„Saga" tom 5 - recenzja
Dodane: 13-10-2016 20:22 ()
Krew, pot, łzy smutku i szczęścia. Innymi słowy – rodzinna saga kosmicznej rodziny trwa w najlepsze. Brian K. Vaughan swoją pomysłowość udowadnia raz po raz, gwarantując atrakcyjność obyczajowej formuły komiksowej serii, w której fantasy naturalnie przemienia się z science-fiction.
Co jednak najważniejsze, Vaughan w dalszym ciągu potrafi opowiadać. I zaskakiwać. Wszystkie dotychczasowe wątki, poszczególne fabularne nici scenariusza zostają umiejętnie połączone, tworząc bardzo fantazyjne formy. Dawni wrogowie są teraz lojalnymi sojusznikami, łowcy nagród pokazują miłosierdzie, a Marko i Alana dojrzewają do rodzicielstwa. No i jest jeszcze Hazel, córka rzeczonych, która jako narratorka komentuje najważniejsze wydarzenia komiksu.
Jest intensywnie. Nawet bardzo. Akcja rozpisana na kilku równorzędnych bohaterów wywiera spektakularne wrażenie, choćby dlatego, że nie uświadczymy tutaj kompromisów. Rozwiązania są nieoczywiste, czasami szokujące, a każda z postaci ma jasno zarysowane motywacje dla swoich działań – Książę Robot i Marko chcą powrócić do swoich bliskich, Gwendolyn i Płonąca starają się, aby Uparty został przywrócony do życia, Alana stoi na straży rodziny, choć liczba wrogów z czasem tylko się powiększa...
To, co zdaje się być w tym tomie najbardziej istotne, przynajmniej jeśli chodzi o sposób portretowania postaci, uzyskano dzięki rozłące. Bo Marko i Alana – każde z nich na odległych rubieżach galaktyki – muszą samodzielnie radzić sobie ze stratą, jak i poszukiwaniem bliskich. Nie brakuje zatem elementów emocjonalnych, które doskonale kontrastują z żywiołowo rozpisaną akcją. Uświadczymy zatem konfrontację ze smokami, po to, aby uzyskać... uzdrawiającą spermę stwora, ale również walkę terrorystów/wojowników ruchu oporu – prawdziwych artystów w swoim fachu.
Brian K. Vaughan stworzył historię, w której może eksperymentować. Nie tylko z tematyką – bo dotyka kwestii takich jak rodzinne przywiązanie, poświęcenie dla ukochanych, ba, sygnalizowana jest nawet aborcja – ale także samą formą przedstawień. Seksualne napięcie, które towarzyszy bohaterom z czasem ulega przemianie w narkotyczną wizję, a następnie... obyczajowym scenom przy łożu śmierci czy też widowiskową batalią na odległych planetach. Różnorodnie, atrakcyjnie – to się absolutnie nie zmienia.
Podobnie zresztą jak i wizualia uzyskiwane przez Fionę Staples. Artystka rozrysowuje świat w realistycznej tonacji – na tyle, na ile realistyczna może być kosmiczna odyseja „Romea i Julii” – dbając o anatomię bohaterów, obdarowując ich pewną naturalną... drapieżnością. Zwłaszcza w sferze seksualnej. Estetyczna, choć stosunkowo prosta, a może raczej oszczędna kreska, jest ujmująca. W pastelowej kolorystyce nieco dokładniej oddano również scenograficzne detale – czuć, że to uniwersum skrywa w sobie jeszcze wiele bogactwa.
Dzieło Vaughana oraz Staples zawiera z pewnością także wiele tajemnic. Bo „Saga” to taka seria, która nieustannie zaskakuje. Trudno zatem jest ją streścić, zwłaszcza że to już piąty album polskiego wydania. Trzeba jednak zapewnić, że kosmiczne dzieje Marko i Alany gwarantują niemałą rozrywkę, budząc współczucie, ekscytację, zdziwienie... i ciekawość. Cóż zatem? Pozostaje czekać na kolejną część!
Tytuł: „Saga" tom 5
- Scenariusz: Brian K. Vaughan
- Rysunki: Fiona Staples
- Przekład z języka angielskiego: Jacek Drewnowski
- Wydawnictwo: Mucha Comics
- Wydawca oryginału: Image Comics
- Premiera: 5 października 2016 r.
- Liczba stron: 152
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Wydanie pierwsze
- Cena: 59 zł
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus