„Szybko i wściekle” - recenzja
Dodane: 24-11-2011 12:31 ()
Jedną z rzeczy, które zarzuciłem pierwszym trzem produkcjom sygnowanym marką Szybkich i wściekłych był brak spójności koncepcji. Każdy z filmów można było w zasadzie oglądać w oderwaniu od pozostałych, nie tracąc zrozumienia opowiadanej historii. Od części czwartej wzwyż obserwujemy wyraźne zjawisko serializacji filmów o przygodach Toretto i O'Connera oraz próbę stworzenia narracji, która obejmie więcej niż jedną produkcję. Wydarzenia z kolejnych części sprawnie powiązano w całość, a działania i wybory bohaterów oraz ich konsekwencję rzutują na całość opowieści. Zacznijmy jednak od początku.
Ponieważ poza malutką rolką w zakończeniu niesławnego Tokijskiego Driftu Dominica Toretto na ekranie nie widzieliśmy od dawna, trzeba go było niejako przywrócić światu. Nie dziwi więc fakt, że fabułę pierwszego z filmów zbudowano wokół bardzo osobistego dla sympatycznego mięśniaka wątku. By chronić swoją przybraną rodzinę, Dom postanawia zniknąć, wiedząc doskonale, że to on jest głównym celem obławy. Pozostawia więc ukochaną Letty i ulatnia się jako ten sen złoty o poranku. Letty, chcąc umożliwić mu powrót do kraju, idzie na układ z FBI i rozpoczyna pracę pod przykrywką, rozpracowując kartel narkotykowy wykorzystujący kierowców do szmuglowania narkotyków przez granicę. Niestety ginie wypełniając zadanie, a Dom powraca do kraju żądny zemsty.
Jak więc widać, tym razem opowieść oparto nie na mitologii świata nielegalnych wyścigów i romantycznym wizerunku kierowcy i jego stalowego rumaka, ale na osobistej tragedii dotykającej głównego bohatera. W wyniku licznych zawirowań Dom i Brian jednoczą siły, a ten drugi nawet ponownie nawiązuję romantyczny związek z Mią, siostrą Doma. Pomimo niepodważalnego wkładu w schwytanie jednego z najgroźniejszych i najbardziej poszukiwanych przestępców, Dom zostaje skazany na dożywocie. Dla Briana jest to przełomowy moment, w którym postanawia na zawsze zerwać z karierą stróża prawa i nieodwracalnie związać swój los z klanem Toretto.
Scenariusz to naprawdę mocna strona produkcji i czuć wyraźnie, że film ten kładzie fundamenty pod rozwój serii w już sprecyzowanym kierunku. Relacje pomiędzy bohaterami są wyraziste i choć proste to niosą potężny ładunek emocjonalny. Aktorstwo stoi na niezłym poziomie głównie za sprawą Vina Diesela, który wydaje się wprost stworzony do roli sentymentalnego macho o złotym sercu. W zasadzie główną wadą scenariusza jest to, że niezbyt obfituje w jakieś szczególnie ciekawe i zapadające w pamięć sceny akcji.
Choć przedstawiona opowieść sprawdza się jako niezbyt głęboki i przesycony testosteronem dramat obyczajowy, na tyle rzewny, by móc zabrać do kina swoją pannę i na tyle twardy, by nie być posądzonym o zniewieścienie, to jako film akcji Szybko i wściekle może trochę nużyć.
5/10
Tytuł: „Szybko i wściekle”
Reżyseria: Justin Lin
Scenariusz: David Ayer, Chris Morgan
Obsada:
- Vin Diesel
- Paul Walker
- Jordana Brewster
- Michelle Rodriguez
- Kang Sung
- Laz Alonso
- John Ortiz
Muzyka: Brian Tyler
Zdjęcia: Amir M. Mokri
Montaż: Fred Raskin, Christian Wagner
Scenografia: Ida Random
Czas trwania: 107 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...