"True Detective" sezon 2, odc. 7 - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 04-08-2015 22:29 ()


Detektywom kończy się czas. To już przedostatni epizod drugiej serii „True Detective”, nic zatem dziwnego, że akcja uległa dosyć znaczącemu przyspieszeniu. Na szczęście i... niestety, bo zwyczajnie trudno będzie interesująco pozamykać wszystkie wątki.  

Podział fabuły na cztery postaci, w zamierzeniu równorzędne, od początku mógł budzić wątpliwości związane z umiejętnym przedstawieniem poszczególnych losów. Bohaterowie naszkicowani piórem Nica Pizzolatto, pomysłodawcy widowiska, czasem zostali pozostawieni sami sobie, nie mając żadnego istotnego wpływu na rozwój wydarzeń. Działo się tak przede wszystkim za sprawą policjanta Woodrugha, który zmagał się ze swoim skrywanym homoseksualizmem oraz detektyw Bezzerides, cierpiącej na problemy w kontaktach z mężczyznami, a to za sprawą traumatycznych doświadczeń seksualnych z dzieciństwa.

Szczęśliwie, że „Black Maps and Motel Rooms”, siódmy epizod serii, jest w miarę ciekawym rozwinięciem śledztwa związanego ze śmiercią Bena Caspera i wielkimi przekrętami, które dzieją się w mieście Vinci. Nawiązano do skradzionych diamentów, a także sprawy morderstwa z 1992 roku wraz z żyjącymi dziećmi ofiar tragicznego w skutkach wydarzenia. Nieustannie ma się jednak wrażenie, że całość zbyt gładko zmierza teraz ku końcowi – wskazówki odnajdywane są niejako przez przypadek, czego dowodem jest scena w archiwum policji. Woodrugh, kierowany chyba boską intuicją, niczym wprawny śledzczy powiązał wszystkie fakty, utwierdzając się w przekonaniu, że w sprawę oprócz gangstera Osipa i syna burmistrza Chessaniego prawdopodobnie zamieszani są także skorumpowani funkcjonariusze policji. Intryga staje się naprawdę grubymi nićmi szyta.

 

W omawianym odcinku to właśnie postać odgrywana przez Taylora Kitscha ma największy wpływ na prowadzone śledztwo. Dzieje się tak do czasu szantażu, któremu poddany jest za sprawą swojego byłego kochanka, a także... innych, wyjątkowo brutalnych mocodawców. Dramatyczny finał niełatwych negocjacji, poprzedzają emocjonujące sekwencje nie tylko walk na słowa, ale i ostrą amunicję. Można sądzić, że wątek Woodrugha jest także ostatecznie rozwiązany. W jaki sposób? O tym powinni przekonać się już sami widzowie.

Tymczasem na pierwszy plan siódmej odsłony serii zdecydowanie wysunął się również wątek Franka Semyona. Gangster-biznesmen, który utknął w martwym punkcie, gdy większość z jego dotychczasowych współpracowników przyłączyła się do Osipa, postanowił przejść do działania. Vincent Vaughn po raz kolejny o wiele lepiej potrafił odnaleźć się we fragmentach z krwawą, wybuchową wendetą, niż w dialogach odsłaniających banalne prawdy o trudach życia, w sytuacji pracy na dwóch frontach.

  

Zaskakująco łączą się ze sobą także postaci Raya Velcoro i Ani Bezzerides. Pomiędzy dwójką skrzywdzonych uczuciowo policjantów dochodzi do romansu, który sam w sobie mógłby być bardzo interesującym punktem wyjścia dla eksponowania dramaturgicznych akcentów (prawo vs bezprawie), jednak wikłanie detektywów w emocjonalne sidła pod koniec sezonu nie wnosi zbyt wiele do historii. Zwłaszcza że przez zaskakujący romans praktycznie zawieszono ich rolę w wprowadzeniu śledztwa... oprócz pewnego makabrycznego odkrycia Velcoro.

W momentach pozbawionych obyczajowości twórcy pokazują, że potrafią zrealizować fantastyczne, rzetelnie zrealizowane kino sensacyjne. Cała sekwencja, w której Paul Woodrugh mierzy się ze swoimi oponentami, została stworzona z odpowiednim wyczuciem. Napięcie w podziemnej sieci miasta  Vinci doskonale rezonuje z każdym wystrzelonym nabojem. Mroczna sceneria, żywiołowa akcja oraz mrożące krew w żyłach rozwiązanie. Wiadomo, że coś bardzo złego wisi w powietrzu, przeczuwają to także główni bohaterowie widowiska, postanawiając oddelegować swoich najbliższych poza granice głównej miejscowości. Niestety, nie obyło się jednak bez nadmiernego sentymentalizmu, aczkolwiek warto zaznaczyć, że tym samym scenarzyści otworzyli sobie furtkę do emocjonującego finału, w którym nikt nie będzie mieć już nic do stracenia.

Widzowie, którzy dotarli z nami do tego momentu widowiska HBO także nie ryzykują już zbyt wiele. Pozostaje wyczekiwać ostatniego odcinka, wydłużonego o prawie pół godziny normalnego czasu antenowego. Czy to wystarczy, aby z satysfakcją stwierdzić, że sprawa jest rozwiązana? Obawiam się, że mimo wszystko – nie. Obym się mylił.

 

Zwiastun siódmego odcinka znajdziecie tutaj.

Opening serialu znajdziecie tutaj.

Emisja odcinków w każdy poniedziałek o 22:00 na HBO. Powtórki w środy o 00:40, a także soboty o 22:55".


comments powered by Disqus