"Sucker Punch" - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 01-01-2012 21:23 ()


Wyobrażenia twórców potrafią przybierać nadzwyczajne formy. Kino jako sztuka łącząca w sobie elementy audiowizualne bywa nierzadko najwłaściwszym i najpełniejszym sposobem przedstawienia autorskich wizji. Dzieje się tak w przypadku filmu Zacka Snydera, „Sucker Punch”.

Początkowy pomysł na opowiedzenie historii jest dosyć prosty. Oto dramatyczne wydarzenia zamieniają życie głównej bohaterki w koszmar. W wyniku straty matki, a także niespodziewanej śmierci siostry, nastoletnia dziewczyna zostaje wbrew swojej woli przeniesiona do zakładu psychiatrycznego. Mściwy ojczym, który jest odpowiedzialny za tę decyzję postanawia wymierzyć swojej pasierbicy wyrok – zabieg lobotomii. Protagonistka, nazywana w filmie Babydoll (Emily Browning), starając się oddalić czy wręcz zapobiec nadchodzącemu nieszczęściu, decyduje się opracować plan ucieczki dla siebie i jej pięciorga towarzyszek. Ucieczki, która ma stanowić powrót do normalności. Jak tego dokonać skoro szanse powodzenia wydają się być bliskie zeru? Metodą działania i sposobem na przetrwanie zdaje się być nieograniczona moc wyobraźni.

„Sucker Punch” po swojej premierze spotkał się ze zmasowaną krytyką recenzentów, jak i słabym wynikiem w box office (przy znaczącym budżecie, 86 mln dolarów, do kieszeni twórców wróciło zaledwie 36 milionów). Skąd takie negatywne reakcje i nieprzychylne oceny?

Wydaje się, że problemem stała się sama forma czy też sposób przedstawienia obrazu. Z jednej strony mamy tu do czynienia z filmem akcji, nastawionym na masową publiczność, oczekującą niewymagającej rozrywki. Z drugiej zaś strony, sposób kreowania świata przedstawiono dosyć nieszablonowo, opierając jego konstrukcję na trzech płaszczyznach, które umownie możemy nazwać: rzeczywistością, pośrednim łącznikiem pomiędzy krainą wyobraźni a brutalną realnością i światem wyobraźni. Snyder skomponował swój utwór pragnąc trafić w jak najszerszy krąg zainteresowanych – tak, aby na filmie równie dobrze bawiła się rodzina z nastoletnimi dziećmi (które mogłyby w większym stopniu zainteresować się losami dziewczyn), jak i nieco starsi fani różnych gatunków fantastyki (którzy mogliby bawić się układając kolejne elementy filmowych puzzli, w postaci różnych światów i wymiarów). Jak się jednak okazuje, publiczność niestety nie przystała na taki wariant. Dla większości coś powinno być albo czarne, albo białe.

Szkoda, że ambitny pomysł reżysera został niedoceniony. Zack Snyder przyznawał zresztą w wywiadach, że odczuwał presję związaną z produkcją „Sucker Punch”. Wszakże wolność twórcza, niesie ze sobą również odpowiedzialność za dzieło. Ten swoisty debiut amerykańskiego reżysera (Snyder po raz pierwszy nie bazował na istniejących materiałach, tylko sam napisał scenariusz) powinien być zapisany na plus – biorąc pod uwagę chociażby eklektyczną formę i wątki inspirowane z różnych dziedzin fantastyki, jak na przykład steampunk czy science-fiction. Oczywiście dla niektórych styl pracy tego reżysera (nieodłączne slow-motion) może jawić się jako wtórny i efekciarski. Nie jest to jeszcze jednak wystarczający powód, aby całkowicie przekreślić walory filmu.

Kolejnym punktem krytycznym, pojawiającym się w wielu recenzjach, jest niespójność i nielogiczność wydarzeń, jakie mają miejsce podczas seansu. Ten zarzut jest zastanawiający, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę jedną, ale zasadniczą kwestię. Świat filmu jest zbudowany przez imaginację, szaloną fantazję zrodzoną w umysłach kilku dziewczyn. Nie obowiązują w nim znane nam prawa fizyki, nie ma w nim zgodności faktów historycznych (tak, to prawda, że feudalni samurajowie nie posługiwali się ciężkimi karabinami maszynowymi). Mimo to, wydarzenia, które mają miejsce w wyobraźni wywołują swoje echo w realności – jeśli któraś z bohaterek ginie w jednym świecie, to automatycznie zostaje uśmiercona w drugim. Bądź na odwrót. To wielki plus, że wizja reżysera stara się rozmywać granice pomiędzy rzeczywistością i nierzeczywistością. Chociaż w odniesieniu do tego tytułu moglibyśmy chyba na nowo sformułować pojęcie rzeczywistości. Umówmy się, że chodzi tu o rzeczywistą wizję wyobraźni, jakkolwiek zagadkowo brzmi ten termin – filmowy seans powinien rozjaśnić tę definicję.

Nie da się ukryć, że historia w „Sucker Punch” jest prosta i zrozumiała. Jak się zdaje, to akurat może działać na korzyść i pozytywne wrażenia odbioru. Fabuła sprowadza się do marzenia o ucieczce, powrocie do zwyczajności przez niewiasty, które zostały uwięzione w potrzasku. W ich wzajemnych zmaganiach wartością staje się przyjaźń i poświęcenie. Próba odzyskania wolności i heroiczny bój o własną niezależność stanowią punkt wyjściowy dla kolejnych wydarzeń.

Zupełnie niesamowicie wypada warstwa audiowizualna filmu. Spektakularne sceny walk, zrenderowane komputerowo animacje, efekty specjalne – pozwalają nam wkroczyć w świat fantazji. Techniczna strona obrazu uwiarygodnia jego przekaz, mówiący o wielkiej, kreacyjnej sile naszej wyobraźni. Podobnie pozytywnie wypada soundtrack, w którym do naszych uszu docierają dźwięki z piosenek, takich jak „White Rabbit” Emiliany Torrini, remake „Sweet Dreams” w wykonaniu Emily Browning czy utwór zaśpiewany w duecie przez Carlę Gugino i Oscara Isaaca - „Love is the drug”. Sami twórcy odpowiedzialni za muzykę filmową podkreślają, że dzięki niej chcieli zbudować pomost między światami i wyobrażeniami Babydoll. Muzyka – pisząc po freudowsku – spełniała funkcje podświadomości głównej bohaterki.

Odtwórczyni głównej roli, Emily Browning, podobnie jak reszta bohaterów wypadła po prostu wiarygodnie. Ciężko ocenić postacie bardziej dobitnie, gdyż skonstruowane są w sposób nieskomplikowany – dziewczyny mają swoje motywacje, a także odmienne natury i wrażliwości (przy czym Blondie i Amber wydają się być jedynie tłem dla nieco bardziej złożonych osobowości Babydoll, Sweet Pea i Rocket). Na aktorskim polu ciekawie wypada również kreacja czarnego charakteru historii (Oscar Isaac doskonale sprawdza się jako nieco sadystyczny Blue Jones) czy doktor Gorski, która swoimi sesjami terapeutycznymi wyzwala talent i wrażliwość Babydoll.

„Sucker Punch” to dzieło, w które należy uwierzyć. Uwierzyć, by zrozumieć, jak i dlaczego zostało zrealizowane. Zrodzone z wyobraźni autora jest dowodem oryginalnej, artystycznej wizji, gry zmysłów i świadomości odbiorcy. Zwięzłym podsumowaniem tego obrazu są słowa wypowiadane przez jedną z kluczowych postaci filmu. Narratorka wypowiadając słowa: „… każdy z nas posiada moc w świecie, który sami tworzymy (…) i kto trzyma klucz, który nas uwalnia? To Ty.” Snyder otworzył bramę do świata fantazji. Nie wypada nie skorzystać z wejścia do tego tajemniczego uniwersum.

Miłym dodatkiem przygotowanym przez dystrybutora jest zawartość płyty DVD. Firma Galapagos przygotowała zestaw składający się z filmu, a także dodatków specjalnych: animowanych krótkometrażówek, prezentujących cztery filmowe krainy fantasy oraz materiał ukazujący pracę nad ścieżką dźwiękową obrazu.

 

Tytuł: "Sucker Punch"

Reżyseria: Zack Snyder

Scenariusz: Zack Snyder, Steve Shibuya

Obsada:

  • Emily Browning
  • Abbie Cornish
  • Jena Malone
  • Vanessa Hudgens
  • Jamie Chung
  •  Carla Gugino
  • Oscar Isaac
  • Jon Hamm
  • Scott Glenn

Muzyka: Tyler Bates, Marius De Vries

Zdjęcia: Larry Fong

Montaż: William Hoy

Kostiumy: Michael Wilkinson

Czas trwania: 110 minut

Dziękujemy wydawcy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...