"Waggle Dance" - recenzja

Autor: Darek Drzewososki Redaktor: Motyl

Dodane: 31-03-2015 12:48 ()


Waggle Dance to dziecko rodem z Kickstartera, którego pomysłodawcą jest Mike Nudda. Gra skupia się na tematyce produkcji pszczelego miodu, zbieraniu pyłku i manipulowania nim, jak i naszymi pszczołami robotnicami.

 

Co znajdziemy w ulu?

 

Zawartość pudełka:

  • 90 kostek nektaru
  • 72 kostki pszczół robotnic
  • 48 płytek plastra miodu
  • 41 kart królowej pszczół
  • 12 kart akcji od A do G
  • 12 białych znaczników jaj
  • 4 instrukcje
  • 1 kostka ochotnika
  • 1 karta dnia i nocy

 

Głównym powodem, który zwrócił moją uwagę na niniejszy tytuł, jest zawrotna ilość kości, jak i ich jakość! Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem miałem do czynienia za takim wysypem k-szóstek. Bardzo ładnie się prezentują w wiosennych kolorach i ze zmienioną ścianką „1” na ikonę pszczółki.

Pierwszy raz spotkałem się z grą o produkcji miodu. Rzadki temat, ale solidnie uprzyjemnia rozgrywkę, a klimat gry jest wyraźnie wyczuwalny. Na plus należy również zaliczyć dużo elementów drewnianych, do których jakości nie można się przyczepić. Jednak jeden element gry wyzwolił we mnie srogie pokłady irytacji. Mówię tutaj o instrukcji. Nie była jednak tak tragiczna jak instrukcja do Steam Park. Co jest z nią nie tak? Już objaśniam, nie jest to klasyczna książeczka z ponumerowanymi stronami, mieszcząca się w jednej dłoni. Jest to jeden wielki arkusz papieru, prawie że plakat. Przeglądanie tego w celu wyjaśnienia zasad jest męczące. Jadąc autobusem ewidentnie irytowałem siedzących obok mnie pasażerów czytając tę gazetę.

 

Jak się robi miód?

 

Otóż w Waggle Dance “plansza” jest podzielona na 2 segmenty. Pierwszy to tor kart akcji, na których będziemy kłaść nasze pszczoły, czyli kości, a druga część to ul każdego z graczy. Każdy uczestnik rozpoczyna partię z trzema taliami ulu i sześcioma kośćmi pszczół. Celem gry jest przewrócić 5, 7 albo 9 talii (zależnie od tego jaką długość rozgrywki sobie ustawiliśmy) na żółtą stronę, symbolizującą utworzenie miodu.

Na początku każdej rundy następuje tura dnia, gdzie każdy z graczy rzuca kośćmi swoich pszczół i zatrzymuje pierwszy wynik. Następnie gracze po kolei ustawiają jedną ze swoich kości na wybranej przez siebie karcie, na wolnym polu z korespondującym oznaczeniem na kości. Po tym jak wszyscy gracze rozłożyli swoje kości na wolnych miejscach, następuje tura nocy, gdzie w kolejności układu kart każdy z graczy odpala z nich akcję.

 

 

Karty mają następujące możliwości:

rozbudowanie ulu o plaster

powiększenie roju – za każdą parę kostek o takiej samej wartości, za każde usunięte jajo z naszej planszy otrzymujemy nową kostkę pszczoły;

złożenie jaja – dzięki tej karcie kładziemy jajo na pustym polu naszej planszy za każdą kość na tej akcji;

zebranie nektaru – tutaj możemy zebrać sześć różnych gatunków nektaru, poza kolorem niczym się nie różnią. Zbierzemy do maksimum 2 kostek z każdego kwiatka (karty) lub 1 jeżeli na danym polu jest naszych pszczół mniej niż innych graczy;

wymiana – z tej akcji możemy wymienić 2 kostki tego samego pyłku na 1 kostkę wybranego przez nas koloru. Również możemy wymienić 1 jajo za 1 kostkę pyłku;

wytwarzanie miodu/przeniesienie nektaru – zdejmujemy 4 kostki nektaru tego samego koloru i przekręcamy pole naszego ulu na żółtą stronę lub przenosimy 1 kostkę wybranego przez nas nektaru z jednego pola naszej planszy na drugie;

dobranie karty królowej roju – jak sama nazwa wskazuje, dobieramy wierzchnią kartę z talii królowej. W grze nie występuje limit kart na ręce.

 

Jakie wrażenia po produkcji miodu?

 

Otóż gra Waggle Dance wydaje się być pomysłem niezwykle świeżym i interesującym. Turlanie kośćmi daje nam wiele radości, jak i przepychanie się z innymi graczami o pożądane przez nas akcje. Waggle Dance daje nam wrażenie, że pomimo faktu, iż jest to gra podchodząca pod typ worker placement, gdzie położenie każdego pionka powinno wiązać się z rozwagą i jak największym oszacowaniem na jak największą ilość punktów, to bardzo często nasze plany spalają na panewce ze względu na to, że nie wyrzuciliśmy odpowiedniego zestawu oczek na kościach albo zostaliśmy wyprzedzeni przez innych graczy i ich większe szczęście w turlaniu robotnicami. Tutaj element losowy niestety bardzo potrafi zaboleć, a możliwość dobierania kart to kolejny element losowy, który nie zawsze nam pomoże, bo możemy wylosować kartę w danej chwili zbędną.

Grając w Waggle Dance odczułem też jeszcze jeden mankament. Tak jak można wybrać czy nasza rozgrywka będzie krótka, średnio długa lub długa, to pod każdy rodzaj rozgrywki jest dosyć mała ilość strategii, które będziemy wprowadzać w życie, aby pokonać innych uczestników. Tytuł w ten sposób niestety traci na regrywalności. Może po prostu za dużo oczekiwałem po tej grze, przez co mam wrażenie, że podszedłem do niej trochę za surowo. Muszę jednak stwierdzić, że jest to jednak genialny tytuł rodzinny, bardzo dobrze wpasowuje się klimatem oraz grafikami i bez wątpienia trafi w oczekiwania rodziców odnośnie planszówek. Jeżeli chodzi jednak o bardziej zaawansowanych graczy, to polecam podejść do tytułu z przymrużeniem oka i z pewną dawką tolerancji.

 

Plusy:

  • Klimat i oprawa graficzna
  • Dosyć unikalna mechanika
  • Łatwość w opanowaniu zasad
  • Ilość i jakość elementów

 

Minusy:

  • średnia (nie niska!) regrywalność
  • starsi gracze szybko się przy niej znudzą

Dziękujemy wydawnictwu Grublin Games Publishing za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus