"Avengers: Age of Ultron" - recenzja
Dodane: 01-04-2015 16:46 ()
Niewątpliwie jedną z najbardziej oczekiwanych produkcji roku jest kontynuacja „Avengers”. Joss Whedon i spółka podnieśli poprzeczkę bardzo wysoko, ale patrząc na dynamiczny rozwój ekranowego uniwersum Marvela, raczej trudno obawiać się o zniżkę formy. Tym bardziej, że twórca „Astonishing X-Men” doskonale wie jak prowadzić drużyny, czy to komiksowe, czy filmowe.
W "Czasie Ultrona" dochodzimy już do momentu, gdzie widoczny jest przesyt ekranowymi bohaterami, bo oprócz postaci znanych z hitu sprzed trzech lat, dochodzą nowe, niemniej atrakcyjne. I to należy zaliczyć na plus, bowiem Scarlet Witch, Quicksilver jak również Vision to niekwestionowani członkowie Mścicieli i aż prosiło się o włączenie ich do ekipy nowojorskich herosów. Powiększenie szeregów Avengers to naturalna odpowiedź na zagrożenia, którym muszą stawić czoła. A tutaj sobie nie folgowano, bo oprócz sztandarowego przeciwnika w postaci Ultrona mamy zatrzęsienie pomniejszych łotrów, z których wymienić należy Struckera i Klawa. Wprawne oko komiksowego geeka dostrzeże jednak i inne osobowości świata wykreowanego przez Dom Pomysłów.
Intryga została podzielona na trzy akty – deprawację i przekabacenie na stronę zła potomków Magneto – oczywiście według niepisanej umowy nie dowiemy się o tym z filmu, dalszych knowań boga kłamstwa i psot, zwiastujących rozwałkę na skalę wszechświatową, aż po powołanie do życia sztucznej inteligencji, która wzorem matrixowego programu uzna, że ludzkość stanowi zagrożenie nie tylko dla siebie, ale całej galaktyki, więc należy czym prędzej ją zniszczyć. Ultron narodził się z pomysłu Hanka Pyma, jednak w filmie za kreację tego potężnego potwora odpowiada Tony „jestem nieomylnym playboyem, filantropem i zadzierającym lekko nosek herosem” Stark. Należy pochwalić twórców, że pomimo zmiany genezy niezniszczalnego robota udało im się włączyć go w perypetie bohaterów w bardzo naturalny sposób, a także przemienić w zagrożenie coraz częściej pojawiające się w kinie XXI wieku. Ultron to już nie tylko samodoskonalący się robot, ale sztuczna świadomość dążąca z jednej strony do nieskazitelnej, boskiej perfekcji, z drugiej zachwycający się destrukcją socjopata.
Whedon naszpikował obraz odniesieniami do marvelowskiego uniwersum, rozwinął filmowy świat do mega komiksowego crossovera, zachowując przy tym umiar, a także kierując oczy widzów na rodzące się związki i relacje między poszczególnymi członkami. Uniknął przy tym pułapki telenoweli. Nareszcie postawił na silny czynnik kobiecy, nie tylko wprowadzając do fabuły kolejne żeńskie postaci, ale pozwalając na rozwój, wydawałoby się niespotykanych związków – jak między Romanową a Bannerem. Podkreślił też zgubny wpływ megalomańskiego ego Starka na resztę ekipy, stwarzając pozory, że głównym przeciwnikiem drużyny bohaterów nie zawsze jest bezduszna, pozbawiona ludzkich uczuć maszyna, a niedoskonały, pragnący zaznaczyć swoją dominację człowiek. Nawet posiadanie osoby o boskiej proweniencji nie gwarantuje zwycięstwa, bowiem w konfrontacji z wyrachowanym robotem emocje zawsze będą stanowiły o słabości każdego z bohaterów.
Bez dwóch zdań „Czas Ultrona” to wizualna uczta i nie chodzi tu tylko o standardowe zabawki Tony’ego Starka. Większość scen konfrontacyjnych zostało zaaranżowanych z wielkim wyczuciem i dbałością o detale, a postaci, nawet te generowane komputerowo wypadają przekonująco. Ciarki na skórze pojawiają się w momencie zderzenia dwóch nieludzkich bytów, mamy do czynienia z pojedynkiem dwóch niezwykle metalicznych głosów – Jamesa Spadera oraz Paula Bettany’ego. I mimo że Spader wypada w roli Ultrona rewelacyjnie, to jednak debiut roku zalicza Bettany jako Vision. Jedyną rzeczą jaka może odrobinę razić są niektóre sceny bijatyk z udziałem Scarlett Johannson, gdzie widać, że aktorkę będącą w ciąży zastępowała dublerka, toteż w tych ujęciach nie widzimy twarzy filmowej seksbomby a jedynie perukę kaskaderki. Niezwykle ciekawy wydaje się również wątek Bannera, który począwszy od poprzedniego filmu staje się postacią wręcz kluczową dla losów drużyny. Nie wiem co Marvel planuje zrobić z kontraktem Marka Ruffalo, ale aż dziw bierze, że nie podjęto jeszcze decyzji o solowych przygodach Hulka.
Podsumowując, „Czas Ultrona” to najbardziej złożone, dopracowane i dojrzałe dzieło Marvel Studios otwierające przed wytwórnią ocean możliwości. Ilość nawiązań, easter eggów i fantastyczne sceny po napisach pozwalają sądzić, że filmowe uniwersum będzie nabierać rozpędu, a karuzela aktorskich gwiazd zaangażowanych w kolejne projekty będzie nie lada sensacją. Gorąco polecam!
Tytuł: "Avengers: Czas Ultrona"
Reżyseria: Joss Whedon
Scenariusz: Joss Whedon
Obsada:
- Robert Downey Jr.
- Chris Evans
- Mark Ruffalo
- Chris Hemsworth
- Scarlett Johansson
- Jeremy Renner
- Tom Hiddleston
- Samuel L. Jackson
- Aaron Taylor-Johnson
- Hayley Atwell
- Elizabeth Olsen
- Stellan Skarsgard
- Paul Bettany
- Idris Elba
- James Spader
- Don Cheadle
- Thomas Kretschmann
Muzyka: Danny Elfman, Brian Tyler
Zdjęcia: Ben Davis
Montaż: Lisa Lassek, Jeffrey Ford
Scenografia: Domenico Sica
Kostiumy: Alexandra Byrne
Czas trwania: 150 minut
comments powered by Disqus