„Twardziel” - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 13-04-2020 17:57 ()


Jeśli Jeff Lemire pisze o kanadyjskiej prowincji, a główny bohater jest byłym hokeistą, nie trudno mieć przeświadczenie, że szykuje się naprawdę dobry komiks. I owszem, „Twardziel” to kawał przeładowanej emocjami historii, która nie pozostawia obojętnym na losy przestawionych postaci.

Tytułowym twardzielem jest tutaj zimny drań, który ma za sobą karierę hokeisty. Trudno jednak mówić, żeby był swego czasu wirtuozem kija hokejowego, a tym bardziej czuł ducha sportu i zdrowej rywalizacji. Nie, Derek Ouelette to koleś, który na lodzie się bił, a nie grał w hokeja. Dzisiaj nie wylewa za kołnierz i równie chętnie jak kiedyś wdaje się w bójki. Lecz jak to w małej miejscowości bywa, wszyscy się znają, więc trudno, żeby za swoje wybryki ponosił jakieś poważniejsze konsekwencje. Przecież znajomy policjant nie zakuje go w kajdanki i nie zamknie w celi. Życie Dereka ulega zmianie wraz z niespodziewanym powrotem w rodzinne strony siostry, której nie widział ładnych parę lat.

Wraz z pojawieniem się Beth poznajemy stopniowo rodzinną tragedię, która ukształtowała rodzeństwo. Tragedię, która ciągnie się za nimi, odkąd byli dziećmi. I w te klocki Lemire jest po prostu świetny. Ma się rozumieć, nie podaje nic w sposób oczywisty, nie wykłada od razu kawy na ławę, kluczy i pozostawia niedomówienia, pomału pogłębiając charaktery bohaterów dramatu. A żeby dodać całości jeszcze więcej dramatyzmu, wprowadza do fabuły postać chłopaka Beth, który niestrudzenie szuka dziewczyny, a że jest z niego typ spod ciemnej gwiazdy, napięcie coraz bardziej rośnie, bo coraz bliższe jest widmo konfrontacji...

Chyba najmocniejszym punktem w komiksie było jednak dla mnie spotkanie dziewczyny z ojcem. Nie trudno się domyślić z nakreślonego tu ostrożnie i bez wchodzenia w detale zarysu relacji między postaciami, że tym dwojgu nie układało się między sobą. Nie mogąc zdradzić nic więcej, powiem tylko, że Lemire tą jedną sceną daje mocno w pysk. Jest ona tak życiowa, że aż z pozoru wygląda na zupełnie nieprawdziwą, zmyśloną. Po chwili namysłu przychodzi refleksja, że takie historie mają miejsce. I jest to straszne...

Lemire utrzymał całość w zimnych tonacjach, posługując się na planszach w zasadzie tylko dwoma barwami: bielą i odcieniami koloru niebieskiego. Oddaje to nie tylko panujący wokół chłód, ale również oziębłość postaci. Tak się bowiem składa, że serca występujących w tej historii postaci są albo zamarzniętymi bryłami lodu, albo przemarzniętymi na wskroś organami, którym zdecydowanie brakuje ciepła. Są tu jednak gdzieniegdzie poutykane barwne wstawki lub nawet całe kolorowe plansze. Sposób, w jaki kontrastują zresztą albumu daje do myślenia.

„Twardzielowi” zdecydowanie najbliżej do „Opowieści z hrabstwa Essex” i „Podwodnego spawacza”. To kameralna opowieść rozpisana na kilka postaci, dowód na dużą wrażliwość Lemire'a, na zrozumienie ludzkich uczuć i tragedii. Podoba mi się, że kanadyjski autor niczego nie udaje, nie sili się na nie wiadomo co, a efektem tego jest bardzo poruszająca historia. Może czegoś mi w niej zabrakło, ale tak to właśnie jest w życiu...

 

Tytuł: Twardziel

  • Scenariusz: Jeff Lemire
  • Rysunki: Jeff Lemire
  • Tłumaczenie: Arkadiusz Wróblewski
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Premiera: 24 marca 2020 r.
  • Liczba stron: 272
  • Format: 184mm x 254 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-65938-91-6
  • Wydanie pierwsze
  • Cena okładkowa: 119 zł

  Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus