„Dragon Age: Zabójca magów" #01 - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 22-01-2017 12:00 ()


Wydawnictwo Okami nie zwalnia tempa i po baśniowej Grimm Fairy Tales od Zenescope sięgnęło tym razem po tytuł ze stajni Dark Horse. Dragon Age: Zabójca magów to pozycja sygnowana nazwiskiem jednego z bardziej uznanych scenarzystów ostatnich lat, a mianowicie Grega Rucki. Czy naczelny architekt takich komiksów jak Gotham Central, Zamieć, Za królową i ojczyznę poradził sobie z gatunkiem dark fantasy?

Znając dotychczasowe osiągnięcia autora Lazarusa, można zastanowić się, co skłoniło go do udziału w projekcie opartym na popularnej serii gier wideo. Odpowiedź jest banalnie prosta.  Rucka jest wielkim fanem tytułów BioWare jak Mass Effect, więc nie powinno nikogo dziwić, że gdy tylko pojawiła się okazja, postanowił napisać scenariusz do pięcioczęściowej mini-serii Zabójca magów.

W pierwszym zeszycie poznajemy głównych bohaterów – Mariusa i Tessę, którzy na zlecenie, za sowitą zapłatą, tropią i zabijają magów. Ich najbliższe zadanie to mag krwi, z którym konfrontacja otwiera naszą przygodę z niniejszą serią. Jak widać, umiejętności wspomnianej pary cieszą się niezłym wzięciem, a sława skutecznych zabijaków dotarła aż do bram Tevinteru. I mimo że Marius nie jest skory do współpracy z dygnitarzami imperium, to jednak wysłannik magistra przekonuje bohaterów do podjęcia się ryzykownego zadania. Tak rozpoczyna się opowieść, która niewątpliwie rozwinie się w kolejnych epizodach serii.

Zeszyt otwierający cykl nie poraża zbytnią oryginalnością. Mamy tu typowe elementy świata fantasy, okraszone efektowną konfrontacją, a także wstępny zarys bohaterów. Na razie niewiele można o nich powiedzieć, poza tym, że raczej unikają mieszania się w sprawy imperium Tevinteru, głównie z uwagi na swoją profesję. Bycie najemnym zabójcą magów w stolicy, gdzie czary są na porządku dziennym, nie należy do najprzyjemniejszych przeżyć. Zapewne w grze możemy doświadczyć całe spektrum opisanego świata i jego dynamiczny rozwój, w komiksie jednak to ograniczono, ponieważ spora część fabuły rozgrywa się w pomieszczeniach, gdzie nie zadbano o skomplikowane i przyciągające uwagę tła. Jednak z pewnością zmieni się to wraz z kolejnymi częściami, zwłaszcza że przed bohaterami wyprawa w nieznane.

Greg Rucka udanie wprowadza nas w świat Dragon Age, jest sprawnym gawędziarzem, jednak po pierwszym zeszycie trudno jednoznacznie ocenić, czy autor będzie starał się urozmaicić przygody magów, czy raczej podda się utartym schematom, które są znakiem rozpoznawczym tytułów fantasy. Z pewną dozą wątpliwości można dać szansę Zabójcy magów, licząc, że kolejne odsłony rzucą więcej światła na intrygę. Należy też pamiętać, że jest to historia rozłożona na pięć epizodów, zatem pełną ocenę przyjdzie nam wystawić po jej zakończeniu. Jakość wydania pierwszego zeszytu wydaje się solidniejsza niż w przypadku Grimm Fairy Tales. Wydawnictwo Okami znalazło swoją niszę na naszym rynku i sukcesywnie rozbudowuje segment zeszytów. Oby z jak najlepszym skutkiem.

 

Tytuł:„Dragon Age: Zabójca magów" #01

  • Scenariusz: Greg Rucka
  • Rysunki: Carmen Carnero
  • Okładka: Sachin Teng
  • Tusz: Terry Pallot
  • Kolor: Michael Atiyeh
  • Tłumaczenie: Dariusz Stańczyk
  • Wydawnictwo: Okami
  • Data wydania: 01.2017 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka
  • Format: 170 x 260 mm
  • Stron: 24
  • Cena: 15 zł

    Komiks dostępny jest w sklepie OKAMI


comments powered by Disqus