„Inkarnacja” - recenzja
Dodane: 03-12-2012 20:12 ()
Inkarnacja to film eklektyczny łączący w sobie kilka gatunków, przez co starający się zmylić widza już od początku. Nie wiadomo jednak, czy taki był oryginalne zamysł szwedzkich twórców, czy wyszedł im przypadkowo i tak już zostało. Bo nietrudno zauważyć, że mamy tutaj kawałek thrillera psychologicznego, dramatu, horroru z mocno zarysowanym wątkiem religijnym. Mieszanka ta nie działa jednak na plus produkcji, a raczej nie pozwala rozwinąć jej skrzydeł. Niemniej główna intryga jest zajmująca, a para głównych aktorów utrzymuje napięcie, przez co z zaciekawieniem śledzimy ich losy, zastanawiając się, jak to się wszystko rozwinie.
Cary Harding to wzięta psychiatra, która lubi wyzwania, ale ogólnie demaskuje pacjentów udających poważne zaburzenia osobowości. Jednak najnowszy przypadek podsunięty jej przez ojca jest zastanawiający. Kiedy kobieta pierwszy raz poznaje Adama, wydaje się mocno sceptyczna. Czy to możliwe, aby chłopak cierpiał na dysocjacyjne zaburzenie osobowości, a każda z mieszczących się w jego głowie osób była aż tak odmienna od drugiej? Harding zagłębia się w historię Adama i odkrywa jego mroczną tajemnicę, A później kolejną i kolejną. W pewnym momencie zaczyna powątpiewać, czy aby na pewno chodzi o zaburzenia osobowości, czy mamy przypadek specyficznego opętania.
Inkarnacja stara się mylić tropy i nie pozwolić, aby widz szybko domyślił się rozwiązania. Nie jest to łatwe, skoro polski tytuł filmu jest nieprecyzyjny, a dokładnie odbiega od oryginalnego i zdradza istotną cechę głównego bohatera. Toteż sporo scen mających wywoływać napięcie i grozę momentalnie przestaje spełniać swoją funkcję. Mocnym punktem obrazu są kreacje Julianne Moore oraz Jonathana Rhysa Meyersa. Aktorka znana z takich filmów jak Hannibal czy Ludzkie dzieci udanie oddaje charakter psycholog sceptycznie spoglądającej na wiarę, a zawierzającą swojemu naukowemu doświadczeniu. Widać jej zagubienie i moralne dylematy. Z kolei Jonathan Rhys Meyers uprawdopodobnił z należytą gracją postać zmagającą się z osobowością mnogą. Wprawdzie jego przemiany od razu wskazują na pewnego rodzaju opętanie, ale niejednoznaczność bohatera oraz powoli odkrywane kolejne elementy układanki zasiewają ziarno wątpliwości. Na uwagę zasługuje też scenografia budująca przytłaczającą atmosferę grozy oraz potęgująca aurę niepewności.
Inkarnacja nie odkrywa Ameryki i nie stanowi przełomu w gatunku horroru. Oczekiwania były z pewnością znacznie większe, ale to wciąż kawał przyzwoitego kina, które powinien dostarczyć mocnych wrażeń miłośnikom filmów grozy.
Ocena: 5/10
Tytuł: „Inkarnacja”
Reżyseria: Måns Mårlind, Björn Stein
Scenariusz: Michael Cooney
Obsada:
- Julianne Moore
- Jonathan Rhys Meyers
- Jeffrey DeMunn
- Frances Conroy
- Nate Corddry
- Brooklynn Proulx
- Brian Anthony Wilson
Muzyka: John Frizzell
Zdjęcia: Linus Sandgren
Montaż: Steve Mirkovich
Scenografia: Rebecca Brown
Kostiumy: Luca Mosca
Czas trwania: 112 minut
comments powered by Disqus