Recenzja "Świata Gier Planszowych"

Autor: Krzysztof Księski Redaktor: kwiatosz

Dodane: 14-04-2007 11:15 ()


Gry planszowe przeżywają w Polsce renesans. W wielu miejscach kraju pojawiają się inicjatywy gromadzenia osób interesujących się planszówkami, wspólnego grania i wymieniania się doświadczeniami. W parze z tym idą również strony internetowe, coraz częściej podejmujące problematykę planszówek, oraz pojawiające się jak grzyby po deszczu wydawnictwa, które pragną publikować własne lub tłumaczyć zagraniczne produkty. Uzupełnieniem tego zjawiska jest pojawienie się na rynku drugiego pisma poświęconego temu hobby. Po dość kiepskim pierwszym numerze „Gier Planszowych" (nie wiadomo czy pojawi się kolejny) przyszedł czas na „Świat Gier Planszowych".

Za wydawanie magazynu wzięło się gliwickie wydawnictwo Portal, znane z promocji i produkcji gier planszowych, fabularnych i karcianych. W skład redakcji pisma weszły znane w środowisku postaci, znawcy rynku i problematyki: Marek Pańczyk (red. nacz.), Ignacy Trzewiczek, Adam Kałuża i kilku innych, nieco mniej znanych specjalistów. Takie zestawienie pozwala mieć nadzieję na wysoki poziom merytoryczny magazynu, co w przypadku pierwszego numeru się spełnia.

Na początek strona formalna produktu. Mamy przed sobą czasopismo formatu A4, 80 - stronnicowe, klejone. Okładka - z dominacja czerwieni i błękitu jest bardzo ładna i na półce sklepowej rzuca się w oczy. W środku niestety wszystko (poza kilkoma reklamami) jest czarno-białe na dość grubym offsecie. To według mnie jedyny mankament pisma. Pojawia się tu bowiem mnóstwo zdjęć gier, a brak koloru wyraźnie przeszkadza w zorientowaniu się w stronie estetycznej rzeczonych produktów. Rozumiem jednak, że to kwestia ceny, bowiem przy nakładzie 1500 sztuk trudno byłoby wydawać pismo kolorowe w dostępnej cenie. A tak otrzymujemy gazetę czarno-białą za 8,90 zł, co według mnie jest ceną umiarkowaną i dobrze skalkulowaną.

Co możemy znaleźć w środku pierwszego numeru? Całkiem sporo materiałów. Zastanawiałem się, czym może przyciągnąć czytelnika pismo planszówkowe, przy tak dużej ilości newsów tematycznych oraz recenzji gier planszowych, również w polskim internecie. Odpowiedzi, które mi się nasuwały, nie przekonywały mnie do końca. Jednak po lekturze rzeczonego magazynu sądzę, że wybór i poziom tekstów jest bardzo dobry.

Największą część numeru poświęcono recenzjom. Jest ich mnóstwo. Nie są to jednak omówienia najbardziej popularnych, czy starych tytułów, które są znane i mogą zainteresować raczej tylko część odbiorców. Postawiono na gry nowe lub w Polsce nieznane: „Bonaparte", „Machina II", „Here I Stand", „Twilight Struggle", „Hermagor", „AtoMUUUówki", „Space Dealer", „Santy Anno", „Ave Caesar", „Imperial", „Giganten", „Taj Mahal", „Wysokie Napięcie", „Przez pustynię", Key Largo", „Łowcy przygód", „Traumfabrik", „Filary ziemi", „Shogun" oraz „Verflixxt Nochmal!". Jak widać z tej wyliczanki recenzji gier jest w czasopiśmie bardzo dużo. Każda z nich jest na końcu skwitowana jednym zdaniem oraz oceną, co ułatwia orientację. Lecz to nie wszystko. Do tego dochodzi kilka artykułów kompleksowych, opisujących planszówki podejmujące podobną problematykę. W pierwszym numerze znalazły się teksty o grach planszowych o tematyce kolejowej oraz o ewolucji. Oba artykuły dokonują przeglądu ważniejszych gier wpisujących się we wspomniane problematyki, wraz z oceną poszczególnych produktów.

Dzięki wspomnianym tekstom możemy zdobyć podstawowe informacje o różnych, w naszym kraju mało znanych grach. Świetna sprawa dla rozszerzenia horyzontów i lepszego orientowania się w szerokim rynku gier planszowych. Artykuły opisują zarówno klimat, w którym zanurzona jest gra, jak również mechanikę. Z powodu braku miejsca nie są to może zbyt wnikliwe analizy, są jednak rzetelnymi przedstawieniami prezentowanych produktów. Uważam, że dla osób początkujących lub średniozaawansowanych w dziedzinie planszówek są to teksty znakomite - świetnie wprowadzające w świat gier planszowych i pozwalające na dobrą orientację w tematyce. Gracze doświadczeni również znajdą w pierwszym numerze wiele interesujących dla siebie informacji. Pojawiają się jednak mankamenty. Po pierwsze, rzeczą, której bardzo brakuje, są kolorowe zdjęcia. Aż się prosi, by można było obejrzeć kolorowe pudełka, plansze i inne elementy, z których składa się każda gra. Na czarno-białych fotografiach widać niewiele, a poza tym kolory dodałyby wiele do poziomu estetycznego magazynu. Drugą wadą są dwie recenzje - „Machiny II" oraz „Traumfabrik". Nie są to klasyczne teksty, lecz krótkie sceny, które mają wprowadzić w klimat danej gry. To kompletne nieporozumienie. Z takiego przedstawienia niewiele lub zgoła nic nie można się dowiedzieć na temat omawianej gry.

Bardzo dobrym pomysłem było natomiast umieszczenie na kilku stronach „Sprintem po grach" oraz „POLECANKI: Gry dla dwóch graczy". W pierwszym przypadku mamy przedstawionych kilkadziesiąt gier, z których każda jest z jednym lub dwóch zdaniach opisana przez trzy osoby, a każda z nich wystawia jej ocenę. Drugi tekst zaś to gry na dwie osoby godne polecenia według Ignacego Trzewiczka. Oba teksty w sposób niezwykle skrótowy przedstawiają poszczególny gry, jednak w sympatyczny i mimo wszystko poglądowy sposób. Dzięki temu można zorientować się w grach wartych uwagi i tych, po które raczej niekoniecznie należy sięgać.

Warte uwagi są również inne artykuły umieszczone w pierwszym numerze. Mamy więc przedstawioną sylwetkę jednego z najwybitniejszych twórców gier planszowych - Reinera Knizi, gdzie można dowiedzieć się jaka była jego historia i jak pracuje nad swoimi pomysłami. Mamy również rozważania na temat mechanik, gdzie coraz częściej pojawiają się rozwiązania rezygnujące z kości, jako elementu losowego. Pojawia się wreszcie tekst o tym jak grać i wygrywać w jedną z najbardziej cenionych gier na świecie - „Caylus". Ciekawymi tekstami są również artykuł przedstawiający gry w PRL-u, w latach sześć dziesiątych i siedemdziesiątych oraz historię jednej z najsłynniejszych nagród - „Spiel des Jahres", który przedstawia genezę jej powstania i pierwsze lata funkcjonowania. W następnym numerze zapowiadana jest kontynuacja tego artykułu. Bardzo interesujący jest również artykuł Adama Kałuży o grach planszowych dla jednej osoby. Przedstawione tam łamigłówki dla czytelników są fajnym pomysłem i ciekawa intelektualną rozrywką.

Możemy również przeczytać dwa felietony - jeden Ignacego Trzewiczka, który narzeka na graczy przeciągających grę poprzez zbyt długie zastanawianie się nad kolejnym ruchem, oraz Bruna Fiduttiego (cenionego twórcy planszówek), zaniepokojonego zbyt dużą podażą gier planszowych, co powoduje, że ludzie kupują jedynie produkty uznanych twórców i producentów, co w efekcie może mieć skutek upadania małych, początkujących wydawców.

Na koniec newsy. W dobie internetu wydawałoby się, że kwartalnik (a takie są plany względem „Świata Gier Planszowych") nie może zawierać interesujących, świeżych informacji, bowiem wszystko jest już od dawna wiadome. Otóż niekoniecznie. W pierwszym numerze rzeczonego czasopisma na dwóch stronach znalazły się newsy planszówkowe z kraju i ze świata. Wśród nich sporo jest jednak wieści świeżych i nowych , część zaś z tych znanych jest w pewnym sensie podsumowaniem, gromadzącym w sposób uporządkowany aktualności z sieci.

Pierwszy numer „Świata Gier Planszowych" to pismo ze wszech miar godne polecenia. Każda osoba, zarówno tylko odrobinę zainteresowana grami planszowymi, jak również doświadczeni gracze znajdą tu mnóstwo ciekawych i użytecznych informacji. Całość (poza drobiazgami, o których wspominam powyżej) jest napisana sprawnie i zajmująco, bez nadmiernego wnikania w szczegóły, a jednocześnie na tyle ciekawie, że chce się czytać. Dzięki lekturze można lepiej zorientować się na rynku gier planszowych i w sposób bardziej świadomy wybrać ten produkt, który jest lepszy i bardziej odpowiada naszym gustom. Jedynym większym mankamentem jest brak koloru, jednak to zrozumiałe, by zachować aktualną cenę pisma.

Bez wahania polecam „Świat Gier Planszowych" jako pismo niemal wzorcowe, przynajmniej na naszym, jeszcze dość skromnym rynku planszówek. Każdemu polecam pierwszy numer i czekam niecierpliwie na następny.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...