„Chew” tom 5: „Śniadanie z mistrzów” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 21-09-2016 22:07 ()


Akcja komiksu rozgrywającego się w świecie po epidemii ptasiej grypy nie zwalnia tempa. Jak pamiętamy ostatnio uwagę wszystkich bohaterów przykuły tajemnicze litery, które zapłonęły na niebie. Niewyjaśnione zjawisko spowodowało brzemienną w skutki zmianę układu sił – rząd obciął mianowicie wydatki na funkcjonowanie FDA, co doprowadziło tę – do niedawna najpotężniejszą – organizację do poważnych kłopotów finansowych. Co gorsza, w konsekwencji dało się także zaobserwować niepokojące rozprężenie społeczne – obawiający się końca świata ludzie stopniowo zaczęli popadać w marazm lub próbowali powrócić do dawnego stylu życia. W takich warunkach cybopata Tony Chu, John Colby oraz Caesar Valenzano, kontynuowali swoje śledztwa natrafiając na nowe zagadki. Niestety nie szło im najlepiej. Dość powiedzieć, że dwa najważniejsze zdarzenia z poprzedniego tomu, które będą mieć poważne konsekwencje w przyszłości – to katastrofalna w skutkach akcja Chu i Colby’ego w Kościele Boskiego Niepokalanego Jajka oraz porwanie córki cybopaty – Oliwki.

Zakończona całkowitym niepowodzeniem akcja nie wszystkich jednak zmartwiła. Dzięki niej Applebee dostał w końcu pretekst do pozbycia się znienawidzonego Chu i bez zbędnej zwłoki przeniósł go do straży miejskiej. Niewiele lepszy los spotkał Colby’ego, który trafił do USDA – znanej nam z poprzednich tomów organizacji, której agenci za partnerów mają specjalnie szkolone zwierzęta. Kiedy dzięki swoim nadzwyczajnym, cybopatycznym zdolnościom funkcjonariusz Chu zaczyna powoli odnajdywać się w nowej roli, spotyka go bardzo niemiła niespodzianka. Zostaje porwany przez kogoś, kto chce zrealizować – niespodzianka – szalony plan. Dla osób znających tę serię nie może być zaskoczeniem to, że za porwaniem stoi osoba, która niejednokrotnie pojawiała się już na planszach komiksu. Jest to ktoś, kto dotąd pozostawał jednak nieco w cieniu. Jednak nie tylko Chu występuje w tym tomie jako ofiara porwania. Jak pamiętamy, w zakończeniu poprzedniej części, uprowadzona została także jego córka Oliwka. Sprawcą tego porwania był Mason Savoy, który wiąże z młodą dziewczyną bardzo poważne plany. Przeczuwa bowiem, że odziedziczyła ona po swym ojcu jakieś moce i może okazać się pomocna w realizacji jego planu ujawnienia globalnego spisku.

Piąty tom stoi zatem pod znakiem porwań. Ojciec i córka padają ofiarami porywaczy, jednak ich sytuacje są diametralnie różne. W zdecydowanie większych opałach jest Chu, który zostaje zmuszony do dość niekonwencjonalnego wykorzystania swoich umiejętności. Powiedzmy tylko tyle, że będzie musiał nieco wgryźć się w tematykę baseballową. Znacznie korzystniejsza jest sytuacja Oliwki, która dość umiejętnie poczyna sobie ze swoimi porywaczami. John Layman sprawnie prowadzi narrację – do czego już nas zresztą przyzwyczaił – tym razem sprowadzając ją do dwóch podstawowych wątków związanych z losami Oliwki i Chu.

Pod względem graficznym komiks od pierwszego tomu prezentuje się wyśmienicie i w piątym tomie nic się w tej materii nie zmienia. Możemy tu nadal podziwiać znaki rozpoznawcze twórczości Roba Guillory’ego w postaci niezwykle dynamicznego i oryginalnego kadrowania, zastosowania krzywoliniowej perspektywy oraz zaburzonych proporcji obiektów. Odrealniony charakter całej opowieści wzmacniają również przerysowane i karykaturalne sylwetki bohaterów. Rysownik niezmiennie także bawi nas – i siebie – wrzucając do kadrów szereg mniej lub bardziej wyrazistych odniesień do kultury popularnej. Tym razem szczególne wrażenie robi otwierająca komiks sekwencja tańca radości Appebee’ego, w którego ruchach dostrzec można mieszankę tanecznych gestów Gene’a Kelly’ego i Michaela Jacksona. Warto także odnotować to, że w „Śniadaniu z mistrzów” znalazło się kilka interesujących dodatków graficznych. Poza stałym elementem, czyli okładkami poszczególnych zeszytów, możemy zobaczyć m.in. kartkę świąteczną z 2011 roku, szkice postaci oraz wstępne projekty kilku plansz.

Piąty tom „Chew” nie zawodzi. Layman i Guillory nadal snują swoją niezwykle złożoną i wielowątkową opowieść, wystawiając na kolejną próbę pamięć oraz koncentrację swoich czytelników. Trzeba jednak podkreślić, że odpowiednie zaangażowanie w lekturę wraz z każdorazowym odświeżeniem zdarzeń przedstawionych w poprzednich tomach gwarantują świetną zabawę. Wyjątkowe poczucie humoru i nieograniczona wyobraźnia autorów sprawiają bowiem, że przygody Tony’ego Chu nie tracą na przestrzeni kolejnych tomów nic ze swej świeżości.

 

Tytuł: „Chew” tom 5 „Śniadanie z mistrzów”

  • Tytuł oryginału: „Chew. Volume 5: Major League Chew”
  • Scenariusz: John Layman
  • Rysunki i kolory: Rob Guillory
  • Tłumaczenie: Robert Lipski
  • Wydawca: Mucha Comics
  • Data polskiego wydania: 06.09.2016 r.
  • Wydawca oryginału: Image Comics
  • Data wydania oryginału: 2012
  • Objętość: 120 stron
  • Format: 175x265 mm
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 49 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus