„Papierowy rewolwer” - recenzja
Dodane: 28-09-2016 09:05 ()
Na rodzimej scenie komiksowej jest grupa twórców, którzy lepiej lub gorzej, ale kolejne swoje dzieła prezentują w podobnej stylistyce. Są wśród nich też tacy, którzy w jednej chwili wydają bardzo miłe i przyjemne komiksy dla dzieci, by za chwile zaprezentować coś zupełnie innego, coś zdecydowanie dla starszych i wyrobionych czytelników, co pod względem graficznym nie ma nic wspólnego z tym, do czego nas przyzwyczaili lub chociaż z czego dali się poznać wcześniej.
Tego typu autorem zdaje się być Szaweł Płóciennik, którego historia dla dzieci zatytułowana „Naleśniki z jagodami” ukazała się całkiem niedawno, a teraz na rynku pojawił się jego nowy komiks, czy raczej powinienem napisać nowela graficzna „Papierowy rewolwer”. Już na samym początku chcę mocno zaznaczyć, że nie jest to produkt dla wszystkich. Ktoś szukający w tej formie tylko rozrywki, ktoś kto zadowala się komiksami tzw. środka (absolutnie nie ma w tym nic złego) nie ma po co sięgać po ten tomik wydany przez Timof Comics. „Papierowy rewolwer” to bowiem historia dla wąskiego grona odbiorców, którzy szukają czegoś innego, może bardziej dojrzałego czy niezwiązanego z klasycznymi historiami rysunkowymi. Ten tytuł to de facto nie jest nawet stricte komiks, jaki znamy z codziennej lektury. Produkcję Szawła określiłbym mianem kolażu sztuki komiksowej ze sztuką malarską, czemu nawet on sam daje wyraz na samym początku, wyszczególniając, że zarówno scenariusz, rysunki jak i malarstwo są jego autorstwa. I tak w rzeczywistości jest. W środku znajdziemy i jedno, i drugie, lecz nawet, gdy obserwujemy sceny komiksowe, to i tak są one bardzo specyficzne, utrzymane w malarskim klimacie z abstrakcyjnymi i niemającymi wiele wspólnego z rzeczywistością kolorami. Układ kadrów, który jest uporządkowany i ułożony w ścisłe ramy - po dwa na stronę - współgra z realistycznym, minimalistycznym, pozbawionym szczegółów, niekiedy również jakiegokolwiek tła stylem, jaki zaprezentował w albumie Płóciennik. Cała ta produkcja przywodzi na myśl katalog wystawowy z umieszczonymi w środku obrazami.
Tego typu założenie nie jest absolutnie przypadkowe czy oderwane od większej całości. Co to to nie. Szaweł Płóciennik mający malarskie doświadczenie przemyślał wszystko od początku do końca i opowiadając o Włodzimierzu Szymanowiczu obrał bardzo słuszną koncepcję. Szymanowicz sam był bowiem malarzem, studiował na warszawskiej ASP, zaczął osiągać też pierwsze sukcesy, które zostały brutalnie przerwane... tak samo nagle, jak przerwane zostało jego życie. Do dziś tak naprawdę nie wiadomo, co stało się feralnego wieczoru 4 marca 1967 roku, kiedy to „Szymon” - jak o nim mówiono - wypadł z okna budynku, w którym wraz ze znajomymi świętował sprzedaż swojego pierwszego obrazu. Jego matka jeszcze długo po tym zdarzeniu zarzekała się, że jej syn został wypchnięty z okna przez zazdrosnych kolegów. Dowodów na to nie ma, przez co śmierć młodego artysty osnuta jest mgłą tajemnicy. Ogromu tragedii dodaje fakt, że po tym, jak śmierć poniósł „Szymon”, również i jego ojciec postanowił odebrać sobie życie.
Jak można zauważyć po tym fragmencie, postać Włodzimierza Szymanowicza należy do tych z gatunku tragicznych i to jemu właśnie poświęcony jest komiks Szawła. Wraz z Włodzimierzem Zakrzewskim, z którym przeprowadził wiele rozmów na temat tego feralnego wydarzenia, Płóciennik stara się odtworzyć ostatnie chwile życia młodego człowieka. Jak jednak sam zauważa, opowieść ta jest tylko interpretacją zdarzeń, które mogły, ale nie musiały mieć miejsca.
Dla interesujących się malarstwem lub osobą Włodzimierza Szymanowicza bardzo cenne będzie w tym komiksie również to, że w środku znajdą jego wiersze. Autor komiksu postanowił zmiksować nie tylko oprawę graficzną opowieści, ale również jej warstwę tekstową. Do opowiadania o losach „Szymona” posłużyły więc nie tylko standardowe dialogi czy ramki narracyjne, ale również wykorzystana została twórczość pisarska artysty. Z jednej strony zdecydowanie wzbogaca to komiks, natomiast z drugiej sprawia, że jest on trudniejszy w odbiorze. Wydaje się jednak, że Płóciennik nie chciał tworzyć historii łatwej, lekkiej i przyjemnej, czyli komiksu dla wszystkich, a ze swoją pracą chciał dotrzeć do ściśle wyselekcjonowanej grupy odbiorców, dla których tego typu połączenie absolutnie nie będzie stanowić problemu.
W końcowym rozrachunku dostaliśmy naprawdę udaną rzecz, tzn. dość trudną w odbiorze, ale jednocześnie niezwykle wartościową, wybijająca się spośród innych, a także będącą doskonałym poparciem tezy, że komiks potrafi być prawdziwą sztuką. Miłośnicy malarstwa powinni być tą historią zachwyceni, dla nich będzie to niezwykle cenne i pożyteczne doświadczenie, jeśli zdecydują się poświecić swój czas i pieniądze na zakup tego albumu. Myślę, że to już wynika z wcześniejszych akapitów, ale jeszcze raz chcę podkreślić, że nie jest to tytuł dla ludzi, czytających tylko przyjemne czy „trykociarskie” historie.
Na koniec jeszcze słowo o samym wydaniu, któremu należy się wzmianka. Timof ma nie lada dar dobierania oprawy albumów do tego, co jest w środku. Tam gdzie wymaga tego styl twórcy daje odpowiedni papier (jak było choćby w „Spotkaniu w Phoenix” Sandovala), tam gdzie należy zwiększa bądź zmniejsza format. Generalnie nie jestem fanem mniejszych formatów w komiksach, natomiast akurat w tym wypadku pasuje on doskonale. Dzięki niemu jeszcze lepiej komponują się z całością ułożone kadry Płóciennika. Również gruba oprawa, która niekiedy jest zbędna, tutaj pasuje idealnie. Dobrze jest też wspomnieć o kilku dodatkach, jak list matki malarza umieszczony na samym początku komiksu czy reprodukcje Płóciennika i zdjęcia obrazów Szymanowicza umieszczone na końcu tomiku.
Podsumowując - „Papierowy rewolwer” z pewnością nie każdy doceni i nie każdy w pełni zrozumie, ale jest to niezwykle cenna na naszym rynku pozycja, którą warto poznać, choćby po to, aby zobaczyć jak uniwersalna jest sztuka komiksowa i jak można ją łączyć z innymi jej formami. Jest to też doskonały przykład tego, jak o postaciach, których nie ma w podręcznikach szkolnych i na pierwszych stronach gazet można pisać i mówić, aby wiedza o nich trafiała nie tylko do zainteresowanych daną tematyką.
Tytuł: Papierowy rewolwer
- Scenariusz: Paweł "Szaweł" Płóciennik
- Rysunki: Paweł "Szaweł" Płóciennik
- Wydawca: Timof i cisi wspólnicy
- Format: 148X210
- Oprawa: twarda
- Liczba stron: 80
- Druk/barwność: kolorowy
- Zalecane dla odbiorcy: Wszyscy
- Komiks nr 199
- Wydanie: I
- Data wydania: 1 września 2016
- Cena: 42 zł
Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus