Recenzja wydania DVD filmu „Mad Max: Na drodze gniewu”
Dodane: 17-11-2015 16:17 ()
Trzydzieści lat po premierze trzeciej części „Mad Maxa” nareszcie otrzymujemy kontynuację. Szkoda, że trzeba było czekać aż tyle czasu, z drugiej strony jednak, dostajemy naprawdę dobry film, przełamujący złą passę fourqueli.
Max Rockatansky (rolę tę po Melu Gibsonie przejął Tom Hardy) przemierza jałowy i postapokaliptyczny świat, w którym brakuje wody. Wszędzie wokół pustynie, a dostęp do życiodajnej cieczy mają naprawdę nieliczni. Tytułowy bohater zostaje schwytany przez tzw. Chłopców Wojny i zostaje bezwolnym dawcą krwi dla jednego z nich. Armią tą rządzi Nieśmiertelny Joe, pan i władca Cytadeli zarządzający źródłem wody i okazjonalnie dzielący się nią ze swymi poddanymi. Tymczasem Imperator Furiosa, jadąca po załadunek ropy, nieoczekiwanie zbacza z wyznaczonej trasy. W pościg za dezerterką wyruszy pełen konwój, dowodzony przez tyrana. Z Maxem jako trofeum przypiętym do jednego z pojazdów...
Długi czas oczekiwania na powstanie „Na drodze gniewu” wynikł z tego, że film odczekał swoje w tzw. development hell. Żeby nieco ukazać skalę tej stagnacji, dość wspomnieć, że pre-produkcja zaczęła się pod koniec... XX wieku. W 2001 i 2003 roku przymierzano się powoli do kręcenia, ale wstrzymywano się z uwagi odpowiednio na: zamach na World Trade Center (i spadek wartości dolara) oraz wybuch wojny w Iraku (Mad Max 4 był traktowany jako potencjalnie wrażliwy politycznie projekt). Dalsze opóźnienia i zawirowania spowodowały, że zmieniono głównego aktora, rezygnując z podstarzałego Gibsona na rzecz młodszego Hardy'ego. Reżyser George Miller rozważał wstępnie stworzenie trójwymiarowego filmu animowanego, ale ostatecznie zrezygnował z pomysłu. A planowana początkowo premiera filmu w wyniku dalszych opóźnień produkcyjnych uległa zmianie z 2012 roku na 2015. A to tylko część wydarzeń związanych z tym, jak długą i krętą drogą powstawała czwarta część przygód szalonego Maxa – można by pewnie nakręcić o tym dokument, na wzór „Zagubionego w La Manchy” (o niezrealizowanym projekcie Terry'ego Gilliama) czy „The Death of "Superman Lives": What Happened?” (o niedoszłym filmie Burtona o Supermanie).
Ostatecznie jednak nowy obraz (w przeciwieństwie do wyżej wspomnianych dwóch pechowców) ujrzał światło dzienne. I bardzo, ale to bardzo dobrze! Dzieło Millera zachwyca pod wieloma względami. Jest po prostu naładowane akcją w dobrym tego słowa znaczeniu. Efekty specjalne wbijają w fotel, nawet gdy ogląda się „tylko wersję 2D” (choć można się domyślać, jaką frajdę mieli ci, którzy oglądali film w kinie 4DX). Miłośnicy serii gier „Carmageddon” i klimatów post-apo powinni być zachwyceni, podziwiając konwój szalonych aut pędzących po pustyni. W filmie nie brak momentów humorystycznych. Skoro jesteśmy przy autach, to dość wspomnieć, że jeden z pojazdów, który nosi nazwę Rydwan Głupca, to praktycznie... jeden wielki odtwarzacz pobudzającej morale muzyki na żywo (a jaką ów wóz ma formę? To trzeba zobaczyć!).
Aktorsko obraz Millera jest udany: Charlize Theron w roli jednorękiej Furiosy i Hardy jako Max odegrali swoje role bardzo dobrze, natomiast szczególnie warto wyróżnić niesłusznie pomijanego Nicholasa Houlta (to on był tym dzieciaczkiem w komedii „Był sobie chłopiec” z Hugh Grantem). Hoult jest rewelacyjny w roli Nuxa, schorowanego Chłopca Wojny pragnącego zginąć w walce i trafić do mitycznej Valhalli. Jego postać dojrzewa i przechodzi długą drogę w filmie, stając się kimś więcej niż tylko jednowymiarowym żołnierzykiem z armii Joego. Z ciekawostek dotyczących obsady: pośród pięknych kobiet grających żony tyrana warto zwrócić uwagę na rudowłosą Riley Keough – to wnuczka samego Elvisa Presleya.
Muzyka w wykonaniu Junkie XL znakomicie dopełnia klimat poszczególnych momentów. Szczególnie cudowny jest utwór „Valhalla Awaits”, przepięknie ilustrujący dramaturgię jednej z końcowych scen – ciarki przechodzą po plecach. Jestem coraz bardziej pozytywnie nastawiony do kompozytora, zapowiedzianego jakiś czas temu jako osobę odpowiedzialną za motyw muzyczny postaci Batmana w przyszłorocznym blockbusterze: „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości”. Jeśli ktoś zastanawia się nadal, czy warto zapoznać się z nową częścią „Mad Maxa”, w tym oraz w tym miejscu znajdzie redakcyjne wrażenia po seansie kinowym.
Galapagos Films wydało film na DVD, Blu-Ray oraz ponadto przygotowało wydania zbiorcze kwadrylogii przygód Mad Maxa w obu tych formatach. Edycja DVD posiada dźwięk w formacie Dolby Digital 5.1. Do wyboru mamy m.in. oryginał angielski i polskiego lektora (podobnie z napisami: oprócz polskich są także angielskie). Jedynym dodatkiem z płyty DVD są sceny niewykorzystane. Więcej bonusów znajdziecie w wydaniu Blu-Ray oraz w kwadrylogii przygód Maxa (gdzie, niezależnie od zakupionego formatu, dostaniecie dodatkowy dysk z dokumentem „Szaleństwo Maxa”).
Czwarta część przygód Szalonego Maxa spokojnie pretenduje do miana najlepszego filmu akcji 2015 roku (a i jednego z lepszych wśród dotychczasowych produkcji z XXI wieku), udanie odświeżając i ożywiając na nowo jedną z kultowych kinowych franczyz. Dla fanów serii pozycja obowiązkowa. Zaś ci, którzy poprzednich części nie widzieli lub nie kojarzą, spokojnie mogą obejrzeć od razu „czwórkę”, nie pogubią się w fabule. Kto nie był w kinie, niech sprawi sobie prezent w postaci wydania DVD/Blu-Ray na nadchodzące święta. A kto seans kinowy ma już za sobą, ten niech także wzbogaci swoją domową filmotekę. Po prostu warto. Legenda Maxa trwa w najlepsze.
Ocena: 9/10
Tytuł: „Mad Max”: „Na drodze gniewu"
Reżyseria: George Miller
Scenariusz: Nick Lathouris, Brendan McCarthy, George Miller
Obsada:
- Tom Hardy
- Charlize Theron
- Nicholas Hoult
- Hugh Keays-Byrne
- Josh Helman
- Nathan Jones
- Zoë Kravitz
- Rosie Huntington-Whiteley
Muzyka: Junkie XL
Zdjęcia: John Seale
Montaż: Jason Ballantine, Margaret Sixel
Scenografia: Colin Gibson, Lisa Thompson, Jacinta Leong, Shira Hockman,
Katie Sharrock, Gena Vazquez
Kostiumy: Jenny Beavan
Czas trwania: 120 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus