„Fire and Stone" tom 3: „Alien vs. Predator" - recenzja

Autor: Tomasz Kleszcz Redaktor: Motyl

Dodane: 23-12-2016 21:56 ()


Trzecia część serii Fire and Stone nawiązuje do wydarzeń rozgrywających się w tomie pierwszym. Galgo oraz kompani, którzy zostawili swoją drużynę na pastwę obcych, rozpoczynają rejs w stronę domu. W świecie obcych nic jednak nie jest takie łatwe. Okazuje się, że kontrolę nad statkiem przejął Elden, zmutowany przy pomocy akceleranta android, któremu na dodatek towarzyszy kilku najniebezpieczniejszych drapieżników w kosmosie. Żeby jeszcze podkręcić atmosferę, scenarzysta Christopher Sebela wprowadza na pokład Predatorów, którzy najwyraźniej nie są przyjaźnie nastawieni.

Fabuła skupia się wokół Eldena, który po wstrzyknięciu niesamowitej substancji odkrytej przez załogę na LV-233 rozwinął się w byt obdarzony samoświadomością. Album czerpie z często wykorzystywanego motywu pościgu drapieżnika za swoją ofiarą. W tym przypadku drapieżnikiem staje się Elden, poszukujący odpowiedzi na pytanie, kim jest i by je zdobyć, musi dopaść Francisa, który stał się niejako jego twórcą. Dialog, jaki ta dwójka prowadzi ze sobą przez większość albumu, nie jest może jakimś szczególnym doznaniem emocjonalnym, niemniej spośród trzech aktualnie wydanych tomów ten i tak wypada pod tym względem najlepiej.

Bestia, jaką stał się Elden, rozrywająca swoich oponentów na części, rozprawiając przy okazji o sensie egzystencji, nie należy do najlepszych rozwiązań fabularnych. Z tego powodu wędrówka zmutowanego androida po statku wygląda na trochę mało przekonującą. Spora ilość akcji jest jednak przyjemną odskocznią od przydługich monologów, dzięki czemu komiks czyta się płynnie. Produkty spod szyldu Obcych nastawione są raczej na akcję i klimat, a tego na pewno opisywanej pozycji nie można odmówić.

Akcelerant okazuje się działać także na Predatorów, a w trakcie rozwijania fabuły można odnieść nieodparte wrażenie, że mamy do czynienia z serią Resident Evil, osadzoną daleko od Raccoon City. Zmutowane potwory, kosmiczne plenery oraz zamknięte przestrzenie statków to elementy, których w Alien vs. Predator nie zabraknie.

Warstwa graficzna prezentuje się naprawdę dobrze i znacząco podnosi walory albumu. Ariel Olivetti zadbał o niezwykle realistyczne i precyzyjne odwzorowanie przedstawionego świata. O ile postaci, zarówno ludzkie, jak i obce są rysowane techniką mieszaną, o tyle dominującą przewagę komputerowych technik widać w tłach. Lokacje przypominają bardziej scenerię współczesnych gier video niż komiks. Niemniej precyzja postaci w zestawieniu z tak stworzonymi tłami jest spójna i można poczuć się prawie, jak przed ekranem monitora bądź telewizyjnym. Bardzo dobrze prezentują się również okładki do poszczególnych albumów, które przygotował E.M.Gits.

Trzecia odsłona Fire and Stone podnosi dotychczasową poprzeczkę. Scenariuszowi brakuje jeszcze odrobiny więcej przekonujących elementów lub choćby dobrze zbudowanych postaci, ale nie jest on też równie płytki i nastawiony tylko na prostą akcję, jak było do tej pory. Świetne ilustracje wyróżniają album na tle wielu innych pozycji. Jeśli do tej pory zastanawialiście się, czy sięgnąć po tę serię, to lepszej okazji chyba nie będzie.

 

Tytuł: „Fire and Stone" tom 3: Alien vs. Predator"

  • Scenariusz: Christopher Sebela
  • Rysunek: Ariel Olivetti
  • Wydawnictwo: Scream Comics
  • Seria: Fire and Stone
  • Liczba stron: 112
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor
  • ISBN-13: 9788365454157
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 12.2016 r.
  • Cena: 49 zł

Dziękujemy wydawnictwu Scream Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus