to zupełnie, jakby nie było częścią uniwersum Star Wars. Jednym z aspektów kultury najwyższych warstw społeczeństwa Shu-Torun jest ich dworski wygląd, zachowanie i wystrój pomieszczeń. W tym miejscu Larroca moim zdaniem za bardzo poszedł w kierunku stylistyki rodem z epoki napoleońskiej. Poza tym jednak rysunki są znakomite, bogate w detale i wszędzie tam, gdzie pojawia się Vader czuć powiew grozy. Dodam jeszcze, że dwadzieścia kilka stron otwierających „Wojnę o Shu-Torun” stworzył inny rysownik, Leinil Francis Yu; pierwotnie zeszyt ten był opublikowany jako „Darth Vader Annual 1”. Niemniej jednak rysunki tego pana również są co najmniej solidne, by nie rzec: bardzo dobre.

W ramach tego numeru magazynu „Star Wars Komiks” wydano również historię obrazkową pod tytułem „C-3PO”. Swego czasu był to mocno wyczekiwany komiks, gdyż na trzydziestu paru stronach mieliśmy się dowiedzieć, skąd się wzięła tajemnicza czerwona ręka C-3PO w „Przebudzeniu Mocy”. Odpowiedź jest... nietypowa. Jedynymi postaciami w tym komiksie (nie licząc cameo pewnego bohatera na koniec) są droidy różnych typów, od budowlanego do medycznego. Historia nie jest oryginalna, ale za to dialogi między postaciami – jak najbardziej. Droidy mianowicie dyskutują miedzy sobą o sensie swojego istnienia, kim są, czy mają wybór, komu i jak służyć, wreszcie, co każdy z nich robił, nim wymazano mu pamięć. Ta strona komiksu bardzo mi się spodobała. Rysunki w „C-3PO” spokojnie mogę nazwać jednymi z bardziej zapadających w pamięć, a to za sprawą niezwykle intensywnych kolorów, głównie odcieni fioletu i błękitu. Wygląda to niesamowicie, chociaż przypuszczam, że wielu fanom tego typu eksperyment nie przypadnie do gustu. Sama kreska jest niezła, a droidy zostały odwzorowane perfekcyjnie.

Cykl „Darth Vader” wraca do najlepszej formy po dobrym, ale troszkę rozczarowującym crossoverze „Osaczony Vader”. „Wojna o Shu-Torun” pokazuje Mrocznego Lorda od jeszcze jednej strony, w ramach niezłej historii o buncie nietypowej planety, u boku nieokiełznanej pary morderczych droidów i królowej, której kibicujemy w byciu, cóż, coraz gorszą osobą. Podoba mi się, że scenarzysta tej serii wciąż znajduje nowe sposoby, by urozmaicić imperialną „karierę” Dartha Vadera. Z kolei krótka opowieść o C-3PO to miła odskocznia od typowych komiksów i chociaż znajdą się tacy, co będą kręcić nosem na specyficzną paletę barw, uważam, że to dobry i fajny dodatek. „Darth Vader: Wojna o Shu-Torun” trzyma poziom i już nie mogę się doczekać, jak się skończy ta seria.

  • Ogólna ocena: 9/10
  • Fabuła: 9/10
  • Rysunki: 9/10
  • Klimat: 6/10
  • „C-3PO”: 8/10

Tytuł: „Star Wars Komiks" 2/2017: „Darth Vader. Wojna o Shu-Torun”

  • Scenariusz: James Robinson, Kieron Gillen
  • Rysunek: Salvador Larroca, Tonny Harris, Leinil Yu
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data premiery: 07.04.2017 r.
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Seria: Star Wars Komiks
  • Liczba stron: 132
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 19,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus