„Parker” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 09-05-2016 17:15 ()


Parker to postać złodzieja z zasadami, który był bohaterem ponad dwudziestu książek Donalda E. Westleke’a publikującego pod pseudonimem Richarda Starka. Ta niezwykła płodność twórcza nie może nie rezonować na inne dziedziny szeroko pojętej sztuki i tak Parker zadomowił się na dużym ekranie. A dwie najsłynniejsze kreacje przypadły w udziale tytanom kina: Lee Marvinowi i Melowi Gibsonowi. Parkera na język komiksu udanie zaadaptował też Darwyn Cooke, gigant historii obrazkowych. Nic zatem dziwnego, że X Muza postanowiła raz jeszcze odświeżyć tę niezwykle popularną postać, tym razem jednak obdarzając ją szorstkim, acz uroczym charakterem Jasona Stathama.

Fabuła filmu bazuje na jednej z późniejszych powieści Starka, a mianowicie książce Flashfire. Parker chce odrobinę przystopować swoje przestępcze życie, ale koledzy namawiają go na intratny skok. Akcja udaje się, ale zachłanni bandziory nie mają wielkiej ochoty dzielić się łupem z Parkerem. W zamian proponują mu kolejną operację, na którą potrzebują funduszy. Ten się nie godzi na taką umową, bojąc się, że znów zostanie wykiwany. Złodzieje postanawiają pozbyć się niepewnego wspólnika i tak Parker ląduje w rowie pozostawiony na pewną śmierć. Jednak z Parker to kawał twardziela, którego nie tak szybko wyprawić na tamten świat. Zbiera się w sobie i rusza tropem byłych wspólników, by wymierzyć im należytą sprawiedliwość i odzyskać swoją część łupu.

Wydawać się mogło, że przygody postaci wykreowanej na kartach bestsellerowych powieści będą porywać na dużym ekranie. Za kamerą doświadczony Taylor Hackford, a w obsadzie poza Stathamem takie gwiazdy jak Michael Chiklis czy Jennifer Lopez. W tej kinowej produkcji nie zagrało jednak kilka czynników. Po pierwsze i chyba najważniejsze, Statham nie umie grać twardzieli na pół gwizdka. Będzie pokiereszowany, broczący mocną krwią, na granicy przytomności, a mimo to rozwali bandę zakapiorów. Nijak ma się to autentyczności postaci, która wygląda, jakby nie działały na nią ograniczenia ludzkiego ciała. Ponadto cały wątek rodziny Parkera – jego żony i teścia - jest tzw. watą fabularną, by zapełnić jakoś dalsze tło produkcji. Nie jest jednak potrzebny i tylko spowalnia przebieg akcji. Dodatkowo postać Jennifer Lopez, mimo że ładnie komponuje się z naszym zadziornym bandziorem, to jej postać jest tak irytująca i wręcz niepotrzebna, że nie wzbudza u widza sympatii. Statham jak to Statham obija wszystkich równo, ma jedną fajną scenę walki z nożownikiem i to tyle atrakcji z jego występu. Rozczarowuje też nieco Michael Chiklis, który nie jest typem nadającym się do bezwzględnie złych czarnych charakterów i jego postać wypada nieprzekonująco. Ogólnie można odnieść wrażenie, że fabuła nie została dostosowana do kinowych standardów, a jedynie telewizyjnych.

Trudno nazwać Parkera filmem z najwyższej półki, ot przeciętny akcyjniak, który może dać trochę rozrywki w nudny wieczór. Jednak nic ponadto, a szkoda, bo potencjał literacki jest zdecydowanie bogatszy.

Ocena: 4/10

Tytuł: „Parker”

Reżyseria: Taylor Hackford

Scenariusz: John J. McLaughlin

Obsada:

  • Jason Statham
  • Jennifer Lopez
  • Michael Chiklis
  • Wendell Pierce
  • Clifton Collins Jr.
  • Bobby Cannavale
  • Micah Hauptman
  • Emma Booth
  • Nick Nolte

Muzyka: David Buckley

Zdjęcia: James M. Muro

Montaż: Mark Warner

Scenografia: Maria Nay

Kostiumy: Melissa Bruning

Czas trwania: 118 minut


comments powered by Disqus